10. Rozbite kawałki

525 19 2
                                    

Nogi z waty, samoistnie rozchodzą się na boki. Moje serce bije z prędkością światła. Siadam na przeciw Oskara oczekując prawdziwości, spodziewając się wszystkiego wbijam mocno plecy w fotel mamy. Pragnę deklaracji i zaangażowania. Chcę usłyszeć te tak ważne dla mnie słowa, by spojrzał i powiedział, co do mnie czuje, żeby otworzył okienko na tyle, abym mogła przez nie wejść.

Nasza relacja jest bardzo skomplikowana. Najpierw ciężkie i bardzo dziwne początki, potem odstawienie na boczny tor i w końcu szybki, namiętny powrót. To mogę wybaczyć, zważywszy na intensywną noc i fenomenalny poranek. Czy można mówić tu o początku czegoś poważniejszego? Nie wiem, co myśli Oskar. Mam nadzieję, choć jest starszy, bardziej doświadczony, to ja jestem młoda i mam zerowe doświadczenie w kontaktach damsko-męskich. Wierzę, że będzie to pozytywne, bo nie ma innej opcji, skoro jesteśmy tu razem. Ten nasz niby związek trwa bardzo krótko, za to bardzo prężnie się rozwija. Bynajmniej ja to tak widzę. Zaskakuje mnie za każdym razem gdy się widzimy. To co się dzieje, nie jest w żadnym stopniu do przewidzenia. Wiem, że moje uczucia są prawdziwe, to nie są syndromy sztokholmskie czy inne psychologiczne pierdoły. Co prawda porównania nie mam, bo ten, mężczyzna jest moim wszystkim, pierwszym co miałam do tej pory i za żadne skarby nie chciałabym tego zmieniać. Chcę tylko Oskara, nikogo innego i nic nowego. Skoro już wrócił. To niech pozostanie.

Te ciemne jak noc oczy, w których głębi doszukuję co rusz, patrzą na mnie intensywnie. Zamiast słuchać, zamiast rozmawiać o nas, odpływam daleko. Stoi bez koszuli, którą zresztą mu podwędziłam i nie mam zamiaru oddawać. W białym podkoszulku, z pod którego wystają maleńkie włosy. Mmm... Znów przyjemne ciepło rozchodzi się po mnie. Oskar założył ciemne garniakowe spodnie, które mocno obciskają go między udami. Nie za dużo ale skutecznie, co budzi w wyobraźni wiele. Boże, już ślinka mi cieknie. To pulsujące pragnienie przechodzi do piersi, sutki niczym stalowe armatki, czekają w gotowości do pieszczenia. Bardzo mi się podoba, to co widzę przed sobą. Oskar przeczesuje ręką włosy, zostawia je w artystycznym nieładzie. Jeden tu, drugi tam. Przejeżdża dłonią po kilkudniowym zaroście, co w jego wypadku jest troszkę dziwne, ponieważ rzadko widywałam Oskara w takim wydaniu. Chcę, by rozchylił mi nogi, abym mogła poczuć jego język między swoimi udami. Już nie boję się. Pragnę Oskara jak nigdy. Posiada mnie.

- Zuza!! Zuza!! Ocknij się do cholery!!! – warczy do mnie Oskar.

- Mrr.. - mruczę do niego.

- Zuzka!!!

- Co się stało? Mógłbyś powtórzyć, chyba odpłynęłam – wypalam słysząc Oskara. Buraczki zalewają moje policzki. Rozbierałam go wzrokiem.

- Zuza!!! Musimy porozmawiać. Jak po tym będziesz dalej tak napalona jak teraz. To ci pokażę jak powinnaś krzyczeć, a nie mruczeć. – O Boże, tak!!! Tak, proszę. Zrób to !!!! Jestem podekscytowana tym pomysłem. Wiec zaczynam go słuchać, jednym okiem wciąż zerkając na jego krocze. Przesuwam się niezdarnie z jednego boku do drugiego.

Wydychając głośno powietrze Oskar wpatruje się we mnie. Nie widzę zadowolenia. Coś jest nie tak. Minę ma posępną, twarz opuszczona na dół. Nie jest dobrze.

- Mów, widzę jak nagle się zmieniłeś. Co się dzieje? Znów mnie odtrącisz? Uciekniesz? – mówiąc to kumuluję łzy w oczach. Nie chcę tego, ale jest nieuniknione. Próbuję odgonić je od siebie. Jeszcze sekundę temu byłam szczęśliwa. Napalona. Bardzo pozytywnie rozkojarzona, a teraz psychicznie wywijam kozła. Nie wiem co jest grane, ale zapewne zaraz się dowiem i czuję, że nie będę zadowolona. Nie chcę więcej bólu. Samotność dobija. Rozczarowanie zabija. Tyle różnych emocji między nami się przewija. Wbijam ręce w miękkie kieszenie szlafroka, zaciskam pięści, paznokciami przebijając skórę. Czekam na to co nieuniknione.

STWORZONA Z NICOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz