14🔥

194 13 3
                                    

Fred z Morgan dołączyli do drugiego z bliźniaków oraz Carl.

- Morgan, Carl - nagle powiedział George - możemy się spotkać w wielkiej sali?

- Dlaczego? - zapytała wybita z rytmu Morgan, kiedy przechodzili przez dziurę za obrazem. 

- Musimy jeszcze jedno rzecz załatwić - wtrącił się Fred, a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie.

- No niech wam będzie - oznajmiła Carl, łapiąc Morgan pod ramię. - To do zobaczenia! - dodała po czym odwróciła się i ruszyła razem z przyjaciółką w stronę wielkiej sali. 

 Chwilę im zajęło, aż tam trafiły, jednak kiedy weszły tam, zobaczyły, że stoły były poprzesuwane w bok, tak samo jak ławki, a na środku lśniła niebiesko poświato Czara Ognia.

- Woow! - pisnęła podekscytowana Carl i klasnęła w dłonie. 

- Dobry Boże - westchnęła Morgan - Oni się pozabijają.

- Morgan? - dziewczyna podskoczyła kiedy ktoś dotknął jej ramienia. Odwróciła się i zobaczyła tam Cedrika. - Na Merlina, jak ja ciebie dawno nie widziałem - oznajmił radośnie i przytulił dziewczynę na powitanie.

- Ja ciebie też! Dużo się ostatnio dzieję.

- No trochę - przyznał jej rację. - Co tutaj robisz? Będziesz zgłaszać się do Turnieju?

- Najpierw musiałabym postradać zmysły. Albo chociaż siedemnaście lat skończyć. - odpowiedziała, a Cedrik i Carl lekko zachichotali. - A tak w ogóle, to się chyba nie znacie. Carl, to Cedrika. Cedrik, to Carl.

- Miło mi Cię poznać - rzekł Cedrik i wyciągnął do blondynki rękę - Przyjaciele Morgan, są też moimi przyjaciółmi. 

- Mi ciebie też miło poznać - odpowiedziała.

- Może macie ochotę się do nas dosiąść? - zaproponował i wskazał grupę Puchonów siedzących na jednym z stołów.

- W sumie to czemu nie? - stwierdziła Morgan i obie ruszyły za Cedrikiem. 

Chłopak przedstawił wszystkich po kolei, jednak dla Morgan nie sposób było wszystkich spamiętać z jej odwiecznym problemem do zapamiętywania imion. Zdarzało się nawet w młodszym wieku, że nie pamiętała imion swoich rodziców, przez co na rodzinny spotkaniach zawsze rozbawiała towarzystwo, pytając kim jest Jack, po przecież jej tata ma na imię John.

Morgan usiadła pomiędzy Carl a Cedrikiem i razem zaczęli rozmowę na temat Turnieju i pierwszego zadania, jakie może czekać na zawodników. 

Wtedy też ich dyskusję przerwało głośne otworzenie drzwi, wszystkie oczy zwróciły się ku nim, a do środka wpadli bliźniacy Weasley we własnej osobie. Po sali rozniósł się aplauz gryfonów i wiwatowanie. 

Puchoni patrzyli z niedowierzaniem na to, co się właśnie dzieje.

- Nie żartujcie sobie nawet - powiedział Cedrik i spojrzał pytająco na Morgan - Czy oni chcą wrzucić swoje imiona do Czary?

- Niestety tak - przyznała Morgan z skruchą.

- Przecież oni nie mogą! Nie mają siedemnastu lat - krzyknął jeden z przyjaciół Cedrika z którym siedzieli.

Gryfoni stłoczyli się na środku sali, dookoła Czary. Po środku stali bliźniacy. Morgan nie była w stanie nawet podejść do nich. Pomimo tego, że wiedziała co chcą zrobić bliźniacy, nie była  na to do końca gotowa. 

- Gotowy Fred? - usłyszała głos George'a i kolejny wiwat gryfonów.

- Gotowy George? - wtórował mu Fred.

Psikus (nie)doskonały • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz