40

831 30 4
                                    

ANASTASIA

- A nie mówiłam, że Rogerowi wystarczy mała zachęta i od razu poleci na randkę? - Podniosłam torbę z książkami, którą jakąś chwilę temu rzuciłam na kamienną podłogę korytarza szkolnego.

- Wiesz, wydawało mi się, że będzie się jakoś bronił. - Zaskoczona Cho obserwowała z wypisanym na twarzy zdziwieniem Rogera, który właśnie opierał się ręką o ścianę centralnie przy opartej o nią krukonce.

Co prawda miałam lekcje kawałek dalej ale razem z Zackiem postanowiliśmy przyjść i sprawdzić jak Cho i Rogerowi idzie spełnianie obietnicy jaką nam złożyli w ostatnią sobotę. Była już połowa tygodnia a oni zdawałoby się, że czekali aż o tym zapomnimy.

- Nie chcę nic mówić, Cho ale macie właśnie lekcje z Slytherinem. A wiesz kto też na nich będzie? - Wyszczerzony Zack patrzył z premedytacją na zawstydzoną krukonkę, która powoli zapadała się w ziemię próbując zasłonić wychodzące na policzki rumieńce włosami.

Szturchnęłam go w żebro i wybuchłam śmiechem gdy dostrzegłam jak przyjaciółka praktycznie wychodzi z siebie byleby tylko ukryć purpurowe już policzki.

- Ty masz na tyle ułatwioną sprawę, że masz się tylko zgodzić. Paul sam do ciebie podejdzie. - Spojrzałam na Zacka, który właśnie nawiązywał kontakt wzrokowy z dokładnie tą osobą, o której właśnie mówiłam. - Wiesz co, Cho? My już musimy spadać na lekcje. Do zobaczenia na obiedzie!

Złapałam Zacka za łokcia i razem z nim dość szybkim krokiem ruszyłam w kierunku naszej klasy. W końcu pierwszy raz od tylu lat miałam z kim rozmawiać podczas przerw i luźniejszych zajęć bo do tej pory nie potrafiłam znaleźć przyjaciół w Slytherinie a to z nimi dzieliłam większość lekcji.

- Dobra, dawaj staniemy tu za rogiem. - Złapał mnie za rękę i wciągnął za róg w dość ciasną wnękę. 

Zbyt dobrze przypominało mi to sytuację sprzed świąt, w której byłam z Draco. Teraz też stałam tuż przed kimś praktycznie dotykając plecami jego klatki piersiowej, która unosiła się szybko w górę i w dół. Nie puścił mojej dłoni i pochylił się lekko nad moim ramieniem cicho wypuszczając z ust powietrze, które łaskotało mi szyję.

Ale to nie było to.

Czułam się tak jakbym robiła coś złego, tak jakbym właśnie zdradzała osobę, która ma zamiar w najbliższym czasie się zaręczyć. Nie chciałam się tak czuć, wyuczyłam się odczuwać do niego jedynie złość i nienawiść, za każdym razem gdy ktoś wchodził na jego temat reagowałam niezadowoleniem i udawanym obrzydzeniem, które miałam nadzieję, że nie tyle przekona moich przyjaciół co samą mnie.

- Patrz, podszedł do niej. - Podekscytowany Zack naparł delikatnie na moje plecy i czułam teraz doskonale jego ciepło. Nie dzieliła nas już żadna odległość bo celowo ją zmniejszył aż do zera. 

- Ciekawe co mu odpowie. - Rzuciłam nie mogąc do końca się skupić na obserwacji. Wiedziałam, że Zack wykorzystuje sytuację do tego by się zbliżyć bo próbował tego od jakiegoś czasu na bieżąco. 

Nie lubiłam tego choć nie mogłam zaprzeczyć, że nie czułam się przy nim dobrze. Traktowałam go jednak jako przyjaciela i nikogo więcej, nie byłam ani gotowa ani chętna na coś więcej.

Wysunęłam lekko stopę w przód by móc przenieść na nią ciężar ciała i odsunęłam minimalnie plecy od niego. Czułam na sobie jego spojrzenie i chłód dotykający powoli skóry i postanowiłam praktycznie od razu odwrócić uwagę od tej sytuacji.

- Chyba się zgodziła. - Odwróciłam się do niego przodem z szerokim uśmiechem na twarzy i postawiłam krok w tył by powoli wychodzić z wnęki. - Nasz plan się udał.

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz