On lubi ją, ale nie mnie

3.7K 110 54
                                    

Z początku nie mogła uwierzyć, że Adrien jest Czarnym Kotem, ale przecież zobaczyła na własne oczy jak przemienia się w szatni chłopaków. Była wściekła i na niego i na siebie. Powinien bardziej uważać, wybierając miejsca na transformację. A ona powinna odejść kiedy tylko usłyszała jego głos. Ale była zbyt ciekawa, co takiego robi Adrien o tej porze w opuszczonej szatni.

No i się dowiedziała...

Tikki też nie była zachwycona faktem, że Marinette poznała prawdę. Było na to za wcześnie. Teraz wszystko mogło potoczyć się naprawdę różnie.

– Tikki, on... on mnie lubi – szepnęła Marinette, leżąc na łóżku i gapiąc się w sufit. – Czarny Kot lubi Biedronkę, a to oznacza, że Adrien ją lubi. A skoro ja jestem Biedronką, to oznacza, że on lubi... mnie...

Mała kwami nic nie odpowiedziała. Skubała tylko ciasteczko i słuchała swojej przyjaciółki.

– Co ja mam teraz zrobić? – zapytała cichutko.

– Nie wiem, Marinette – odparła Tikki. – To źle, że się dowiedziałaś.

Dziewczyna nic na to nie odpowiedziała. Miała mieszane uczucia. Z jednej strony uważała podobnie jak Tikki. Ale z drugiej... Teraz, gdy już wiedziała, że Czarny Kot i Adrien są jedną osobą...

– Boooooże! – wydała z siebie sfrustrowany jęk i zakryła twarz dłońmi. – Jak ja mogłam się peszyć przy Czarnym Kocie? Przecież on mi nie da żyć, gdy się o tym dowie!

Zakryła twarz poduszką. Jąkała się przy Czarnym Kocie! To on zawrócił jej w głowie! Przecież to szaleństwo!

– Zamorduję go! – burknęła. – Uduszę gołymi rękami.

– Pomyśl o dobrych stronach. – Tikki uznała, że odrobina wsparcia jednak nie zaszkodzi. – Wiedząc, że Adrien to Kot, przestaniesz się przy nim tak denerwować.

– To prawda. – Marinette nagle uśmiechnęła się szeroko. – Zamierzam odpowiedzieć temu durnemu Kociakowi tym samym, czym traktował mnie przez ostatnich kilka lat. Niech zazna swojego lekarstwa.

***

Adrien nie mógł się nadziwić przemianie jaka zaszła w Marinette w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Dziewczyna przestała się przy nim jąkać, odpowiadała na jego pytania pełnymi zdaniami – ba! nawet pozwalała sobie na żarciki – a także patrzyła mu prosto w oczy z niezwykłą jak na nią pewnością siebie. Jeśli miał być szczery... peszyło go to. Zwłaszcza, gdy zaczęła z nim flirtować.

Na początku to było niewinne i zwyczajnie przeoczył sygnały. Ale z dnia na dzień robiła się śmielsza, a on kompletnie tracił przy niej rezon. Nie podobało się mu to, jak reaguje. Jego serce miało prawo tracić rytm tylko przy Jego Pani. Przy nikim innym. Dlaczego więc nagle zabrakło mu tchu, a kołnierzyk koszulki stał się zdecydowanie za ciasny, gdy Marinette położyła dłoń na jego ramieniu, pochylając się nad jego notatkami?

– Będę ci bardzo wdzięczna za pomoc – powiedziała, pochylając się jeszcze bardziej. Niemal muskała policzkiem jego policzek. – Kiepsko sobie radzę z fizyką. Ale za to z chemią nie mam żadnego problemu – dodała, na co zaczerwienił się mocno. – To co ty na to? – spytała, gdy nie odpowiedział. – Pomożesz?

– Umm, jasne – bąknął.

– Cudownie! – ucieszyła się. Na moment stanęło mu serce, gdy zobaczył szczerą radość w jej oczach. I ten uśmiech... – Zatem wpadnij do mnie po lekcjach. Mama zrobi obiad. Bardzo ci dziękuję. – Szybko pocałowała go w policzek i odeszła.

Biedronka i Czarny Kot - opowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz