- No dobrze... To spróbujmy inaczej. - profesor McGonagall złożyła dłonie w wieżyczkę i przytknęła je do ust.
Szczerze mówiąc, widziała coś takiego po raz pierwszy. Megan siedziała przed nią, drżąc na całym ciele, a powodem jej zdenerwowania były włosy, które jakimś cudem teraz błyszczały, jak gdyby były rozświetlane światłem księżyca. Dziewczynka była przerażona, mimo licznych zapewnień nauczycielki, że to nic strasznego. Metamorfomagia była zjawiskiem dość rzadkim i Minerva nie była pewna, jak postępować z taką mocą, ale... To nie może być wiele trudniejsze od animagii, prawda?
- Weź głęboki wdech, uspokój się i spróbuj poczuć siebie. - powiedziała spokojnie.
Megan wyglądała już na zmęczoną. I nic dziwnego - od półtorej godziny bezskutecznie próbowały zmienić jej kolor włosów na jej naturalny brąz. Pierwszoklasistka już w trzecim dniu nauki z płaczem przyszła do opiekunki swojego domu, pani Sprout i zaprezentowała swoje mieniące się wszystkimi kolorami włosy. Ta, gdy już udało jej się zatrzymać szalejące barwy, przyprowadziła uczennicę do McGonagall, wierząc, że ta będzie wiedziała, jak temu zaradzić.
Megan wzięła wdech... i się rozpłakała. Minerva westchnęła cicho i podeszła do dziewczynki.
- No już, już. - pogładziła ją po plecach. - Nie ma co się denerwować.
- A-Ale moje włosy...!
- Przecież ten kolor jest nawet ładny. - uśmiechnęła się pani profesor. - Nie demerwuj się. Metamorfomagia jest dość rzadka i z pewnością niełatwo ją opanować.
Podczas gdy Megan szlochała jeszcze przez chwilę, Minerva zastanowiła się poważniej nad tym przypadkiem. Podobno metamorfomadzy mieli problem z używaniem swoich zdolności, gdy byli pod wpływem silnych emocji. Skoro więc Meg była tak przestraszona, to dlaczego w ogóle była w stanie ich użyć? A może jej moc była tak wielka, że małe jej skrawki dawały o sobie znać? Minerva McGonagall nie miała pojęcia.
- Jeśli nie chcesz, by inni widzieli twoje włosy, możesz je zakryć kapturem. - zaproponowała.
Megan wytarła nos i zaczęła skubać swoją tęczową chustkę. Pokiwała głową.
- Dz-Dziękuję... że pani próbowała. - wyłkała.
- Drobiazg, jutro jeszcze popróbujemy, co?
Meg znów kiwnęła głową i naciągnęła kaptur na głowę. Rzuciła ciche „Do widzenia" i wyszła z gabinetu pani profesor. McGonagall zmrużyła oczy. Metamorfomagia była rzadkością wśród czarodziei. Jak to się stało, że mugolka ją posiada?
~*~
- Meg? - Darcy wślizgnęła się do pokoju.
Megan leżała na łóżku, w ciszy głaszcząc swojego psidwaka.
- Meg? Jak tam ćwiczenia?
Gumdrops podniosła się do siadu. Na głowie wciąż miała kaptur. Odwróciła się do Darcy i wybuchła płaczem:
- To totalna katastrofa! - ściągnęła kaptur i pokazała swoje srebrzyste włosy. - Nic nie potrafię z tym zrobić! Jestem beznadziejna!
Cotton Candy wskoczył na kolana właścicielki i zaczął lizać ją po twarzy, czyszcząc jej twarz z łez. Darcy usiadła obok koleżanki i objęła ją ramieniem.
- Nie martw się, Meg. Wszystko będzie dobrze! Zobaczysz, opanujesz to i będziesz najlepszą czarownicą w całej szkole! Ba, na całym świecie!
Megan pociągnęła nosem i zdobyła się na uśmiech.
- Dzięki, Darcy.
- No, a teraz chodź. Przyniosłam ci wszystkie lekcje! A potem zrobimy sobie herbatkę!
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfiction- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...