Rozdział 43

1.3K 127 43
                                    

George i Megan leżeli razem na trawie, wpatrując się w chmury.

- Wielki Inkwizytor. - mruknął George. - Pocałujcie mnie w dupę...

- Ciekawe, co musiała naopowiadać w Ministerstwie, że to zrobili. - odezwała się Megan.

- Stek bzdur i tyle. - westchnął George. - Paranoja.

Na chwilę zamilkli. Chmury leniwie płynęły po niebie. Megan skubnęła tęczową chustkę. Ostatnio dziwnie się czuła, gdy zostawała sam na sam z George'm. Nie, nie było jej nieprzyjemnie. Po prostu miała wrażenie, że między nimi atmosfera jakby gęstnieje... Jakby coś wielkiego i przełomowego mogło się wydarzyć w każdej chwili.

- Za niedługo skończycie szkołę. - odezwała się spokojnie.

- No wiem. - chłopak uśmiechnął się lekko. - Sam nie mogę w to uwierzyć.

- To były szalone lata.

- Ta...

Znów umilkli. Oboje zatopili się w swoich myślach. Tyle razem przeszli w Hogwarcie. To jeszcze nie był koniec, oczywiście że nie. Ich więź stała się zbyt silna, by tak po prostu ją przerwać.
Od momentu, kiedy George znalazł ją w Zakazanym Lesie, poprzez lata, kiedy bliźniacy ciągle ściągali na siebie kłopoty, a Megan usilnie starała się im zapobiegać, aż w końcu proszę - Weasley'owie kończą swoją przygodę w szkole. To minęło tak szybko... Za szybko.
Megan czuła, jakby gdzieś coś jej umknęło. Jakby wciąż miała coś do załatwienia. Była Puchonką. Nie lubiła zostawiać nieskończonych spraw. Wolała, gdy wszystko było załatwione. Musiała więc dowiedzieć się, co stało jej na drodze.
Megan westchnęła ciężko, w tym samym czasie, co George. Zaśmiali się cicho i chłopak wskazał palcem na niebo:

- Ta chmura wygląda jak ciastko. - powiedział.

Zaraz Megan wskazała inny kształt:

- A ta jak garnek.

- Patrz, tam jest koniczyna.

- O, a tam miotła.

Wymieniali kolejne przedmioty i pokazywali sobie nawzajem chmury. Megan pomyślała, że to dobra terapia po tym wszystkim, co się wydarzyło w jej życiu.
Śmierć Cedrica. Śmierć mamy. Brat, któremu nawet nie było dane zobaczyć tego świata. To wszystko wydarzyło się w życiu Megan tak nagle, że dziewczyna nie potrafiła pojąć, jak to możliwe. Wcześniej miała jeszcze nadzieję, że to jakiś zły sen. Że za chwilę się obudzi i to wszystko zniknie. Będzie żyła dalej w leśnym domku ze swoimi rodzicami, Cedric będzie chodził do szkoły, a ona doczeka się w końcu momentu, w którym zostanie starszą siostrą. Że, kiedy się obudzi, nie będzie żadnej pani Umbridge, która usilnie stara się wprowadzić rygor w Hogwarcie, a Czarny Pan to tylko bajka.
Ale to nie był sen. Wszystko, co się działo, było naprawdę. I Megan nie mogła się z tego obudzić. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, czuła się jakoś dziwnie. Jakby musiała spojrzeć na to wszystko jeszcze raz, na nowo. Potrzebowała dostrzec pozytywy tego życia. I dostrzegła je. Widziała swojego ojca, który kontaktował się z nią i wyglądał coraz lepiej. Widziała Darcy, która wiecznie gubiła swoją biżuterię i była w szczęśliwym związku z Oliverem. Widziała Harry'ego, który miał przyjaciół i był szczęśliwy wśród swoich rówieśników. Widziała Freda, który zawsze potrafił ją rozśmieszyć ze swoim bratem.
I widziała George'a. Osobę, która zawsze była przy niej. Chłopaka, który potrafił jej powiedzieć, że wygląda jak kupa, ale jednocześnie się o nią troszczył. George Weasley był osobą, która rozświetlały jej życie w niezwykły dla Megan sposób.

- A ta wyglada jak twój tyłek. - odezwała się nagle, wskazując na chmurę, która faktycznie miała kształt pośladków.

- Skąd posiadasz wiedzę na temat mojego tyłka? - uniósł brew George.

- Swoje się widziało. - odchrząknęła Meg.

- Fakt, mam bardzo pociągający tyłek. Jesteś jednak pewna, że to moje pośladki, a nie Freda?

- Niczego na świecie pewniejsza nie byłam.

- Chociaż ten chmurkowy tyłek jakiś taki bezkształtny trochę.

- O to chodzi, George.

- Ej! - chłopak pstryknął ją w czoło. - Nie poznaję cię. Takie uprzejme Puchońskie Dziewczę, a obraża moje zacne pośladki.

- Wybacz, nie miałam na celu urazić...

- Już nie kończ, bo jeszcze bardziej się pogrążysz.

Zachichotali i wrócili do wypatrywania kształtów. Nie minęło dużo czasu, gdy odezwał się George:

- Tam jest ryś.

Megan spojrzała we wskazane przez niego miejsce. Faktycznie, chmura przypominała rysia.

- Ty się często zmieniasz w rysia. - dodał chłopak.

- To jedno z pierwszych zwierząt, w które nauczyłam się zmieniać. - powiedziała. - To bardzo... wygodne ciało. Rysie są bardzo zwinne. I mają cieplutkie futerko.

-Futerko? - zaśmiał się George.

- No co? Lubię, jak jest ciepło. - wzruszyła ramionami.

- A, to dlatego przebywasz ze mną. - uśmiechnął się szelmowsko.

- No tak, gorący z ciebie chłopak. Normalnie mógłbyś topić lód swoją seksownością.

- A pamiętaj, że nie widziałaś jeszcze całego tego gorącego ciała, moja droga.

Meg parsknęła śmiechem. Położyła ręce wzdłuż ciała i już po chwili poczuła dotyk na lewej dłoni. George szturchał ją swoim małym palcem, domagając się odpowiedzi. Megan uśmiechnęła się.

„Nie będę uciekała do Zakazanego Lasu"

Takie zdanie widniało na wierzchu jej lewej dłoni. Pisała je wielokrotnie, dlatego zdanie było wyraźne. Nawet, kiedy już zaczynało się goić, Megan musiała je pisać na nowo. Parszywy Różowy Ptyś.
Megan w końcu rozpostarła palce lewej dłoni. George zareagował od razu. Splótł ich palce i uśmiechnął się do siebie. Chwilę leżeli w ciszy. Nie musieli teraz rozmawiać. Wiedzieli, że za niedługo Megan znów ucieknie do Zakazanego Lasu. A George jej w tym pomoże. Przecież nie bez powodu nosił na swojej dłoni napis:

„Nie będę pomagał Megan w ucieczce"

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz