Padłem na zimną skórzaną kanapę, w ręku trzymając butelkę wódki, i przechylając raz za razem. Uczucie palenia rozchodziło się po moim przełyku, a rozgrzewająca ciecz wypełniała wnętrzności. Nawet whisky nie dorówna moim potrzebom w tej chwili. Pragnienie zapicia serca zabijało mnie. Wszystko mnie przytłaczało. Brakowało mi jej.
Mój aniołku gdzie jesteś?
Przeszukaliśmy dosłownie całą Warszawę, w każdym pieprzonym zakamarku byłem, od Białołęki po Ursynów. Nie ma Zuzki tutaj, a mnie szlag trafia, bo pierwszy raz w życiu nie mogę znieść tej bezsilności. Każdy kto jest zaangażowany w jej porwanie dostanie to na co zasługuje. Karma to suka, a ja jej pomogę. Wszyscy wiedzą, że jej szukamy. Zaangażowałem każdego, o dziwo również rodzina Sonii pomaga. Nie wiem dokładnie jaki mają w tym cel, ale z tego co pamiętam ojciec mojej żony to chory skurwiel, który za punkt honoru obrał sobie naprawienie naszych stosunków, po tym jak jego ukochana córeczka zaczęła mnie walić po rogach. Podejrzewam, że los mojego aniołka jest im całkowicie obojętny, a chodzi raczej o dalszą współpracę. Wszystko jest takie pojebane. Gdybym musiał pozabijać wszystkich, zrobię to nie oglądając się za siebie i nie patrząc na sumienie, które nieustannie kroczy za mną po tym co się wydarzyło.
Wszystko popsułem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że to moja wina inaczej mogłem to rozegrać. Poczekać, chociaż nie wiem czy dałbym radę. Teraz nie mam możliwości niczego naprawić, bo nie wiem czy mój aniołek żyje i nie wiem gdzie jest.
Wszystko się pierdoliło coraz bardziej. Po prostu kurwa świetnie.
Zatracam się w piciu, już drugi dzień ciągłego chlania. Sebastian razem z Robertem walczą za mnie, a powinienem zrobić to sam. Odnowili wszystkie stare kontakty. Strzałem w dziesiątkę okazał się Stefan, ten to jest niezawodny, jak duch znajdzie każdego i właśnie on znalazł ślady pozostawione po Sonii. Moja cudowna żonka jak fretka spieprzyła. Natrafiliśmy na całkiem dobry trop, suka ukryła się. Myślała, że będzie zabawnym móc nas obserwować z ukrycia i patrzeć jak się poddaję i wracam z podkulonym ogonem do niej. Nie tym razem, moja jeszcze obecna żona odpowie za wszystko co uczyniła. Zerkam na złoty zegarek na nadgarstku i nie wierzę, za godzinę jestem umówiony z chłopakami na pogawędkę z tą kobietą, a wyglądam gorzej niż się czuję.
Podnoszę mój pijany tyłek do góry i chwiejnym krokiem wychodzę z salonu, chwytam się poręczy i idę po schodach do góry. Wchodzę do mojej sypialni, jeszcze miesiąc temu to był mój pokój i służył w konkretnym celu, wyspać się, odpocząć, dobrze zabawić. Teraz przypomina jedynie miejsce, w którym można trzymać drewno na opał lub rzeczy po rozbiórce. Rozwaliłem wszystko i nie kazałem wchodzić, aby cokolwiek zmienić. Zasłużyłem sobie na to wszystko. Taki burdel mnie otacza i taki burdel mam w głowie.
Bosymi stopami wchodzę w to pobojowisko, przeciskam się między resztkami połamanej ramy łoża, roztrzaskanym telewizorem, a rozwaloną komodą, nie pamiętam dokładnie jak każdą rzecz z osobna niszczyłem. Moja furia sięgała zenitu, a amok wypełniał wnętrze. Idę w stronę łazienki dłońmi ścierając ścianę, co raz mocniej zaczyna mnie wypełniać nie znane wcześniej uczucie. Zatyka mnie, duszenie od środka i niewidzialne dłonie zaciskające się na moim czarnym sercu. Pękam.
Kiedy przywołuję w głowie jej obraz łzy ściekają jak durne z mojej twarzy, przecież jestem dorosłym, twardym zawodnikiem, a rozklejam się po pijaku widząc tylko twarz mojego aniołka. Zbudowała mnie od nowa. To co czarne nabrało dla mnie nowych kolorów. Zuzka myślała, że tylko ona się zmienia, ale tak nie było i nie jest. Nie mogę, tak wyglądać i się rozwalać emocjonalnie jeszcze bardziej. Ludzie nie mogą mnie takim zobaczyć. Pomyślą, że jestem słaby i rzucą mi się do gardła. Potrząsam głową. I sam sobie strzelam solidnego liścia.
CZYTASZ
STWORZONA Z NICOŚCI
RomanceKSIĄŻKA +18 "Nie krępowało mnie to wcale, po prostu wyłączyłam swój wstyd. Byłam spełniona, jednocześnie dalej napalona, tak na wpół świadoma. Mógł, ze mną zrobić co chciał, podobało mi się to. Jasno dawał mi do zrozumienia, że On tu rządzi." Zuzann...