13

1.1K 39 0
                                    

ANASTASIA

Wracaliśmy wolnym tempem z Hogsmeade, w którym byliśmy na kremowym piwie. Bez ognistej, po prostu jak ludzie porozmawialiśmy ze sobą na trzeźwo.

Zack był taki jak myślałam. Miły, pomocny, troskliwy, czułam się przy nim tak jakbym mogła z nim przegadać całą noc a i tak zabrakło by nam czasu. Dodatkowo nie próbował się do mnie na siłę zbliżać  tylko co chwila niechcący muskał mnie swoją dłonią po ręce lub próbował odgarniać włosy z twarzy i łapał mnie za policzek. Było na prawdę fajnie, czułam się spokojnie i bezpiecznie.

- Mam nadzieję, że Cho i Roger mnie nie znienawidzą. - Uśmiechnął się z rozbawieniem po czym pchnął mnie lekko w bok. - Zabrałem cię im na cały dzień.

- Są wyrozumiali, na pewno ci wybaczą. - Naciągnęłam mocniej czapkę i otrzepałam dłonie z śniegu, który został na rękawiczkach Zacka.

Już gdy szliśmy w stronę miasteczka wcisnął mi je nie przyjmując odmowy. Stwierdził, że woli zmarznąć za nas dwoje.

- A myślisz, że dalej będą tacy wyrozumiali jak będę cię częściej im porywał? - Zatrzymał się pod wejściem do szkoły i zablokował przejście stając centralnie przede mną. 

Uniosłam lekko głowę w górę by napotkać jego uśmiechnięte, zapatrzone we mnie spojrzenie. 

- Zależy jak często.

- Planuje cały czas. - Pochylił się by po chwili musnąć ustami mój policzek a zmarzniętą dłonią pogładził drugi.

- Chyba będziesz musiał ich jakoś przekupić. - Zażartowałam zaciskając mocno dłoń w piąstkę by dać upust rosnących emocjom.

Tkwiliśmy chwilę w tym momencie patrząc sobie w oczy co chwila posyłając sobie uśmiechy. Randka na pewno nam się udała i byłam w siódmym niebie, że go poznałam. Sprawił, że zapomniałam o całym świecie i skupiona byłam jedynie na tym co tu i teraz.

Ruszyliśmy do szkoły by zdążyć jeszcze na kolację i z ulgą poczuliśmy ciepło rozgrzewające powoli nasze zmarznięte ciała. Budynek był dobrze ogrzewany dzięki czemu nie musieliśmy specjalne grubo się ubierać (co prawda krótki rękawek o tej porze roku nie wchodził w grę).

- Dasz się namówić jutro na jakieś wyjście? - Spytał gdy wchodziliśmy do Wielkiej Sali po czym ku mojemu zdziwieniu zaczął iść przy moim boku w stronę stołu Ravenclaw. - Zaraz wyjedziemy na święta i chciałbym dobrze wykorzystać te dwa dni.

- Jutro nie mogę. - Skrzywiłam się i lekko zwolniłam by dokończyć rozmowę zanim dojdziemy do Cho i Rogera. - Mam dyżur a wcześniej zebranie przed wyjazdem. Ale jeśli chcesz to możemy pogadać jeszcze w pociągu.

Przegryzł wargę i kiwnął głową po czym dotknął mnie delikatnie w łopatkę gdy zbliżaliśmy się już do zajmowanych przez krukonów miejsc. 

Już z daleka widziałam jak nas obserwują, Cho z lekkim uśmieszkiem a Roger jak zwykle nie ukrywał swoich emocji - otworzył usta i posyłał nam znaczące uśmieszki, za które miałam ochotę go zabić.

- Cześć. - Rzuciłam stając za plecami Cho i patrząc na Rogera w sposób, który miał mu zasygnalizować by się ogarnął.

- No cześć. - Uśmiechnięty krukon podniósł się z miejsca i wyciągnął rękę do Zacka. - Widzę, że byliście na spacerze? 

- Byliśmy w Hogsmeade na piwie kremowym. - Odpowiedział uściskając wyciągniętą dłoń po czym ponownie objął mnie ramieniem.

Czułam, jak się rumienię i miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą choć po szybkim rozpoznaniu stwierdziłam, że nie jest tak źle.

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz