Pękło mi serce. Przeszłam przez próg mojej małej ojczyzny i stanęłam jak wryta, nie tylko z moich oczu uleciał blask. Jeżeli myślałam, że wszystko wróci do normy to się przeliczyłam. Kiedy stałyśmy z Manią na przeciw siebie lustrując się wzajemnie, poczułam chłód bijący z jej twarzy. Nie podbiegłam do cioci, by wtulić się w jej ciepło, którego zresztą nie widziałam. Po prostu stałam sparaliżowana myślami, że nie tylko ja przeżyłam koszmar. Ta kobieta, również zmaga się ze swoją własną traumą, i teraz ja w tym wszystkim muszę być tą silniejszą. Mania usilnie zastępowała mi mamę i najlepszą przyjaciółkę, mocno rzucała słowami, kochała życie. Teraz wygląda podobnie do mnie, jest szara, i mocno przygaszona. Oddałabym wszystko za cofnięcie tego co się jej stało.
Szybko musiałam schować swoje problemy do kieszeni. Nie spodziewałam się takiego wyobcowania Mańki. Nie potrafiłam wziąć się w garść, a przy niej było mi jeszcze trudniej. Udawanie o tym, że nic się nie wydarzyło jest po prostu dziwne. Nie, żebym chciała rozmawiać o tym co mnie spotkało, bo wcale nie mam na to ochoty. Po prostu wymazanie wszystkiego co było na długo przed moim uprowadzeniem jest przykre i przytłaczające. To tak jakby ktoś zabrał środkowe kartki z książki, bez nich, to nie jest ta sama książka.
Po powrocie do polski Robert zadzwonił do mnie i opowiedział co nie co, odnośnie ich relacji. Czyli tak jak się spodziewałam jest źle. Mańka zaakceptowała fakt, że w jej życiu był mężczyzna imieniem Robert, natomiast nie ma żadnych przebłysków wspomnień co do ich wspólnych chwil. Kompletna pustka. Choć nie odrzuciła go, jest mocno zdystansowania. Pozwala się odwiedzać, a to już duży postęp moim zdaniem. Ty kochasz, a druga strona cię nie zna - popieprzone.
Nie potrafiłam wszystkiego przed nią zataić, jest moją rodziną, dlatego odbyłyśmy długą rozmowę przy kubku gorącej czekolady. Opowiedziałam streszczając tyle ile mogłam, zatrzymując się przed naszym porwaniem. Mania choć ewidentnie dziwnie się czuła z takim natłokiem informacji, chciała wiedzieć o wiele więcej. Ciężko mi było opowiedzieć jej o tym co nas spotkało, tym bardziej, że nie wiedziałam jaką rolę odgrywał w tym wszystkim Robert. Wyjawiłam jej tylko tyle, że ktoś na nas napadł, ona dostała w głowę, ja straciłam przytomność, choć nie pamiętam w jaki sposób. Kiedy odzyskałam świadomość miałam pocięte dłonie i połamane palce. Tyle mogła wiedzieć, tyle jej wystarczyło, by nie martwić się zanadto. Z tym mogła żyć. Nie wspominałam o całej bardzo mrocznej reszcie, która jest ukryta pod moimi ciuchami. Jakby nie istniała. Sama sobie z tym ledwie radzę, nie wiem jak by było z Mańką. Na ogół jest twarda, taką przynajmniej próbuje grać przed światem, w środku jest równie delikatnym stworzeniem jak ja przedtem.
Dzień po powrocie do domu zadzwoniłam do Polinki i przeprosiłam za to, że porzuciłam swoją pracę w taki, a nie inny sposób. Nie wdawałam się w szczegóły. Okrężną drogą wytłumaczyłam pani Wandzie mój nagły wyjazd i brak kontaktu. Przyjęła moje nagłe zniknięcie za ucieczkę, co skutkowało nową kelnerką. Oczywistym dla mnie było to, że tam nie wrócę. Nie wyobrażałam siebie pracy tak blisko ludzi, tylu mężczyzn, tym bardziej, że to tam spotkałam swojego potwora, a jednak poczucie rozczarowania było wypisane na moim czole. Czego ja się spodziewałam?
W domu spędziłam ponad tydzień, dni mijały spokojnie, gorzej z nocami. Głosy w mojej głowie nie ucichły, a wręcz przeciwnie nocami wychodziły na powierzchnię. Mocno mącąc mi wszystko. Za dnia starłam się grać swoje poprzednie ja, czasami lekceważąc Mańkę tak jak miałam to w zwyczaju, a czasami śmiejąc się z naszych ciętych języków. W większości czas spędzałyśmy razem. Mańka nie wróciła do pracy, do końca września będzie na chorobowym, a później chce podjąć pracę na zastępstwo, za ciężarną koleżankę w jakiejś małej bibliotece na obrzeżach Warszawy. Rozumiem ją doskonale. Sama szukałabym wyciszenia i odludnego miejsca pracy. Wieczorami beztrosko zajadałyśmy lody oglądając stare filmy. Kiedy Mania nie patrzyła na mnie, moja twarz wychodziła ze swojej skorupy i uwalniała emocje wywijając smutnie oczami, czasami głębokim wdechem, ale najczęściej zamknięciem ich i pozwalaniem na to aby samotne łzy niemocy spływały po mojej twarzy.
CZYTASZ
STWORZONA Z NICOŚCI
RomanceKSIĄŻKA +18 "Nie krępowało mnie to wcale, po prostu wyłączyłam swój wstyd. Byłam spełniona, jednocześnie dalej napalona, tak na wpół świadoma. Mógł, ze mną zrobić co chciał, podobało mi się to. Jasno dawał mi do zrozumienia, że On tu rządzi." Zuzann...