24

901 35 2
                                    

ANASTASIA

Stałam kawałek za Rogerem i Cho i patrzyłam przed siebie.

Przed siebie to zbyt ogólne określenie. Patrzyłam na chłopaka, który obudził we mnie nadzieję, że coś tak nierealnego jak nasza dwójka może mieć miejsce. Że ktoś taki jak on byłby w stanie poczuć coś do tak nijakiej osoby jaką byłam ja. 

Patrzyłam na człowieka, który sprawił, że choć nie chciałam tego przyznać to czekałam aż na mnie spojrzy, przyjdzie i pocałuje. Chciałam by mnie pragnął i chciałam by nie było żadnej innej. A zwłaszcza nie Astorii, o którą kazał mi się nie martwić.

Oddałam mu to co trzymałam dla kogoś wyjątkowego. I choć kiedy wylądowałam z nim w łóżku nie czułam do niego niczego więcej niż oczywistego zauroczenia to po tym wszystkim nie mogłam myśleć o nikim innym jak nie o nim.

A on, perfidny do granic możliwości ściskał właśnie za pośladek dziewczynę, która miała być nikim. Na moich oczach. 

Która miała nie dorastać mi do pięt. 

Parę dni wcześniej mówił mi tyle rzeczy, był dla mnie taki... inny. Myślałam, że to co było między nami było wyjątkowe, że to na mnie się tak otworzył, że coś dla niego znaczę.

- Ej, laska. - Roger szturchnął mnie w ramię i w tanecznym ruchu podał mi szklaneczkę z drinkiem. - Co ci się stało?

Odruchowo przeniosłam wzrok na Cho, która uważnie badała mnie spojrzeniem. Prześwietlała moją twarz, dłonie, które ściskałam mocno w pięści i oczy z miną, która sprawiła, że muzyka w pokoju znikła. Słyszałam tylko swoje bicie serca i czułam jej parzące spojrzenie na każdym kawałku skóry.

Wiedziała, że ten drugi jest tutaj. Zauważyła moją reakcję a teraz zapewne już nie odpuści. 

Zmrużyła lekko oczy i dopiła drinka by po chwili zniknąć w tłumie tańczących osób i do nich dołączyć. Ja za to nadal stałam w miejscu nie wiedząc jak się zachować i co ze sobą zrobić. Roger wcisnął mi w rękę szklankę i śpiewając głośno z tłumem piosenkę próbował mnie wyciągnąć do tańca.

- Chodź, zbaw się chociaż raz. - Przyłożyłam do ust szklankę i opróżniłam jej zawartość jednym łykiem. Palący płyn przepłynął po moim wnętrzu doprowadzając do upragnionej ulgi, której potrzebowałam. 

Skoro on chciał tak ze mną pogrywać, to proszę bardzo. Alkohol krążący teraz w moich żyłach dodawał mi odwagi i mimo tego, że wyostrzał każde uczucie nie chciałam iść do pokoju i płakać. 

Chciałam by zobaczył, że mnie to nie rusza.

Obok nas przechodził bawiący się w najlepsze Goyle, któremu wcisnęłam w ręce pustą szklankę i złapałam Rogera za rękę.

- Trzymaj. - Uśmiechnęłam się do niego ironicznie i pociągnęłam przyjaciela w stronę parkietu nie zwracając uwagi na komentarz ślizgona.

- Kurwa, nie sądziłem, że dzisiaj będziemy się tak bawić. - Roger skakał, śpiewał, tańczył na zmianę ze mną i z dziewczynami, które bawiły się zaraz obok nas a ja w chwilach, gdy mój partner był zajęty byłam łapana do tańca przez całkowicie obcych mi facetów.

Nie znałam ich i chyba dlatego w ogóle chcieli się ze mną bawić. Ci, których kojarzyłam w obawie przed Blaisem nawet do nas nie podchodzili.

Jeden z nich, wysoki brunet złapał mnie za ręce i lekko do siebie przyciągnął na tyle, że dotykałam jego klatki całym swoim ciałem. Splecione dłonie powoli rozwiązał i objął mnie w talii wprawiając nasze ciała w delikatny, przyjemny ruch.

Mój błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz