Bal noworoczny

2.7K 97 38
                                    

Marinette bawiła się dość dobrze, chociaż gdzieś w głębi serca czuła, że nie wszystko jest tak jak należy. Nawet nie za bardzo potrafiła stwierdzić, czym to uczucie jest spowodowane. Przecież wspólnie z przyjaciółmi świętowali nastanie Nowego Roku na zabawie maskowej w hotelu Chloé! Ostatni rok nieźle dał wszystkim w kość, ale mimo wszystko postanowili świętować nadejście tego nowego, lepszego. I choć wszystko było idealne, dziewczyna czuła się dziwnie nie na miejscu.

- Wszystko w porządku? - zapytała Alya, podchodząc do przyjaciółki, która od kilku minut zastanawiała się nad wyborem napoju.

- Tak, pewnie - uśmiechnęła się zaraz Marinette, sięgając po pierwszy lepszy sok. Wybrała grejpfrutowy. Fuj.

- Adrien nie mógł przyjść, przecież wiesz... – westchnęła bloggerka, nie dając się nabrać na uśmiech przyjaciółki.

- To nie... – zaczęła, ale urwała gwałtownie.

Jej wzrok spoczął na wysokim jasnowłosym chłopaku w czarnym stroju kota. Rozglądał się po sali, jakby kogoś szukał, a potem dostrzegł Marinette i uśmiechnął się szeroko. W jednym momencie zrozumiała dlaczego czuła się tak nieswojo. Brakowało jej Czarnego Kota. Co to było za świętowanie bez jej partnera? Odkąd powiedział, że sylwestrowy wieczór spędzi w domu, czuła się paskudnie. Przecież wiedziała jak wygląda jego sytuacja rodzinna. Parokrotnie wspominał o tym podczas patroli, a Marinette opowiadał nawet więcej. Sama myśl, że mógł siedzieć samotnie w swoim pokoju sprawiała, że wszystko się w niej ściskało.

Fakt, że przyszedł na zabawę dowodził jednego – Plagg przekonał go po raz kolejny, że powinien nagiąć zasady i się zabawić. Marinette obiecała sobie w duchu, że przy najbliższej okazji mały kwami dostanie u niej dodatkową porcję camembert.

- Co on tu robi?! - zapiszczała Alya, dostrzegając Kota. - Biedronka też przyjdzie?!

Już wyciągała telefon z torebki, by rozpocząć nagrywanie. W tym samym czasie Kot przecisnął się przez tłum i stanął przed Marinette, która zacisnęła palce na fałdach sukienki, dziwnie onieśmielona.

- Księżniczko... - przywitał się, całując jej dłoń i kłaniając się głęboko. - Wyglądasz olśniewająco.

- Umm... – bąknęła, zerkając niepewnie na Alyę, która uniosła brwi na dźwięk pieszczotliwego przezwiska. - Dziękuję... Nie spodziewałam się, że przyjdziesz.

- Jak mógłbym to przegapić? - zaśmiał się, obrzucając jej strój zadowolonym spojrzeniem.

Miała na sobie ciemnoróżową sukienkę do kolan z tiulowym dołem, którą w pasie spinał czarny pasek z błyszczącą klamrą. Sukienka miała dekolt w kształcie litery V i odsłaniała znaczną część pleców. Oblała się rumieńcem i odwróciła wzrok, słysząc ten komplement. Kot też nagle się speszył, dostrzegając wreszcie obecność Alyi. Natomiast blogerka spoglądała to na jedno, to na drugie i uśmiechała się coraz szerzej.

- No nie stójcie tak - powiedziała im. - Wiecie co się robi na balach? Tańczy!

- Uhm - odchrząknął Kot, drapiąc się nerwowo po karku i zerkając nieśmiało na Marinette. - Pozwolisz? - spytał cicho, wyciągając ku niej dłoń.

Popatrzyła na niego z nieodgadnioną miną, a potem wzięła chłopaka za rękę i razem wyszli na parkiet. Czarny Kot położył dłoń na jej talii, a ona wsparła się na jego ramieniu i zaczęli tańczyć. Na początku wychodziło im to dość niezgrabnie, bo oboje byli skrępowani, ale im dłużej tańczyli, tym lepiej im to szło. W pewnym momencie kompletnie zapomnieli, że nie są na balu sami.

Muzyka się zmieniła, tak samo jak zmieniły się ich ruchy. Stały się żywsze i bardziej pewne. Znali swoje ciała i przewidywali każdy następny krok partnera. Kot nie rozumiał z czego może to wynikać. Taniec z nią był dla niego tak naturalny jak oddychanie. Miał wrażenie, że może zamknąć oczy, a i tak dokładnie będzie wiedział, gdzie za chwilę znajdzie się Marinette. Ona czuła podobnie. Wyprzedzała praktycznie każdą jego myśl. Podawał jej rękę – ona już wyciągała ku niemu swoją. Chciał objąć ją w talii – nagle była tak blisko, że ich klatki piersiowe stykały się ze sobą. Było to przerażające i ekscytujące jednocześnie. I nic nie mogli poradzić na to, że bawili się w tym momencie wręcz wyśmienicie. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jakie widowisko robią. Alya od dłuższego czasu ich nagrywała, a i znaczna część gości przyglądała się im z zaintrygowaniem, szepcząc między sobą.

Biedronka i Czarny Kot - opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz