A gdybyśmy żyli w innej rzeczywistości?

3.1K 104 28
                                    

Jak na standardy Paryża, ten wieczór był wyjątkowo spokojny. Marinette siedziała na swoim balkonie, delektując się chwilą przerwy od walk z akumami. To samo robił rozłożony na kocu u jej stóp Czarny Kot. Chłopak opierał się wygodnie plecami o jej nogi i machinalnie gładził ją po kostce. Zerkała na niego raz na jakiś czas, a on jakby to wyczuwał, bo podnosił wtedy głowę i uśmiechał się szeroko. Fakt, że milczeli w ogóle im nie przeszkadzał. Byli przyzwyczajeni do spędzania w ten sposób niektórych wieczorów.

- Zastanawiałaś się kiedyś, co by było gdybyś podjęła w przeszłości jakąś inną decyzję? - zapytał niespodziewanie.

- Hmm? - mruknęła, nie do końca rozumiejąc jego pytanie.

- Chodzi mi o takie duże... coś - odpowiedział, sunąc palcem po jej kostce. Marinette nie była pewna, czy w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, co robi, ale nie zamierzała go upominać. - Gdybyś zrobiła coś innego... Wybrała inną drogę... Myślisz, że bylibyśmy tutaj w tym momencie?

- Skąd te filozoficzne przemyślenia? - zapytała, pochylając się nad nim tak, że jej głowa zawisła przed jego twarzą. - Stało się coś?

- Nie – zaprzeczył, uśmiechając się do niej i delikatnie odsuwając włosy, które opadły Marinette na twarz. - Po prostu zacząłem myśleć o istnieniu alternatywnych rzeczywistości i zastanawiam się, kim w nich jestem.

- Och. - Powoli zaczynała rozumieć jego tok myślenia. Wróciła do poprzedniej pozycji i zapatrzyła się na niebo. - Zastanawiasz się, jak by wyglądało twoje życie, gdybyś nie był Czarnym Kotem?

- Ależ oczywiście, że bym nim był! - udał oburzonego. - To widać, że urodziłem się do tej roli!

- Jasne - uspokoiła go, głaszcząc lekko po włosach. - Ale skoro mówimy o istnieniu potencjalnych alternatywnych rzeczywistości, to w jakiejś musi być chłopak, który podjął inną decyzję niż ty.

- Biedny człowiek. I biedny Paryż.

Zaśmiała się cicho i wróciła do patrzenia w gwiazdy. Kot jednak nie zamierzał kończyć tematu, który najwidoczniej od dłuższego czasu zaprzątał mu głowę.

- Wszystkie te małe decyzje, które podejmujemy, tak naprawdę mogą mieć ogromne znaczenie z perspektywy uniwersum - mówił. - Wyobraź sobie, że każda nasza decyzja stwarza alternatywną rzeczywistość, w której wybraliśmy coś innego!

- Jak na przykład to, co zjem rano na śniadanie? - zakpiła.

- Nie tak małe decyzje. - Kot zmienił pozycję i teraz siedział zwrócony twarzą do niej, trzymając ręce na jej kolanach. - Wytłumaczę ci to na przykładzie - zaproponował.

- Słucham. - Marinette była nieco rozbawiona jego entuzjazmem, ale starała się zachować kamienną minę.

- Dajmy na to, jest sobie mały chłopiec. Rodzice próbują go zmusić do pójścia wcześniej do łóżka. W naszej rzeczywistości chłopiec to zrobił. Ale co by było, gdyby odmówił? Gdyby nagle się wściekł? Władca Ciem wysłałby swoją akumę i razem z Biedronką spędziłbym ten wieczór walcząc z kolejnym małym potworkiem, zamiast siedząc z tobą na balkonie.

- Ciesz się zatem, że w naszej rzeczywistości wszyscy mali chłopcy poszli grzecznie spać - wywróciła oczami.

- Nadal nie rozumiesz do czego zmierzam - westchnął Kot. - No to inny przykład. Tym razem z naszego życia. Wyobraźmy sobie przez chwilę, że Biedronka przyszła wtedy na tę randkę – zaczął, odwracając wzrok. - Mogła podjąć taką decyzję, ale tego nie zrobiła. A ja przyszedłem wtedy tutaj. Gdyby mnie nie wystawiła, raczej nie bylibyśmy w tym punkcie.

Biedronka i Czarny Kot - opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz