10

1.2K 39 5
                                    

ANASTASIA

Powinnam leżeć w swoim  łóżku w dormitorium Ravenclaw a nie pod obcą pościelą w nieznanym pokoju do tego w domu przebiegłego węża. 

Otworzyłam zaspane oczy i z bijącym sercem wsłuchałam się w dźwięki dochodzące z otoczenia - tykanie wielkiego, drewnianego zegara, który boleśnie wybijał kolejne sekundy i ciche wydechy śpiącego obok mnie chłopaka.

Merlinie.

Całą noc modliłam się by to wszystko okazało się jedynie jednym, bardzo pokręconym snem. Niestety, widok pogrążonej w śnie twarzy ślizgona utwierdził mnie w przekonaniu, że to wszystko się stało a ja czułam się jak gówno.

Dałam się największej szkolnej casanovie, która teraz pewnie odhaczy moje nazwisko z listy lasek do zaliczenia. Niby to on się na mnie rzucił i to on zaczął to wszystko i powinnam czuć nienawiść, czemu więc czułam też nutkę wdzięczności?

Wdzięczności za to, że nie doszło do tego, czego bym sobie nie wybaczyła?

Coś we mnie go odrzuciło i zrezygnował. 

Muszę to skończyć, muszę zacząć znów nad sobą panować, nie mogę pozwolić na kolejne takie sytuacje zwłaszcza, że już wiem, że po alkoholu robię się łatwa.

Obrzydliwe.

Zawsze sądziłam, że akurat ja taka nie jestem. Zawsze się nabijałam z tych lasek, które oddawały się każdemu na prawo i lewo a ku mojemu zaskoczeniu sama byłam tym typem dziewczyny.

Tyle imprez, tyle razy się upijałam w towarzystwie różnych osób i nigdy mi się nic takiego nie zdarzyło.

Do wczoraj.

Mimo tego, że panowała ciemność byłam przekonana, że na policzki wpłynął mi ogromny rumieniec, który spotęgował dodatkowo fakt, że śpiący w najlepsze Malfoy przewracał się na poduszce obok.

Ale musiał mieć ubaw, że prawie mnie miał. 

Najciszej jak potrafiłam wyślizgnęłam się spod kołdry i zaczęłam szukać ubrań, które w nocy odłożyłam gdzieś na bok. Nie chciałam go budzić, szczerze to nie chciałam mieć z nim jakiejkolwiek styczności, po tym wszystkim bałam się mu spojrzeć w oczy ...

A najgorsze w tym wszystkim było to, że na samo wspomnienie tych pocałunków czułam jak motyle uśpione do tej pory gdzieś w głębi mojego brzucha zaczynały lekko machać skrzydełkami. Rozumiałam już, co dziewczyny w nim widzą. Potrafił rozbudzić nieznane mi wcześniej zmysły i rozpalić do czerwoności do tego stopnia, że nie mogłam przestać prosić o więcej.

Co się ze mną działo?

Wskoczyłam do łazienki i zrzuciłam z siebie koszulkę, którą pożyczył mi poprzedniego dnia i zaczęłam ubierać rajstopy i sukienkę. Spojrzałam przelotnie w lustro i aż mnie zatkało gdy na szyi ujrzałam parę ciemnych, ogromnych malinek.

Merlinie, w jaki sposób mam je ukryć?

Już nie chodziło o to, by Blaise ich nie widział, nie chciałam by ktokolwiek się o nich dowiedział. Ani Cho, ani Roger i najlepiej by było gdyby i Malfoy o wszystkim zapomniał. 

Wyszłam z łazienki i ostatni raz spojrzałam w kierunku śpiącego ślizgona. 

Zacisnęłam pięści i pokręciłam z niedowierzaniem głową nadal nie rozumiejąc jak to się stało, że się tu znalazłam. Ja, największa antyfanka i osoba, która z przyjemnością się nabijała z lasek, które rozkładały nogi przed ekipą Malfoya.

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz