8. Po

586 21 4
                                    

Wszystko jest na niby.

Nie żyję, pozostaję w zawieszeniu.

Oskar zmienił moje życie, a ja poznałam świat o jakim nawet nie marzyłam. Zabrał coś, dając w zamian dorosłość na jaką nie byłam przygotowana. Sama po części wmanewrowałam w tę głupią grę, która na końcu mnie tak pochłonęła, że byłam przegrana dla świata i dla niego.

Fakty, o których nie miałam pojęcia istniały, a rzeczy na które nie byłam przygotowana znalazły doskonałe zastosowanie dla mnie. No cóż, nie mogę tego żałować, dał mi coś, czego nikt inny nigdy nie da. Tę dobrą stronę i tę dosyć mroczną, której częścią jest maksymalne podporządkowanie się drugiej osobie. Pomimo takiego postępowania, zakochałam się w swoim porywaczu.

Oddałam mu całą siebie.

Niestety wszystko się kiedyś kończy, czasami nawet zanim ma szansę porządnie rozkwitnąć. W naszym przypadku właśnie tak się stało, tylko ja nie wiem dlaczego? Czasami myślę, że jestem dla Oskara po prostu zbyt młoda i naiwna. Odstawił mnie jak zabawkę na półkę i pozostawił samą bym zbierała kurz. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ostatnia noc z nim, była spełnieniem wszystkiego. Była moim snem, który dopieścił pod każdym względem, jakby był pierwszym i tym właściwym. Następnie porzucając i znikając pozostawił mnie na pastwę mojego sumienia i serca.

To rozdarło mnie na kawałki.

Jedna strona mnie chciała go zabić za to, że mnie porzucił, natomiast ta druga krzyczała w mojej głowie o to, bym poszanowała samą siebie i z godnością zapomniała o wszystkim co się wydarzyło.

Od porwania i tamtej wyjątkowej nocy, wiele innych upłynęło, a ja nie spotkałam więcej Oskara. Każdy następny dzień stał się dla mnie męczarnią. Pierwszy tydzień spędziłam strasznie, lewitując między łóżkiem, a łazienką. Mój pokój został moją oazą. Ukryłam się przed wszystkim co mnie otaczało. Byłam wypompowana psychicznie, i nie umiałam sobie poradzić z kolejną startą. Nie chciałam się poddawać takiemu losowi. Nawet wypytując, na tyle delikatnie ile mogłam, Mańka nie puściła pary z ust, chociaż bardzo ją interesowało co się między nami dzieje. Oczywiście nie wiedziała, że mój wyjazd tak naprawdę spędziłam uwięziona i przykuta do łóżka przez władczego Oskara.

Po tygodniu wróciłam na zajęcia bardziej niewidzialna niż w rzeczywistości byłam. Nikt nie przejmował się moim istnieniem, na co zareagowałam z ulgą. Zero uwag, i jeszcze mniej docinków było dla mnie głębokim oddechem, którego brakowało mi od jakiegoś czasu. Zadowolona z tego, że chociaż jedna rzecz się udała i ta franca zajęła się kimś innym. Chyba nie umiałabym wrócić do takiego traktowania, jak we wcześniejszych latach mi serwowała. I o ile bym sobie z tym poradziła, to jednak podejrzewam, że mogłyby być tego jeszcze gorsze konsekwencje. Zadzieranie z tą doszczętnie popieprzoną rodzinką nie jest dobrym posunięciem, więc udawałam, to jedyne w tym momencie co mi pozostawało.

Przecież nikt nie dał mi prawa wyboru.

Miesiąc później miałam za sobą wszystkie smutne i bardziej depresyjne zachowania. Doszłam do wniosku, że sama się pogrążam. Tak po prostu musiało się stać i zrozumiałam coś co wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy, coś co dało mi szansę pójść dalej ze swoim życiem. Coś co wyzwoliło we mnie kolory.

Oskar mnie uwolnił.

Na swój poprany sposób otworzył mi oczy i pomógł wyjść z własnego cienia. Z czasem zaczęłam dostrzegać zmiany, jakie wywołał we mnie takim postępowaniem. Chociaż sam tego pewnie nie zauważył, gdy na mnie patrzył. Ciekawa jestem, czy na niego, też w jakikolwiek sposób to wpłynęło.

Przestałam się ukrywać pod bluzami i brzydkimi ciuchami. Zaczęłam ubierać się odważniej. Teraz po takim czasie dostrzegam palety odcieni, o których dawno temu zapomniałam. Maluję się częściej. Moim włosom pozwalałam swobodnie otulać skórę szyi, a nie tkwić w kicie, końskiego zadku. Nie staram się gdzieś wpasować. To co mam w sercu, wyryło niewidzialną bliznę na nim. Nie skupiam na sobie uwagi innych. Czasami ktoś zerka za mną ukradkiem, ale to tak subtelnie, aby Aśkowe towarzystwo tego nie zauważało. Po jakiś czasie, nawet zaczęło mi się to podobać. Bądź, co bądź, wiecznie nie będę mogła udawać. Jestem kobietą i chcę wrócić do żywych.

STWORZONA Z NICOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz