4

1.6K 52 5
                                    

ANASTASIA

Opierałam ciężką głowę o kamienną ścianę i błagałam, by ten męczący dźwięk, który innymi słowy był głosem Malfoya ucichł. Nie dało się ukryć, że nie czułam się najlepiej więc albo był idiotą i tego nie zauważył albo był jak zwykle sobą i chciał pogorszyć sytuację.

- Czy możesz być cicho? - Zapytałam błagalnym tonem nie zmieniając pozycji, ponieważ czułam, że jak tylko się ruszę to może się źle skończyć.

- Wielce grzeczna Ana, biedna, spokojna kuzyneczka. - Prychnął pod nosem naśladując głos Blaisa i stanął naprzeciwko mnie co zauważyłam lekko uchylając powieki. - Szkoda, że Blaise cię nie widzi.

- Szkoda, że nie jesteś tam gdzie teraz on. - Przełknęłam ślinę i ponownie zamknęłam powieki. Gdybym mogła z chęcią bym tu zasnęła. - Miałabym święty spokój.

- Masz na myśli, że szkoda że nie jestem teraz w Dafne Greengrass? - Ponownie prychnął i usłyszałam, że zapałkami odpala papierosa co jeszcze bardziej pogorszyło moje samopoczucie.

- Merlinie, idź już stąd.

Na samą myśl o Blaise pieprzącym kogokolwiek robiło mi się jeszcze bardziej niedobrze i praktycznie czułam jak wypity za trzema miotłami alkohol przybliża mi się do gardła. Wiedziałam, że należy do tego typu chłopaka, który wykorzystuje zakochane w nim dziewczyny w stu procentach ale jakoś nie chciałam się nad tym dłużej zastanawiać.

- Masz pecha, że na mnie trafiłaś, Raseri.

- To już wiem.

Zapanowała cisza a do moich nozdrzy dotarł zapach palonego tytoniu.

Momentalnie się skrzywiłam i zgięłam w pół próbując pohamować odruch wymiotny, to nie było miejsce ani towarzystwo w którym mogłabym się oddać torsjom.

- Japierdole, ogarnij się. - Męski głos uderzał głośno o ścianki głowy jeszcze mocniej wymęczając mój organizm. Wzięłam parę głębszych oddechów, po których poczułam się nieco lepiej i wróciłam do poprzedniej pozycji.

- Nie pal tego przy mnie.

- Sorry, młoda ale to ty wlazłaś mi w drogę a nie ja tobie.

Zacisnęłam pięści i ponownie wciągnęłam chłodne powietrze do płuc. Nie pozostało mi chyba nic innego niż iść do wieży gdzie mogłabym w spokoju poleżeć przed toaletą i zdychać. Wstałam ostrożnie z ławki i dotykając zapobiegawczo dłonią ściany zaczęłam iść wzdłuż korytarza.

- To będzie dobre. - Malfoy zaśmiał się kawałek za mną i z tego co wywnioskowałam z braku odgłosu stawianych kroków, musiał stać w miejscu zapewne się mi przyglądając.

Zajebiście śmieszne.

Byłam napita jak chyba jeszcze nigdy dotąd i musiałam wpaść akurat na niego. Brakuje tu tylko jeszcze Blaisa, który nie zdziwiłabym się gdyby był już wezwany przez swojego przydupasa.

Przeszłam parę metrów gdy poczułam kolejną falę nieprzyjemnego uczucia zalewającą cały żołądek i brzuch. Zatrzymałam się w miejscu starając się zapanować nad drżeniem dłoni i nóg, nie mogłam paść na środku korytarza, na którym ktoś mógłby mnie znaleźć.

Skutki mogłyby być okropne.

Poczułam jak kręci mi się w głowie a drżące nogi odmawiają posłuszeństwa. Przez chwilę widziałam wirujący korytarz oświetlony paroma świecami a później ciemność, która momentalnie odcięła mnie od rzeczywistości.

DRACO

Z dość dużym niezadowoleniem kierowałem się do pokoju wspólnego prefektów zastanawiając się czy nie będzie w nim jeszcze puchona? Było już dość późno i teoretycznie mógł skończyć obchód.

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz