Rozdział 9

2.2K 166 32
                                    

- Dlaczego akurat tutaj? - skrzywił się George.

- Bo tutaj potrafię się skupić. - Megan przekroczyła wystający korzeń drzewa. - Jest cicho i nie ma żartownisiów z rudymi włosami i głupimi pomysłami...

- Hej! - zawołał chłopak, udając oburzenie.

Uniosła ręce w obronnym geście i zatrzymała się. Dzisiaj ubrana była w swoją zbyt dużą pelerynę - zawsze ją ubierała na treningi, ponieważ z reguły jej ubrania kończyły w strzępach, a ona nie zamierzała paradować nago po szkole.
Obrzuciła las spojrzeniem i odwróciła się do George'a.

- Zostań tutaj. Ja będę tam. - wskazała niedaleki krąg drzew. Od początku tam ćwiczyła. - Gdyby coś się zaczęło dziać, masz prawo zrobić cokolwiek, by mnie powstrzymać od treningu.

- Cokolwiek? - upewnił się.

- Cokolwiek.

Megan poszła w głąb Zakazanego Lasu tylko z George'm. Fred ponoć miał coś do załatwienia. Meg nie wnikała w powody jego nieobecności. Mógł mieć ich co najmniej milion.
Rzuciła George'owi jeszcze szybki uśmiech i ruszyła na swoje miejsce. Ledwie odeszła dziesięć kroków od przyjaciela, a usłyszała ciche szepty wokół niej:

- Kto to taki?

- Nie znam go.

- Pewnie jakiś kolega...

- Tamten był przystojniejszy.

Meg przewróciła oczami.

- Tęskniliście? - zapytała cicho i usiadła w kręgu drzew.

Zapadła nagła cisza, a potem rozległ się chichot.

- Tęskniliśmy za rozrywką, jaką dostarczasz swoimi komicznymi przemianami. - odezwał się dziewczęcy głos jakiegoś Nieśmiałka.

Nieśmiałki były stworzeniami, które pilnowały drzew w Zakazanym Lesie. Z tego, co udało się dowiedzieć Meg, musiało ich tu być cała masa i wiele z nich uwielbiało obserwować ludzi, a w szczególności starania Megan w metamorfomagii. Zawsze szeptały między sobą, a dziewczyna dziwiła się, że nikt z pilnujących jej osób nigdy ich nie usłyszał. Ona słyszała je bardzo wyraźnie. Czasem było to irytujące.

- Co nam dziś zaprezentujesz?

- Świński ogon?

- Kacze stopy?

- Baranie rogi?

- Dlaczego nie wszystko naraz? - zapytała szeptem Meg i wykształciła wszystkie części wymienione przez Nieśmiałki.

Rozległ się chichot, a Megan dostrzegła w gałęziach drzew kilka par oczu. Dobrze wiedziała, że jest obserwowana. Nie tylko przez Nieśmiałki, ale także innych mieszkańców lasu.
Teraz Megan zacisnęła usta i schowała wykształcone części ciała. Przygładziła tęczową chustkę i wstała. Zamknęła oczy i wyciszyła się. Gdyby zaczęła teraz wariować albo byłaby porządnie wkurzona, zmieniałaby się w co chwila nowe zwierzę, a jej włosy (lub futro) błyskałyby na wszystkie możliwe kolory. Zawsze tak było, gdy się kłóciła z rodzicami...

Wyobraziła sobie, jak to by było... Jak by to było mieć tak piękny, szlachetny orli dziób. Jak pierzaste skrzydła mogłyby ją unieść tam, gdzie nie sięga oko. Jak by to było mieć silne, końskie kopyta, a zarazem smukłe, ptasie nogi.
Jak majestatycznym stworzeniem jest hipogryf.

Poczuła znajome mrowienie i usłyszała szepty:

- Co ona robi?

- Co to takiego?

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz