25

999 34 8
                                    

DRACO

Odjebało mi.

Albo wypiłem zbyt dużo albo na prawdę mi odjebało. Nie powinienem do niej podchodzić ani nawet zamieniać z nią słowa, chciałem się tego wszystkiego pozbyć a jeszcze bardziej zjebałem.

Pierdolony Noah.

Jak wróciłem z ogrodu i usiadłem z Nottem przy stole od razu zobaczyłem jak ją łapie w objęcia i do siebie przyciąga. Znałem go nie od dzisiaj i wiedziałem kiedy jest nakręcony, potrafił być gorszy ode mnie, w końcu to on mnie tego wszystkiego uczył. 

Myślałem, że coś mnie pierdolnie jak położył łapy na jej biodrach i coś szeptał do ucha a ona nieświadomie kręciła się z nim w sposób, który każdego doprowadziłby do podniecenia. Jak tylko zobaczyłem, że wyszła poszedłem za nią na ogród, nie spodziewałem się tylko, że Noah zrobił to samo. 

Jeszcze perfidnie mi pierdolił jak zajebista się zrobiła, że tyłek i buźka doprowadziły go do twardości. Prawie mu wyjebałem, nie mogłem tego słuchać. 

A ona? Siedziała i paliła papierosy jak gdyby nigdy nic. Spojrzała na niego i myślałem, że zaleje mnie krew. Musiałem ją stamtąd zabrać ale oczywiście jebany Davies musiał się napatoczyć.

Później wszystko się zjebało konkretnie. 

Byłem zbyt mocno wkurwiony i dumny by przyznać, że po prostu byłem zazdrosny. Wytknęła mi Astorię i wiedziałem, że to wszystko błąd.

Mój błąd, sam go popełniłem i nie mogłem być o to na nią zły.

Odeszła i nie wiedziałem gdzie mogła pójść. Jak tylko się odwróciła by ode mnie odejść chciałem ją złapać. Na język cisnęło mi się głupie przepraszam, do którego nie miałem siły się przyznać. 

Jebana duma.

Wyciągnąłem z kieszeni papierosa i odpaliłem go by tylko poczuć dające ulgę pieczenie w płucach. Paliłem szybciej niż kiedykolwiek i zacząłem iść w stronę głównej części ogrodu, w której z tego co zdążyłem zauważyć nadal siedział Noah.

Jebany idiota, przez którego teraz miałem zjebaną całą noc. W altance siedział tylko on, Nott i Parkinson, reszta ludzi zgromadziła się w salonie by przed północą oddać się tańcom i alkoholu, do pokazu fajerwerków zostało dziesięć minut.

- Smoku, czekałem na ciebie. - Uśmiechnięty od ucha do ucha Nott obejmował odurzoną eliksirem ojca Pansy i sam powoli tracił świadomość. - Zostawiłem ci jeden.

Patrzyłem jak wyciąga w moją stronę fiolkę z płynem, który sam niedawno kradłem i przeniosłem wzrok na rozbawionego Notta, który z zadowoleniem mi się przypatrywał.

- Mogłeś się przyznać, że mam ją zostawić.

- Zamknij  mordę. - Splunąłem i wyrzuciłem niedopalonego papierosa na śnieg po czym w dwóch szybkich krokach złapałem go za koszulkę.

Miałem ochotę go zabić albo chociaż uciąć łapska, które obmacywały Anastasię a na koniec jednym z zaklęć w możliwie największym bólu go wykastrować. Perfidnie śmiał mi się w twarz i widziałem, że wie.

- Zawróciła ci w głowie, co? - Zaśmiał się pod nosem i nie wyrywając z mojego uścisku podniósł się z miejsca. - Aż tak? Serio jakaś szmata jest warta tyle, że chcesz zajebać staremu koledze?

- Zamknij mordę. - Zacisnąłem mocniej zęby wspominając chwilę, w której nazwałem ją szmatą.

Co mi przyszło do głowy?

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz