Huragan

4.9K 148 118
                                    

Wszyscy w szkole obserwowali jak niebo za oknami ciemnieje i wszystko nagle zaczyna fruwać w powietrzu. Alya zacisnęła mocno dłoń na ramieniu Marinette.

– Myślisz, że to akuma? – zapytała.

– Nie – odparła Mari. – Wczoraj w telewizji ostrzegano Paryż przed huraganem. Ale nie spodziewano się go tak szybko.

– Odsunąć się od okien! – zawołała pani Bustier.

Wszyscy szybko wykonali polecenie. Marinette obejrzała się na swoich przyjaciół i zobaczyła, że Nino przyciąga do siebie Alyę, a Adrien nie spuszcza wzroku z niej samej. Z jednej strony ją to speszyło, ale z drugiej poczuła się fantastycznie, zwłaszcza gdy chłopak położył dłoń na jej ramieniu i ustawił się tak, by w razie wypadku osłonić ją przed zagrożeniem.

– Zejdziemy teraz wszyscy do piwnicy – zakomenderowała nauczycielka.

– Czy to bezpieczne? – mruknęła Alya. – Szkoła ma ten cholerny szklany dach...

Marinette aż przeszły ciarki na samą myśl o tym, a Adrien mocniej ścisnął jej ramię. I nagle potężny podmuch wiatru cisnął w okno klasy metalową pokrywą od kosza na śmieci, która roztrzaskała szybę i wywołała panikę wśród uczniów. Chloé i Sabrina pierwsze rzuciły się do ucieczki, a za nimi popędziła reszta klasy. Marinette została mocno odepchnięta na bok przez spanikowaną Lilę, która tym samym odsunęła ją od Adriena. Dziewczyna upadła na podłogę, boleśnie uderzając głową o ławkę.

– Marinette! – krzyknął Adrien, ale jego głos zniknął wśród wrzasków uczniów, którzy parli do drzwi jak lawina. – Przepuście mnie!

Nikt go nie słuchał. A na korytarzu było jeszcze gorzej. Adrien usiłował przepchnąć się z powrotem do klasy, ale każdy jego krok w przód zamieniał się w dwa do tyłu. Nie widział już Alyi i Nino. Nie widział nawet Chloé. Cała szkoła parła jak szalona do piwnicy.

Coś uderzyło w szklany dach szkoły i uczniowie wrzasnęli ze strachu. Masa ciał naparła na Adriena, który desperackim ruchem przecisnął się do barierki przy galeryjce i złapał mocno. Zobaczył, że tłum zaczął się przerzedzać i bez wahania ruszył w stronę klasy.

– Agreste! – wrzasnął Kim, którego głowa wyrastała ponad tłum. – Gdzie idziesz?!

– Marinette została w klasie! – odkrzyknął.

Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, bo tłum porwał go dalej. Adrien zaczął rozpychać się łokciami, torując sobie drogę do klasy i odetchnął z ulgą, gdy wreszcie zobaczył drzwi. Wpadł do środka i natychmiast podbiegł do nieprzytomnej Marinette, leżącej na podłodze obok ławki. Wiatr hulał po klasie, a razem z nim latały pomniejsze przedmioty. Chłopak zaklął cicho, gdy coś trzasnęło go w policzek.

– Mari? – szepnął, dotykając lekko jej twarzy. – Mari, ocknij się...

Dziewczyna nie dała znaku życia. Adrien nie miał więc innego wyjścia. Podniósł ją z podłogi i szybko wybiegł z klasy.

Na zewnątrz rozpętało się prawdziwe piekło. Deszcz i grad wielkości piłek golfowych uderzały o dach, trzaskając go w drobny mak. Od razu zrozumiał, że w tej sytuacji nie przedostanie się do piwnicy, nie ryzykując przy tym ich życia. Przytulił więc mocno Marinette, próbując osłonić jej głowę przed gradem, i puścił się biegiem w stronę schowka na mopy. Było to jedynie miejsce pozbawione okien i stwarzające przynajmniej pozory bezpieczeństwa. Zapalił światło i szybko zatrzasnął za nimi drzwi, od których odsunął się najdalej jak tylko się dało. Usiadł na podłodze, trzymając Marinette w ramionach i nerwowo odmierzając czas. Takie burze miały to do siebie, że zwykle nie trwały zbyt długo. Ta nie powinna być inna.

Biedronka i Czarny Kot - opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz