25. Przeorany - Oskar

444 20 2
                                    

- Rusz dupę bracie!!!

- Och daj mi spokój, no już zjeżdżaj. - Migrena rozwala mi czaszkę od środka. Ledwie kontaktuję, po tym co usłyszałem musiałem się ostro najebać. Może to tchórzostwo, lecz w zupełności wystarczyło by rozbić mnie w całości. Nawet nie pamiętam ile w siebie wlałem. A ten pajac mój braciszek, ciągnie mnie z korytarza do pokoju, po zimnej posadzce niczym kupę gówna.

- Won ode mnie. Zostaw mnie tutaj!!!

- Nie wkurwiaj mnie, chcesz żeby cię takim zobaczyła? Naprawdę? Po co to wszystko?

- Teraz nawet na mnie nie spojrzy. Nie po tym wszystkim.

- Nie pierdol pijaku, rusz się.

- Nic kurwa nie rozumiesz, nie masz pojęcia co oni jej zrobili, skurwysyny jebane. Zatłukłbym ich wszystkich. - Moja krew wrze, po alkoholowym odurzeniu zajebałbym każdego parszywca, bez względnych przyczyn czy jest winny czy nie.

- Oskar ona jest bardzo młoda, wiem że ładujesz sobie do głowy te wszystkie oskarżenia, ale Zuza sobie poradzi bracie, ty jej pomożesz. Lecz takim chlaniem stary daleko nie zajedziesz. To nic nie da, jedynie ją oddalisz od siebie bardziej. Pamiętaj ona już nikomu nie ufa. Musisz ją nauczyć wszystkiego od nowa.

- Wiem, kurwa. Widzę jak na mnie patrzy, to nie są te same wilcze oczy, od których nie mogłem się oderwać. Te są puste rozumiesz? - Próbuję wstać o własnych siłach. Sebastian co rusz wyciąga do mnie rękę i próbuje pomóc. Nie chcę jebanej litości, sam jestem sobie winien. Ja tu jestem takim samym katem jak oni wszyscy. Nie należy mi się jakakolwiek pomoc. Podpieram dłońmi ścianę i ciągnę dupsko do góry. Czołem dotykam zimnej powierzchni. Zjebałem na całej linii. Mogłem nie podsłuchiwać pod drzwiami, i poczekać, aż sama mi coś zdradzi.

- Kurwa!!! - wrzeszczę.

-Kochanieńka dostaniesz ode mnie lekarstwa, które uśmierzą twój ból, ale nie pomogą w całkowitym wyleczeniu. Potrzebny jest zabieg. Wiesz o tym panienko, prawda? Ciężko ci się wypróżniać?

- Tak, bardzo boli. Nie chcę jeść. Nie mogę. - Ledwie słyszalnym pomrukiem odpowiedział mój aniołek. W tym jebanym momencie we mnie wszystko wrzało, kotłowało się na najwyższych obrotach. Ścisnąłem mocno jedną rękę, drugą. Tylko po to , by się nie odezwać. Ból mi pomaga. Moje kości strzelały, a gniew potęgował chęć zemsty.

- Nie płacz dziecinko, poradzimy sobie ze wszystkim, pomogę ci. - Zofia łagodnie przemawiała do Zuzki, tak jak, ja powinienem był. Odskoczyłem od drzwi jak oparzony i uciekłem stamtąd jak gówniarz. Zachowałem się jak pierdolony tchórz. Wbiegłem do gabinetu, wypierdalając stamtąd sprzątaczkę. Ją też pewnie będę musiał przeprosić, biedna wybiegła z załzawionymi oczami. Poraniona twarz aniołka, naznaczone dłonie, i nie chcę sobie wyobrażać co jeszcze ją przeze mnie spotkało. Dostaję kurwicy na samą myśl do czego oni mogli się dopuścić, wobec tak niewinnej kobiety. Z mojej głowy buchają iskry. Tylko tyle usłyszałem, a o czym jeszcze nie wiem?

- Ja, pierdole! - Szarpię się sam ze sobą. Rozpętuję piekło w moim dawnym raju, kiedyś bardzo lubiłem to miejsce, teraz go nienawidzę. Po kolei niszczę wszystko co staje mi na drodze. Stół wywalam do góry nogami, a za nim leci wazon z kwiatami i pierdołami leżącymi koło niego. Nie zwracam szczególnej uwagi co niszczę. Mam jeden cel, ma on na imię Alex. Ładuję kilka solidnych kopnięć w stare biurko, ból promieniuje od kostki po łydkę, mam to głęboko w dupie muszę czuć znacznie więcej. Niszczę wszystko dookoła. Mój gabinet z dniem dzisiejszym przestał istnieć.

Tak wiec moje picie i bicie martwych rzeczy skończyło się tym, że jestem tu gdzie jestem. Załamany przed moją sypialnią.

- Masz rację ze wszystkim, w takim stanie nie mogę się pokazać mojemu aniołkowi. Wrzuć mnie pod zimny prysznic.

STWORZONA Z NICOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz