Problemy z mocą

3.6K 127 107
                                    

Czarny Kot wylądował na balkonie Marinette. Światło w jej pokoju ciągle się świeciło, więc wiedział, że jeszcze nie śpi. Zamiast jednak od razu zapukać, najpierw zajrzał przez okno. Uśmiechnął się delikatnie na widok swojej przyjaciółki pochylonej nad jakimś projektem i całkowicie skupionej na rysowaniu. Uśmiech zbladł, gdy przypomniał sobie w jakiej sprawie przychodzi i zamknął oczy. Serce mu pękało i wiedział, że Marinette będzie tak samo zasmucona. Zapukał cichutko, a gdy usłyszał "wchodź!", szybko wślizgnął się do środka.

Niebieskie oczy Marinette rozświetliły się na jego widok i szybko wstała. W następnej chwili ciepłe ramiona owinęły się wokół jego talii i dziewczyna przytuliła się mocno na powitanie. Kot odwzajemnił uścisk, niemal miażdżąc jej żebra.

- Hej! - zapiszczała ze śmiechem. - Ktoś tu chyba się stęsknił...

Nic nie odpowiedział tylko wtulił twarz w jej włosy i zamknął oczy, wdychając głęboko zapach dziewczyny.

Boże... Jak jemu będzie tego brakowało...

- Kocie? - zapytała, odsuwając się by na niego spojrzeć.

Było w jego oczach coś takiego, że nagle ogarnął ją strach.

- Koteczku... - powtórzyła cicho.

- Chodź tu do mnie - szepnął, przyciągając ją z powrotem do piersi.

Ukrył twarz w jej szyi i wplótł palce w ciemne włosy, przytrzymując jej głowę przy sobie. Marinette pogładziła go po plecach. Z każdą minutą niepokoiła się coraz bardziej. Kot nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Lubił bliskość, ale dziś... dziś czuła, że coś jest bardzo nie tak.

- Powiedz mi, co się stało – poprosiła cicho.

- Jeszcze nie teraz - odszepnął. - Później... Teraz chcę tylko cię przytulać, Księżniczko. Mogę?

- Oczywiście, głuptasku... - Marinette objęła go mocnej. - Chodź - powiedziała, ciągnąc go w stronę łóżka.

Zrobiła tylko krok nim Kot wziął ją na ręce i zgrabnie wskoczył na materac. Marinette nie miała bladego pojęcia co się z nim dzieje, zwłaszcza gdy położył się, nie wypuszczając jej z objęć. Tulił ją do siebie jak ulubionego pluszowego misia, co zwyczajnie ją przerażało. Ułożyła się wygodniej na jego piersi i zaczęła gładzić go po ramieniu, a potem odruchowo wsunęła palce we włosy chłopaka. Kiedy nie wywołała tym znajomego mruczenia, jej oczy lekko się zaszkliły i wcisnęła twarz w jego szyję. Kot westchnął i potarł policzkiem o czubek jej głowy.

- Dziękuję - wyszeptał.

- Za co? - zdziwiła się.

- Za wszystko. Za to, że pozwoliłaś mi stać się częścią twojego życia. Że jesteś przy mnie gdy cię potrzebuję. Że doprowadzasz mnie do śmiechu. Że nie wyrzucasz mnie nigdy, chociaż bywam denerwujący. Że śmiejesz się z moich głupich żartów. Że... że jesteś...

Z jej oczu popłynęły łzy. Kot wyczuł je na swojej szyi i natychmiast odsunął się od dziewczyny, by móc zetrzeć je kciukami.

- Ciii... ciii... - szeptał.

- Nie rozumiem co się dzieje - wyszeptała. - Nie rozumiem dlaczego jesteś taki smutny i mówisz mi rzeczy jakbyśmy mieli się już nie zobaczyć...

Cisza była bardzo wymowna. Marinette zamarła. Wsparła się na łokciu by na niego spojrzeć.

- Kocie? - szepnęła.

Unikał jej wzroku jak ognia. Marinette dotknęła jego policzka i zmusiła go by na nią spojrzał. W zielonych oczach krył się ból.

- Powiedz, że nie mam racji - zażądała. - Powiedz, że to nie pożegnanie.

Biedronka i Czarny Kot - opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz