38🔥

116 7 9
                                    

Fred wszedł do sypialni i z impetem trzasnął drzwiami.

- Co się dzieje? - zapytał George, wychodząc spod prysznica. Fred rzucił się na swoje łóżko, przeklinając pod nosem. - Dowiem się o co ci chodzi? - drążył brat.

- A o co może chodzić? O Morgan! Jak zwykle! - wykrzyczał i cisnął poduszką przez pokój. - Siedzi jak gdyby nigdy nic  z Cedrikiem i to jego dziewczyną... Jakby nic nas nigdy nie łączyło.

- Jaki związek ma Cedrik a wasza relacja? - zapytał George, zakładając koszulkę. - nie jestem w stanie połączyć tych dwóch wątków. 

- Może sam fakt, że kiedy na niego się obrażała, to ja byłem przy niej i ją pocieszałem jako jej chłopak. A teraz nagle, kiedy pokłóciła się ze mną, to co? On jest idealny, bez skazy. 

- Opowiadasz głupoty, Fred. - odparł George, siadając na skraju biurka. - Po pierwsze, sam powiedziałeś, że był z Cho. Po drugie, Morgan uważa, że ją zdradziłeś. Nie uważasz, że stawianie tego na równi z jakoś sprzeczko jest niesprawiedliwe? A po trzecie, znasz Morgan. Nie zrobiłaby ci tego nigdy. Pomimo urazy, którą żywi do ciebie, dalej ciebie kocha. Z resztą, widać to na każdym kroku.

- Teraz to ty opowiadasz głupoty. - Fred wstał z łóżka i podszedł do okna, w którym widział swoje odbicie. - Morgan może czuć do mnie nienawiść, odrazę, wstręt, urazę.... Ale na pewno już nie miłość.- ostatnie słowa wypowiedział jakby do swojego odbicia. 

~*~

- Naprawdę nie wiem, co mam mu już mówić. - Carl podała George'owi kolejną książkę, którą ściągnęła z regału w bibliotece i ruszyli na kolejny dział z książkami. - Jest moim bratem, ale naprawdę mam ochotę mu przyłożyć. Powinien wziąć się w garść i albo walczyć o Morgan, albo o niej zapomnieć. Ale on nie. Woli ciągle rozdrapywać stare rany.

- Wiesz, to raczej nie jest proste, zapomnieć o osobie, którą się kocha. - odparła Carl, przeglądając opasły podręcznik. 

- Jestem w stanie to zrozumieć, ale po takim czasie powinno mu już być lepiej. Mamy koniec lutego. 

- George - zaczęła Carl z troską, odkładając podręcznik i patrząc chłopakowi prosto w oczy. - Ich sytuacja wcale nie jest prosta, chociaż się taka zdaje. Myślę...Myślę, że gdybyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji, zachowywałbyś się tak samo... Fred darzy Morgan naprawdę ogromnym uczuciem. Z resztą, Morgan tak samo. Ich największym problemem jest to, że nie potrafią zacząć tego od nowa i przez to oboje się męczą. Widzę przecież jak zachowuje się Morgan. Szuka miliona sposobów, żeby tylko nie myśleć o Fredzie, a spina się od razu kiedy o nim wspomnę. 

- Mam już tego dość. - skwitował, odkładając książki na blat. Carl podeszła do George'a i przytuliła go, a on odwdzięczył uścisk. - Mam wrażenie, że obarczają wszystkich swoimi problemami, tylko nie siebie. 

- Dlatego właśnie myślę, że powinniśmy od nich odpocząć. - oznajmiła z lekkim uśmiechem i odsunęła się od swojego chłopaka, który spojrzał na nią pytająco. 

- Co masz na myśli? - dopytywał.

- Moglibyśmy wybrać się na randkę... na przykład do Hogsmeade... A na sam wieczór udać się do wieży Astrologicznej i pooglądać gwiazdy! - oznajmiła z entuzjazmem. George uśmiechnął się na te wizję i sięgnął do policzka Carl, lekko muskając go kciukiem. Po chwili pochylił się nad dziewczyną i złożył na jej ustach głęboki pocałunek. 

- Czyli umówieni na sobotę? - oznajmił chrypłym głosem, a Carl pokiwała twierdząco głową i przyciągnęła George'a z powrotem do siebie.


Psikus (nie)doskonały • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz