2. Niezapomniane Osiemnaste

1.1K 23 2
                                    

Chodzę po swoim małym pokoju w te i z powrotem, okno, drzwi, okno, drzwi. Nie mogę zebrać porządnie myśli, w głowie buduje się scenariusz, chaotyczny, śmieszny i całkiem nieprawdopodobny.

- Myśl! Myśl! - powtarzam wciąż, jak pierdoloną mantrę.

Dziwny sen, z którego za chwilę się obudzę. Nikt nie ma mojego numeru telefonu, nie mam znajomych, wszystkich po utracie rodziców od siebie odizolowałam. Nie tęsknię za byciem kimś innym. Ukryte, zabunkrowane, takie jest moje serce i nie potrzebuję dodatkowych wyzwalaczy, które mnie zgniotą, zniszczą. Ledwie wszystko znoszę bez tego.

Głos mężczyzny głęboko lawiruje w mojej podświadomości, twardy, władczy, mocno zachrypnięty. Nie znam nikogo tak wyrazistego, z jednej strony bardzo chcę myśleć, że to ktoś ze szkoły, z drugiej czuję, że ten mężczyzna jest starszy, i doskonale wie co robi. Nie jest to tylko i wyłącznie głupi przypadek. Czy może być niebezpieczne? Albo próbuje coś na mnie wymusić? Tylko co? Kurwa, już nic nie wiem, zwariuje ciągle myśląc. Głowa mi pęka jeszcze bardziej. Idę pod chłodny prysznic, namydlam porządnie każdą część ciała, delikatnie, uważając na głowę i brzuch. Zimno mi pomaga, rozładowuje mnie na chwilę. Wychodzę nie zerkając na siebie, ubieram spodenki, koszulkę i kładę się. To najlepsze co mogę w tym momencie zrobić, pewnie nie zasnę, lecz pozory są dla mnie ważne. Nie mogę obciążać Mani jeszcze swoimi problemami. Sama ledwie ciągnie, pracując na dwie zmiany. W wielkiej stolicy nie jest tanio, dla jednej osoby idzie wynająć coś i z groszy się utrzymać, lecz zadbać o dwie, mając na głowie upadającą ruderę i nastolatkę graniczy z cudem, a ona ten cud ciągnie już jakiś czas. Ciocia jest dla mnie wszystkim, tym co mi pozostało, i tym bez czego sobie nie poradzę. Nie pozwolę na dokładanie jej kolejnych zmartwień z mojego powodu. Jak tylko skończę liceum, ogarnę pracę pomogę jej. Zapomnieć o Warszawie to mój priorytet. Z dala od przeszłości i teraźniejszości.

Na moment odganiam od siebie wszystko, chociaż cały dzień w kółko do mnie powraca. Spoglądam na stary zegar z niedziałającą kukułką, pamiątka rodzinna, nie pasująca do mnie i tego pokoju, lecz nie odważyłam się zdjąć jej ze ściany, więc towarzyszy mi ciągle przez te lata. Mija godzina dwudziesta zaraz wróci ciotka, przyjdzie do mojej oazy jak co dzień, sprawdzić jak sobie radzę i wykrzesać kilka miłych słów.

- A ty co? Już w łóżku, oszalałaś!!! Rusz swój wielki tyłek, chodź pomożesz mi przy kolacji - mówi do mnie radośnie. Warczę mimo chodem na cioteczkę, przecież nie mam wielkiego dupska i żadnej tolerancji na dzisiejsze aluzje. Wchodzi nie pukając, rozsiewając dookoła wiosnę. Sukienka w maki sięgająca do kostek, zgrabnie spływa po niej, dzianiną otulona na wierzchu w kolorze pomarańczy dodaje wyrazistości, czym mnie troszkę przytłacza. Taka właśnie jest Mańka. Kolorowa wariatka.

- Już po szkole Mania. Czy w tym, tak zwanym domu, nie mogę już chodzić do łóżka kiedy mam na to ochotę? - pytam rozdrażniona. Ciotka nie zwracając uwagi na mnie, gestem macha bym poszła za nią i zatrzaskuje drzwi z drugiej strony.

Przecież nawet nie mam siły na jedzenie.

"Oddychaj" wołam w myślach.

Nie umiem dobrze udawać, więc zostaję w łóżku, odcinając się od niej. Układam się na brzuchu, podciągając lewą nogę pod siebie, dłoń zawijam wokół kołdry i próbuję przywołać sen. Jutro stanę się pełnoletnia, pierwszy dzień wielkiego wejścia na scenę życia, za której kulisami jestem kopana codziennie. Śmieszne ale bardzo prawdziwe. Mam nadzieję, że standardowo będzie babeczka ze świeczką, lody i stare dobre kino w towarzystwie poduszek i kanapy. Razem we dwie obchodziłyśmy tak nasze urodziny od pewnego czasu co mi w zupełności odpowiadało.

***

Wchodzę na zajęcia z przedsiębiorczości, siadam na swoim miejscu, przelotnie sprawdzając czy Aśka i jej świta już jest. O dziwo są i nie zwracają na mnie uwagi gdy zerkam na nich. Jak zwykle zajmują się obgadywaniem i planowaniem komu by tu skomplikować życie. Całe szczęście, że tym razem zostaje mi odpuszczone i zapomniane. Oddycham spokojnie. Nauczycielka powtarza nam przykłady zastosowań popytu i podaży. Jednym uchem wpuszczam drugim zapominam, nic nie notując. Przed oczami mam pustkę, jakbym była odrętwiała patrząc przed siebie. Słyszę wibracje w kieszeni spodni. Ukradkiem wyciągam telefon i szybko odczytuję.

STWORZONA Z NICOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz