Zaproponował, że da jej numer swojego telefonu, żeby dzwoniła w razie nagłego wypadku. Marinette uznała to za naprawdę zabawne – w końcu była Biedronką i wcale nie musiała prosić go o pomoc – ale i tak uznała, że to słodki gest z jego strony. Patrzyła jak Kot niemal podskakuje w miejscu, gdy wpisywała ciąg cyfr do pamięci komórki, a potem naciskała zieloną słuchawkę. Pokręciła z rozbawieniem głową, gdy zapisał jej kontakt pod nazwą „Księżniczka".
– Przecież nie użyłem kociego żartu – zauważył, gdy wywróciła oczami.
Ustawił jej numer na szybkim wybieraniu, co rozczuliło ją jeszcze bardziej. Próbowała jednak zamaskować prawdziwe uczucia śmiechem.
– Jesteś niepoprawny – oznajmiła, trącając dzwoneczek pod brodą chłopaka. – Obiecaj mi, że nie będziesz dzwonił bez poważnego powodu – zastrzegła zaraz.
Widziała jak analizuje jej prośbę, zastanawiając się, czy uda mu się ją obejść. Kiedy wyszczerzył zęby w uśmiechu, już wiedziała, że coś wykombinował.
– Będę dobrym Kotem – obiecał, tak naprawdę niczego nie obiecując.
I oboje doskonale o tym wiedzieli.
***
Telefon Marinette rozdzwonił się chwilę po 22. Nawet nie musiała nawet zerkać na wyświetlacz, by wiedzieć, kto dzwoni. Głośne miauczenie było wystarczająco wymowne. Odłożyła na bok książkę i sięgnęła po komórkę.
– Co się stało? – zapytała, gdy tylko odebrała połączenie.
– Nic takiego, Księżniczko – zachichotał Kot. – Spokojnie.
– No to dlaczego dzwonisz? – Marinette położyła się wygodnie na łóżku i spojrzała na widoczne przez okno w klapie niebo. – Miałeś używać mojego numeru w razie nagłego wypadku...
– Życzenie mojej Księżniczce słodkich snów jest właśnie takim wypadkiem – oznajmił pogodnie, a ona westchnęła.
– Serio, Kocie? – Pokręciła głową.
Usłyszała tylko jego chichot.
– Wybacz, Mari – powiedział po chwili. – Naprawdę chciałem cię dziś usłyszeć... – Było w jego głosie coś, co ją zaniepokoiło. – Wiem, że już późno. Śpij dobrze.
– Zaczekaj! – poprosiła, siadając szybko. – Wiesz, że tylko się z tobą przekomarzam, prawda? Możesz do mnie dzwonić kiedy chcesz.
Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza.
– Wiem – wyszeptał wreszcie.
– I wiesz, że zawsze jesteś tu mile widziany? – upewniła się. – Możesz nadal przychodzić. Przez telefon nie spróbujesz ciasteczek z kolorowymi cukierkami...
– Ciasteczka z cukierkami? – Niemal widziała jak ogon Kota zaczyna się entuzjastycznie chybotać z boku na bok.
– Cała taca – kusiła dalej. – I croissanty. Jeszcze ciepłe.
– Maaaariiiii! – jęknął boleśnie.
– Skoro dzwonisz, jesteś w stroju – zauważyła. – Nie rozumiem, dlaczego jeszcze cię tu nie ma.
– Ja... – zająknął się. – Przemieniłem się tylko na moment. Dziś... Dziś nie mogę wyjść z pokoju...
Marinette dawno nie miała takiej ochoty by go przytulić. Chciała ukryć go w swoich ramionach i zabrać z tego ponurego miejsca, które nazywał domem. Wiedziała, że nie jest tam szczęśliwy.
CZYTASZ
Biedronka i Czarny Kot - opowiadania
FanfictionKrótkie i długie opowiadania o Biedronce i Czarnym Kocie w najróżniejszych konfiguracjach! Przeważa Marichat ;) # 5 - opowiadania # 2 - marinette (22.03.24) # 1 - kwami