15

1.1K 33 11
                                    

DRACO

Pędzące w szalonym tempie koła pociągu wprawiały cały przedział w lekkie drżenie.

Siedziałem na jednej kanapie z Astorią, która zniesmaczona faktem, że w ogóle się nią nie interesuję czytała jakąś gazetę co chwilę rzucając komentarz na temat mody w stronę Pansy, która z kolei z zarzuconymi nogami na kolana Notta bawiła się włosami.

Blaise zniknął chwilę po wyruszeniu w podróż. Podejrzewałem, że polazł do Anastasii by sprawdzić czy zbyt mocno nie żegna się z palantem Zackiem.

Było mi to na rękę, nie musiałem nic robić a on pilnował tego by co moje zostało nie ruszone bez żadnej inicjatywy. Astoria zarzuciła nogę na moje kolano idąc w ślad Parkinson i spojrzała na mnie maślanymi oczyma, które doprowadzały mnie do szału.

- Idę zajarać. - Zrzuciłem jej nogi z swoich kolan i otworzyłem skrzypiące drzwi oddzielające korytarz od przedziału.

Nie chciało mi się bawić w to całe udawanie, że coś nas łączy. Astoria była zajebista ale tylko w łóżku, mimo tego, że należała do w miarę mądrych dziewczyn to jakoś mi niczym więcej nie imponowała.

Poza tym była pionkiem, który chciałem wykorzystać w wojnie z ojcem.

Po korytarzu krążyło trochę uczniów schodzących mi z drogi gdy tylko się do nich zbliżałem. Minąłem już część, którą zajmowali ślizgoni i powoli zbliżałem się do części Gryffindoru, za którą było miejsce wykorzystywane przez nas do jarania fajek.

Wracało z niej właśnie paru chłopaków z Ravenclaw, w tym Davies. Dziwne, że nie było z nim Anastasii i Cho, przecież łazili wszędzie jak jebane papużki nierozłączki. 

Stanąłem przy oknie i wyciągnąłem z kieszeni garnituru paczkę fajek po czym odpaliłem jedną z nich. Z zamyśleniem obserwowałem mijające nas pola i lasy, które śmigały przed oczyma na tyle szybko, że przy dłuższym przypatrywaniu się mogło się zrobić niedobrze.

Głośny, dziewczęcy śmiech rozniósł się stłumionym echem po korytarzu i od razu poznałem do kogo należy. Mimowolnie odwróciłem głowę by zacząć szukać źródła dźwięku i praktycznie od razu go znalazłem.

Za szybą jednego z przedziałów na kanapie siedziała brunetka a zaraz obok niej roześmiały ślizgon.

Zack.

Zaciągnąłem się mocniej papierosem i wypuściłem chmurę szarego dymu z płuc.

Myślałem, że Blaise się tym zajął a tymczasem Anastasia jak gdyby nigdy nic siedziała pozwalając temu idiocie głaskać się po twarzy i bawić kantem spódnicy.

Kolejny buch i poczułem, że lekko się rozluźniam. Papieros zawsze działał na mnie uspokajająco, dlatego nosiłem przy sobie co najmniej paczkę gdziekolwiek bym nie szedł.

Zack objął dłonią jej drobną, jasną twarz i zaczął się do niej zbliżać.

Chciał ją pocałować a sama Anastasia patrzyła się na niego z takim uwielbieniem i radością, że aż odpaliłem drugą fajkę. 

Niech mnie nawet nie wkurwia. 

Najchętniej nasłałbym na nich Blaisa, wtedy miałbym czyste ręce a Anastasia nie mogłaby mieć wobec mnie żadnych pretensji ale Zabini nie był aż tak głupi.

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz