13. Początek koszmaru

511 16 1
                                    

sceny +18

---

Ten dzień jak każdy inny po Oskarze, miał się okazać pustym. Mogłam wylegiwać się w łóżku do południa, oglądając na Netfixie " Wiedźmina" i delikatnie dreptać w przeszłości, następnie pójść do pracy i spędzić pracowite osiem godzin lawirując między stolikami. Być może dane by mi było, zebrać całkiem sporo napiwków i czasami szczerze się uśmiechnąć. A potem wykończona wróciłabym do domu, i z książką w ręce chodź na chwilę zapomniałabym o bolącym sercu i urażonej dumie.

Taki miałam plan.

Lecz wszystko potoczyło się nie tak, jak się tego spodziewałam, a moje własne rozterki sercowe wzięły w łeb. Nie doczekałam początku dnia, a jego zakończenie miałam przed nosem.

W najgorszy możliwy sposób poznałam diabła. I choć byłam święcie przekonana, że jednego już znam doskonale. To jednak myślałam, że... Sama nie wiem co sobie wyobrażałam. Ten mój okazał się tylko upadłam aniołem, szukającym samego siebie w tym wszechświecie. Dla Oskara był jeszcze cień szansy na radość, dla mnie niekoniecznie. Przy tym co miało mnie spotkać to moje uczucia względem mężczyzny, który zabrał całe moje serce stały się jedyną motywacją podtrzymująca mnie przy życiu.

Ciemność chciała mnie pochłonąć w całości....

Nie spodziewałam się, że zostanę porwana po raz drugi.

Nie wiedziałam, że odbiorą mi wszystko co było dla mnie ważne.

Pamiętam chwilę, kiedy kładłam się spać. Potem moment zabieranego mi tlenu i odór, który wdzierał się do moich płuc. Nie mogłam oddychać. Nabranie powietrza graniczyło z cudem. Po prostu go nie było. Dusiłam się, aż w końcu odpłynęłam.

Nie wiem, która była godzina, kiedy wracała mi jasność umysłu. Mój wzrok był zamglony, miedzy jawą, a koszmarem sennym widziałam dwóch mężczyzn. Tak przynajmniej sądziłam. Chodź zważywszy na to, jaka byłam zamroczona, mogłam się mylić. Próbowałam otworzyć oczy, przez co kręciło mi się w głowie. Mój organizm buntował się, a odruch wymiotny cofał treść z żołądka do gardła. Nie mogłam zwymiotować w naturalny sposób. To coś, co miałam w ustach nie pozwalało mi na to. Dławiłam się, przełykając na zmianę swoje własne wymiociny. Łzy mi ciekły strugami. Byłam przerażona i spanikowana. Cała się trzęsłam.

Musiałam się uspokoić, by móc oddychać. Tylko jak tego dokonać, kiedy wszystko jest przeciwko tobie.

Oddychaj.... Próbuj..... Wycisz się....

Kątem oka widziałam siebie, przywiązaną do krzesła, sznury przeplatały moją koszulę nocną pod piersiami i ciągnęły się, aż do pleców. Szarpałam drętwiejącymi dłońmi, skutecznie związanymi z tyłu. Z mojej krtani chciał wyjść potok słów, proszących, błagających o litość, lecz wszystko zostało uciszone, tym czymś, co mam w buzi. Jakie to nadzwyczaj wszystko znajome.

Mogłabym porównywać pierwsze porwanie z dzisiejszym atakiem na mnie, gdybać i szukać podobieństw, a gdy je znajdę, śmiać się do rozpuchu "co za kretyn z Oskara". Ziarnko niepewności zostało zasiane. Pamiętam jak Pan i Władca stwierdził, że jestem jego. Próbowałam go bronić. Szukałam wymówek i głupich usprawiedliwień. Przedtem napędzała mnie furia, nie chciałam po dobroci ulec, ale Oskar skutecznie zdobywał mnie centymetr po centymetrze i w końcu się poddałam. Teraz nie zamierzam w ogóle walczyć. Jeżeli rzeczywiście Oskar stoi za moim zniewoleniem i tak bezczelnie się mną bawi, to już jestem w moim własnym piekle, ponieważ mu na to wszystko dałam przyzwolenie oddając swoje serce. Za dużo się dzieje, w tak krótkim czasie. Nawet jak dla mnie, to o wiele, za wiele. Nie jestem, aż tak inna. Chcę być zwyczajna.

STWORZONA Z NICOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz