4. Utrata

871 23 0
                                    

Następny dzień okazał się jedną wielką tragedią, strasznie się męczyłam. Oskar wyjechał wcześnie. Bez pożegnania, uśmiechu. Nie mogłam podjąć jakichkolwiek kroków względem niego, musiałam skrywać swoje uczucia. Spakowaliśmy się, zjedliśmy wspólnie śniadanie na tarasie i ruszyliśmy w drogę powrotną. Każdy skacowany włącznie ze mną udającą szczęśliwą, sztucznie uśmiechniętą, był zadowolony z udanego weekendu. Jedynie Mania coś podejrzewała, rzucając z ukosa dziwne spojrzenia, lecz w towarzystwie Roberta milczała, a ja nie zamierzałam o niczym opowiadać.

Jakie to wszystko jest popaprane.

Marzyłam by znaczyć cokolwiek więcej dla tego mężczyzny, chodź z góry byłam skazana na porażkę. Opętana urokiem Oskara pragnęłam wszystkiego co mógłby mi zaoferować. Najpierw pocałunek, następnie szybki niezobowiązujący numerek, a my nie zamieniliśmy ze sobą jednego zdania, żadnych słów. Jedynie towarzyszące mi warczenia i pomrukiwania Oskara były oznaką, że ma w sobie emocje. Mój monolog nie wystarczył w tym wypadku, jestem totalnie załamana. Kilka łez otacza mnie mgłą. Nie będzie "żyli długo i szczęśliwie". Wczoraj wyszłam ze swojej skorupy, byłam kimś więcej, niż szarą myszką niewidzialną dla świata. Zapragnęłam Oskara, a on mnie. Nigdy nie zapomnę tych chwil. Choćby miały zostać tylko wspomnieniem, będą mi towarzyszyć zawsze, pomimo smutnego zakończenia warto było przeżyć coś, co pochłonęło cię w całości.

***

Po powrocie do domu nie zamieniłam z Manią ani jednego słowa, podejrzewałam, że i tak jest to bezcelowe, w żadnym stopniu nie poprawi to moich i Oskara relacji. Wchodząc do siebie zrzuciłam buty i w ciuchach zatopiłam się w pościeli. Zasnęłam tak twardo, że przejeżdżający czołg by mnie nie obudził. Nawet Mańka próbowała kilka razy, kiedy jej się nie udało, odpuściła zostawiając mnie w spokoju.

Bolała mnie cała dusza i ciało.

W poniedziałek działam na autopilocie. Kolejny szary dzień. Dziś znów schowam się przed wszystkimi, znów będę nikim. Na zajęciach jest standardowo. Reszta świata o mnie zapomina, na szczęście Aśka również, lub co gorsza doskonale się maskuje, więc musi się dobrze postarać, jak chce mnie kolejny raz upokorzyć. Mija czwarta lekcja, a mnie wszystko zaczyna denerwować. Brak wieści to też wiadomość. Przygoda szybko zaczęta, równie szybko się kończy - co za ironia.

Myśli krążą nade mną jak szpaki, spinam swoje całe ciało na samo przywołanie weekendowych wydarzeń. Tyłek boli mnie niemiłosiernie od siedzenia, wszystko we mnie pulsuje, głowa woła o pomoc. Czas zwolnić się wcześniej. Wyciągam telefon żeby napisać ciotce cokolwiek omijając prawdziwy powód. Nie chce jej okłamywać, ale co miałabym napisać?

"Wiesz przespałam się z Oskarem, a teraz boli mnie piczka. Ach tak przy okazji nie zamieniłam z nim nawet słowa, przez co mam doła, więc wracam do domu."

No way!! - nie ma takiej kurwa opcji.

Zerkam na ekran komórki i nie dowierzam, dwa nie odebrane połączenia i trzy wiadomości z nieznanego numeru, doskonale wiem kto to może być, tajemniczy prześladowca. Szlag, a myślałam, że odpuścił. Odczytuje tekst i zamieram.

URODZINY BYŁY NIEZAPOMNIANE!

PODOBAŁO SIĘ WSZYSTKO?

CZUJESZ MNIE? BO JA CIEBIE WSZĘDZIE.

DO ZOBACZENIA ZŁOTKO, JESZCZE DUŻO PRZED NAMI.

Co? Teraz to jestem wkurzona, dzieje się źle. Wariat coś uroił sobie w głowie i mnie dręczy. Czy nie może być jeszcze gorzej? Skąd mógł wiedzieć ten mężczyzna, jak mi minął weekend? I to "do zobaczenia"- jest absolutnie przekonany, że się spotkamy. Masakra. Muszę iść do domu to wszystko przemyśleć. Żarty się skończyły. Zaczynam się bać.

STWORZONA Z NICOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz