Lis z tęczową chustką na szyi wbiegł do Zakazanego Lasu. Gdy tylko Megan stwierdziła, że jest wystarczająco daleko, zmieniła się z powrotem w człowieka i zachichotała.
- Szaleństwo. - szepnęła do siebie.
Nie mogła uwierzyć, że to wymyślił. Spodziewała się wiele po George'u, ale nie tego. Merlinie, co za idiota.
Co zrobił? Pomógł Megan uciec do Zakazanego Lasu, oczywiście. Po raz kolejny. Ale w najbardziej niespodziewany sposób. Megan nie miała pojęcia, że George zna takie zaklęcie. Najwyraźniej zachowywał je na właśnie taką okazję. Kiedy Umbridge wyszła z gabinetu, George włamał się tam. Megan nie wiedziała, co się stało w środku. Niemniej jednak po dwóch minutach coś tam wybuchło. Dziewczyna usłyszała wtedy trzask szkła i coś na pewno spadło. Potem usłyszała jakieś skrzeki i po kilku sekundach wróciła Umbridge, by zobaczyć, co się dzieje. Wtem z jej gabinetu wyleciała sroka, obwieszona najróżniejszą biżuterią. W łapkach trzymała kilka pierścieni, a na szyi miała drogi zegarek. Naszyjniki wisiały na niej i niektóre spadały, kiedy sroka wyleciała z gabinetu. Naturalnie, pani Umbridge zaczęła gonić złodzieja, a ptak sprawnie jej uciekał. I kiedy sroka przeleciała obok kryjówki Megan, ta poczuła zapach cytrusów i z trudem opanowała śmiech, który cisnął jej się na usta. A George odciągnął Ptysia aż na drugi koniec Hogwartu, by Megan mogła bezpiecznie uciec.- Sroka. - zaśmiała się teraz. - Na Merlina...
Zupełnie się tego nie spodziewała. George musiał uczyć się tego miesiącami, a może nawet latami! Wciąż trudno było jej w to uwierzyć. To niesamowite i jednocześnie głupie.
Megan szybko dotarła na miejsce, gdzie miała się spotkać ze Strzałą. Podobno chciał jej coś pokazać. Czekał na nią. Meg podeszła i skinęła mu głową.- Witaj, Megan. - odezwał się Strzała.
- Co chciałeś mi pokazać? - zapytała.
- Rozejrzyj się, a ujrzysz to, co ukryte.
Megan nie zrozumiała. Przywykła jednak to tej tajemniczości. Strzała rzadko mówił coś wprost. To był też rodzaj treningu dla Meg. Wysiłek umysłowy.
Dziewczyna posłusznie się rozejrzała. Nic nie zobaczyła. W tym rejonie Zakazanego Lasu było ciemno. Megan zmieniła oczy na kocie. Teraz widziała ostrzej. Od razu zorientowała się, gdzie jest. Gdyby skręciła w lewo i przeszła kilkadziesiąt metrów spotkałaby Grawpa. Wiedziała, bo chodziła do niego co drugi dzień. Hagrid ją poprosił, by do niego zaglądała. A jednak musiała niedługo z nim porozmawiać, bo nie mogła robić tego sama. Umbridge czuwała i to było niebezpieczne.- Nie rozumiem, Strzało. - powiedziała Meg. - Nic tu nie widzę...
Ale centaur patrzył gdzieś przed siebie. Megan również spojrzała w tamto miejsce i wytężyła wzrok. Nagle zauważyła jakiś ruch wśród drzew. Zrobiła krok w przód, by dojrzeć tajemniczą istotę. Wstrzymała oddech i spojrzała na Strzałę, pokazując palcem na magiczne stworzenie. Otwierała i zamykała usta, ale z zaskoczenia nic nie potrafiła powiedzieć.
- Testral. - uśmiechnął się Strzała.
Megan aż się zapowietrzyła. Do tej pory tylko o nich czytała, nie sądziła, że dane będzie jej je zobaczyć! Zobaczyła to, co ukryte. Bo testrale są widoczne tylko dla tych, którzy widzieli czyjąś śmierć. Spojrzała pytająco na Strzałę, który zrozumiał, o co jej chodzi. Zrobił zapraszający gest ręką.
- Nie widzę przeszkód. - powiedział.
Megan na drżących nogach zaczęła się powoli zbliżać do testrala. Zwierzę spojrzało na nią i przechyliło łeb. Meg się zatrzymała. Przyjrzała mu się. Przypominał bardzo wychudzonego konia o skrzydłach nietoperza, a łbie bardziej smoczym niż końskim. Był niesamowity. Stworzenie wydało z siebie dziwny skrzek i zrobiło krok w jej kierunku. Megan się nie ruszyła. Pozwoliła testralowi samemu do niej podejść. Stworzenie chwilę się wahało, patrzyło na nią i wąchało powietrze. Megan powoli usiadła po turecku i zamknęła oczy. Pokazała, że mu ufa. Nie bała się go. Ufała, że nic jej nie zrobi, tak jak ona nie stanowi dla niego zagrożenia.
Usłyszała odgłos zbliżających się kopyt. Poczuła oddech testrala na twarzy, kiedy ją obwąchiwał, ale nie otworzyła oczu. Dopiero, gdy usłyszała, jak zwierzę się kładzie, odważyła się lekko uchylić powieki. Zobaczyła, że testral położył się na brzuchu i uważnie na nią patrzył. Megan odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się. Uniosła ręce, pokazując, że ma puste dłonie.- Nic ci nie zrobię. - powiedziała. - Nie chcę zrobić ci krzywdy.
Testral potrząsnął łbem. Megan wyciągnęła dłoń w jego stronę. Gdy upewniła się, że testral nie ma nic przeciwko, dotknęła jego głowy. Spojrzała w białe, pozbawione źrenic, oczy stworzenia. Testral po chwili się rozluźnił i pozwolił swobodnie się głaskać. Megan odetchnęła z ulgą. Strzała podszedł bliżej i położył jej dłoń na ramieniu, wyraźnie dumny.
- Świetnie sobie poradziłaś. - powiedział. - Twoja mama na pewno jest dumna.
Megan spojrzała na niego i uśmiechnęła się, a potem spuściła wzrok z powrotem na testrala. Zwierzę jakby wyczuło, o co chodzi i opuściło łeb na kolana Meg. Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Dziękuję. - powiedziała.
~*~
George czekał na nią na korytarzu. Kiedy tylko pojawił się kot z tęczową chustką na szyi, uśmiechnął się i wyprostował. Megan zmieniła się w człowieka i wbiła w niego spojrzenie swoich szarych oczu. Po chwili uśmiechnęła się i zaczęła biec w jego kierunku. George rozpostarł ramiona, spodziewając się uścisku przyjaciółki. Nic bardziej mylnego. Megan skoczyła na niego, błyskawicznie zmieniła się w węża, wpełzła na jego plecy i tam znów przybrała postać człowieka. Zaczęła czochrać mu włosy, siedząc mu na plecach.
- Sroka? - śmiała się. - Poważnie?
- Tak mnie kiedyś natchnęło! - George również zaczęła się śmiać. - Złaź, małpo!
- Od kiedy ćwiczyłeś?
- Od dawna, moja droga. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Czekałem jedynie na dogodną okazję, by to wykorzystać.
Udało mu się ściągnąć Megan z pleców i postawił ją przed sobą. Spojrzał na nią przebiegle, przez co Meg uniosła brew.
- Czego chcesz? - przewróciła oczami.
- No wiesz, Żeluś. - wzruszył ramionami. - Tak sobie pomyślałem, że skoro tyle dla ciebie zrobiłem i w ogóle, to może zasługuję na nagrodę?
- Jaką nagrodę? - uniosła brew.
George się nachylił i nadstawił policzek.
- Buzi-buzi, Żeluś. - zacmokał dwukrotnie.
Megan zaczerwieniła się. Jak mógł ją prosić o coś takiego tak prosto z mostu?
- To chyba coś, co robią pary, George. - poczuła, jak jej twarz jeszcze bardziej się czerwieni.
Chłopak spojrzał na nią kątem oka i mrugnął do niej.
- A nie moglibyśmy być parą? - zapytał.
- Ale... - zaczęła się plątać. - No bo wiesz... Mi chodzi o taką parę, co się kocha i... No wiesz...
- Wiem, o jaką parę ci chodzi, Żeluś. - uśmiechnął się. - Ja też mam taką na myśli.
Megan się zapowietrzyła.
- Czy ty właśnie...?
- Tak, Żeluś. - wciąż stał z nadstawionym policzkiem. - Kocham cię.
Jeśli zrobiono by teraz zdjęcie twarzy Megan i wysłano na konkurs na najdojrzalszego pomidora, wygrałaby z palcem w nosie. Na przemian otwierała i zamykała usta. Chyba za dużo emocji w jednym dniu. Jej biedne serce zaraz nie wyrobi.
Zacisnęła usta. Nie, nie mogła. Nie chciała go skrzywdzić, kiedy jeszcze nie była pewna swoich uczuć. Skrzywdzenie go byłoby czymś, czego Megan chciała najmniej. A gdyby to uczucie nie było prawdziwe? Jeśli to nie miłość? Nie, ona musi mieć pewność. Tylko... Czy on zrozumie?Megan przyłożyła dłoń do swoich warg, a potem położyła ją na policzku George'a.
- To na razie musi ci wystarczyć. - powiedziała cicho. - Jeszcze... Jeszcze nie jestem gotowa, by dać ci odpowiedź.
George wyprostował się z uśmiechem i zmierzwił jej włosy.
- W porządku. - kiwnęła głową. - Poczekam.
- Naprawdę? - upewniła się.
- Oczywiście. - wzruszył ramionami. - Zastanów się. A ja sobie poczekam. - mrugnął do niej. - Jak to się mówi: „Jak kocha to poczeka". A ja cię bardzo kocham, Żeluś.
Po tych słowach odwrócił się i ruszył w kierunku swojego dormitorium. Megan stała jeszcze chwilę na korytarzu, mając totalny mętlik w głowie. Potem odwróciła się i sztywno poszła do swojego dormitorium.
Leżąc w łóżku doszła do wniosku, że George będzie musiał naprawdę długo czekać.
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fiksi Penggemar- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...