Opuść mury.
Czy to aby na pewno nie jest sen?
Nie chcę się obudzić.
Po kolacji Oskar znikł, bez wyjaśnień i zapewnień. Nie chciałam się narzucać, bo wciąż we mnie tkwiło mnóstwo sprzeczności i obaw. Odpuściłam bieg za nim. Postanowiłam poczekać, aż wróci i wtedy dowiedzieć się co się dzieje. Poszłam do swojego nowego pokoju, czyli sypialni Oskara i zastanawiałam się co mam przez ten czas ze sobą zrobić. Z nudy pościeliłam łóżko, i wyniosłam brudy do pralni. Wracając poszłam do swojej starej sypialni w poszukiwaniu telefonu. Miałam nadzieję na rozmowę z Mańką, a jeszcze lepiej na odwiedziny. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będę mogła stad wyjść. Zajrzałam do komody, a w jednej z szuflad znalazłam moje dokumenty i telefon. Wybrałam numer ciotki i czekałam, aż odbierze. Niestety po trzech próbach odpuściłam. Widocznie była zajęta. Do tej pory po moim pseudo powrocie do rzeczywistości, nasz kontakt był mocno ograniczony. Po za tym tygodniem, który spędziłam z Manią rzadko się widywałyśmy. Tęskniłam za nią. Nie chciałam wywierać presji prosząc, by ponownie wkroczyła do mojego świata. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że więź, która nas łączyła jest zerwana. I nie jestem w stanie powiedzieć czy kiedykolwiek Mania będzie w stanie wrócić do takiej relacji jaką miałyśmy przedtem.
Moja samotność jest moim przyjacielem, chociaż czasami bywa i wrogiem.
Zrobiłam sobie gorącą czekoladę, ukroiłam kawałeczek sernika, który znalazłam w lodówce i z nimi udałam się do salonu. Postanowiłam siedzieć tu i czekać, aż wróci pan i władca.
***
Chyba przysnęłam na chwilę, bo obudziłam się słysząc trzask drzwi. Zerwałam się z kanapy zlękniona, siostra we mnie odezwała się, choć nie chciałam jej nigdy więcej słyszeć. Suka zmartwychwstała i sieje w mojej głowie zamęt. Podsyca we mnie większy lęk, podpowiada żebym uciekała. Wiruje i mąci wpuszczając przed moje oczy obrazy, o których marzę zapomnieć. Jak gdybym mogła to zrobić - prycham. Moje nogi przywarły do paneli. I jestem święcie przekonana, że w tej właśnie chwili się ze mnie śmieją.
- To nie jest kurwa zabawne - mówię sama do siebie.
Próbuję się uspokoić i nie słuchać tej intrygantki w głowie. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Łapię za krzesło i staram się przesunąć odrobinę do przodu. Kiedy mi się to udaję, docieram do ściany i przyklejam się do niej niczym duży pająk. Czekam, aż ten ktoś się zbliży i go rąbnę. Jestem zdeterminowana, nie pozwolę się skrzywdzić. Nigdy więcej. Słyszę kroki, są coraz głośniejsze. Ciężki chód rozbrzmiewa tuż obok mnie. Zaciskam z całej siły palce na oparciu krzesła, co jest wyjątkowo trudne, zwarzywszy na to, że tylko jedna moja dłoń jest w pełni sprawna. Podnoszę swoją broń, zamykam oczy i z całej siły walę intruza, najmocniej jak tylko potrafię.
- Oszalałaś kurwa!!!!
Otwieram oczy, i z przerażeniem patrzę jak biedny Oskar trzyma moje krzesełko. Purpura zalewa moją twarz. Jak mogłam się tak pomylić.
- Przepraszam nie wiedziałam, że to ty, ok? Myślałam, że ktoś chce mi coś zrobić.
- Aniołku, tu jesteś bezpieczna - mówi, po czym idzie do barku.
- Wiem, po prostu się wystraszyłam. - Odpowiadam mu, i siadam z powrotem na kanapie.
Momentami jestem przekonana o tym, że to co było przed odsuwa się ode mnie. Wtedy przychodzi chwila, taka jak ta. I uzmysłowiam sobie, że dalej tkwię w szambie po uszy. Patrzę na mężczyznę, który jest tak blisko mnie. To co jeszcze kilka godzin temu od niego emanowało, gdzieś odeszło. Zagryzam wargę ze zdenerwowania. Nie wiem o co chodzi, ale przeczuwam, że nie wszystko jest tak jak powinno. Spojrzenie Oskara nie jest skierowane na mnie, a jedynie na płyn w małym szkle.
CZYTASZ
STWORZONA Z NICOŚCI
RomanceKSIĄŻKA +18 "Nie krępowało mnie to wcale, po prostu wyłączyłam swój wstyd. Byłam spełniona, jednocześnie dalej napalona, tak na wpół świadoma. Mógł, ze mną zrobić co chciał, podobało mi się to. Jasno dawał mi do zrozumienia, że On tu rządzi." Zuzann...