Podążałam śladem ducha, przeciskając się między ludźmi. Nie zważając na to ile ryzykuje porzuciłam Oskara i pognałam za Gremlinem. Coś budowało się w mojej klatce piersiowej, nie określone przeze mnie uczucie napędzało mój mózg i ciało. Musiałam spojrzeć w twarz swoim omamom. Przekonać się, że to nie moja wyobraźnia podsuwa mi demona przed oczy. Szczęściem w nieszczęściu był telefon, który nie ustanie wibrował w pobliżu Oskara, odchodząc od stolika nie miał pojęcia, że nie będę na niego czekać. Że go porzucę i pognam za swoją przeszłością. Tylko dlatego, wyłącznie z tego jednego powodu, zamierzałam spróbować.
Ulotniłam się bez przeszkód. Zgarnęłam ze stolika tępy nóż obiadowy i pognałam za śmierdziuchem nie mając bladego pojęcia co miałabym z zrobić.
Jakim zbiegiem okoliczności musiałam się na niego napatoczyć w tak zatłoczonej Warszawie. Jest tyle miejsc, tyle innych pieprzonych restauracji, nie akurat moja przeszłość mnie goniła w tym miejscu. Niby miałam być taka twarda i dać im nauczkę, ale jak ma do tego dojść skoro dygoczę na samą myśl o śledzeniu Gremlina. Wariatka we mnie wrze na sam jego widok i pragnie krwi, dużej ilości krwi. Natomiast rozwalona emocjonalnie kobieta, błaga jedynie o schowanie się pod powierzchnią. Odsunęłam od siebie dziwne wahania mojej psychicznej siostry. Ten dzień miał być taki udany. Tyle naobiecywałam sobie, podczas powrotu do stolicy.
Oskar wysadził mnie pod domem i pognał na spotkanie, wciskając mi dwie godziny na prysznic i spotkanie z Mańką, na którą i tak w rzeczywistości się nie napatoczyłam. A już śmiałam zatęsknić za jej podszczypywaniem względem Oskara. Momentami sama siebie zaskakiwałam na tym, że widzę w nas przebłyski znajomych i tak bardzo odległych emocji. To wszystko lawirowało w mojej głowie, sama nie umiałam sobie z tym poradzić, pomimo że tak świetnie udawałam przed wszystkimi. Wymoczyłam swoje wstrętne ciało w kąpieli wodnej, pomarszczona skóra na dłoniach i stopach wyglądała o wiele lepiej niż reszta mojego ciała. Stałam przed lustrem i przyglądałam się własnemu odbiciu, którego w ogóle nie poznawałam, nie chciałam nigdy więcej na siebie patrzeć. Brzydziłam się. Tak więc szaleństwo opanowało moje ciało. Złapałam dozownik mydła i rzuciłam nim w szkło. Dozownik się roztrzaskał, mydło wylało, na szybie powstała pajęczynowata sieć, która tak dobrze odzwierciedlała mnie.
Popieprzone.
Wyszłam z łazienki nie sprawdzając co zostawiam po sobie. Ubrałam delikatną żakardową bluzkę, stare leginsy i spoczęłam w salonie przy mojej Pretty czekając na kolację z Oskarem. Nawet tak kultowy film nie poprawiał mojego nastroju. Gapiłam się w ekran telewizora nie widząc nic.
Obłęd.
A teraz jeszcze to, czy chociaż jeden dzień nie może być dniem spędzonym bez przypominania o mojej przeszłości. Nic co sobie zaplanuję nie wychodzi. Liczyłam na poprawę humoru, a on popsuł się jeszcze bardziej.
Nie wiem na jakiej ulicy się znajduje, jest tłoczno wokoło mnie znajduje się kilka orientalnych knajpek i sklepików. Z całą pewnością minęłam dwa przystanki autobusowe. Nie znam każdej dzielnicy Warszawy, a tym bardziej ulicy. Zawsze byłam zamknięta psychicznie w mojej własnej, która w pobliżu miała wszystkiego pod dostatkiem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nawet we własnym mieście czuję się obco. Nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Przystanęłam koło sklepiku z chińską spożywką i schowałam się za kontuarem. Moje oczy wpasowały się we wnęki i z tej odległości doskonale widziałam potwora, który przystanął tuż obok indyjskiej restauracji.
Odwróć się w moją stronę draniu - błagałam w myślach. Raz, drugi się poruszył, aż jego ciało skierowało się moją stronę. Z bólem w oczach zacisnęłam mocniej dłoń na nożyku, ząbki tego delikatnego ostrza przecięły moją skórę, a kilka kropli spłynęło po leginsach. To był on. Ten trzeci potwór. Mężczyzna wyciągnął telefon komórkowy i zadzwonił, z tej odległości nie usłyszałam o czym rozmawiał, lecz była to na tyle krótka gadanina, że zdążyłam wychwycić z jego obleśnych ust "CZEKAM" co mnie na tyle zastanowiło, żeby obserwować wszystko z ukrycia.
CZYTASZ
STWORZONA Z NICOŚCI
RomanceKSIĄŻKA +18 "Nie krępowało mnie to wcale, po prostu wyłączyłam swój wstyd. Byłam spełniona, jednocześnie dalej napalona, tak na wpół świadoma. Mógł, ze mną zrobić co chciał, podobało mi się to. Jasno dawał mi do zrozumienia, że On tu rządzi." Zuzann...