Rozdział 12

2.2K 152 51
                                    

Snape wszedł do klasy, zatrzaskując za sobą drzwi. Megan podskoczyła na miejscu. Przecież Obronę Przed Czarną Magią mieli mieć z Lupinem. Nie było go także przed meczem Quidditch'a, ale dlaczego nie było go teraz...?

- Wyjmijcie księgi, otwórzcie na stronie 394. - rozkazał Snape.

Uczniowie cicho jęknęli, ale posłusznie otworzyli książki. Megan przeczytała temat:
„Wilkołaki - jak się bronić?"

- Profesorze... - nieśmiało podniosła rękę.

Snape spojrzał na nią swoim surowym spojrzeniem, ale najwyraźniej pozwolił jej mówić.

- Wilkołaki były już w trzeciej klasie...

- Co nie znaczy, że nie możecie powtórzyć. A nawet jest to wskazane, pani Gumdrops. - powiedział Snape. - Skoro to tylko powtórzenie, to nawet tak niezdolne osobistości jak wy, powinny już coś wiedzieć. - przejechał wzrokiem po całej klasie.

Megan zacisnęła usta i odważyła się zadać jeszcze jedno pytanie:

- Dlaczego profesor Lupin znów jest nieobecny?

Profesor Snape podszedł do ławki Megan, przez co dziewczyna poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Kiedy Snape do kogoś podchodził, to było już niebezpiecznie.

- Jeśli go nie ma, to nie mógł przyjść. A to chyba nie jest interes żadnego z was. Nie mam obowiązku odpowiadać na to pytanie i nie muszę się tłumaczyć przed kimś tak nisko stojącym jak pani, Gumdrops. - oznajmił ponurym tonem.

- Tak... Przepraszam, profesorze. - wydukała Meg.

- Ostatnie, czego chcę to przeprosiny ta marnej istoty jak ty, Gumdrops. - wrócił na środek klasy. - Skoro zrobiłaś się tak rozmowna, to przypomnij nam informacje o wilkołakach.

Meg usłyszała śmiechy Ślizgonów. Przełknęła ślinę i zaczęła mówić:

- Wilkołaki to magiczne stworzenia, które wyglądają jak ludzie, ale podczas pełni księżyca przemieniają się w istoty podobne do wilków. Są bardzo silne i sprawne...

- I pewnie sama już nieraz się w niego zmieniła. - usłyszała szept któregoś Ślizgona, a potem chichot innych.

Poczerwieniała i zamilkła. Jeszcze nigdy nie próbowała takiej przemiany i wątpiła, żeby kiedykolwiek zechciała zrobić coś takiego.

- Tak, dziękuję, pani Gumdrops. Przynajmniej potrafisz jakoś sensownie korzystać ze swojej wiedzy. - spojrzał na nią nieprzyjemnie.

Meg spuściła głowę i nie odezwała się już więcej do końca lekcji. Wyczekiwała tylko końca, by jak najszybciej wyjść do Zakazanego Lasu i spotkać się ze Strzałą.

~*~

- Idzie ci coraz lepiej. - powiedział centaur.

Meg uśmiechnęła się i rzuciła patyk Cotton Candy'emu. Od kilku dni trenowała ze Strzałą przemiany w magiczne stworzenia. Póki co opanowała hipogryfa, psidwaka i ćwiczyła nad jednorożcem. Strzała próbował zachęcić ją do przemiany w feniksa, ale perspektywa stanięcia w płomieniach, nawet niegroźnych dla jej życia, po prostu ją przerażała.

Od meczu Quidditch'a, George chodził z nią niemalże wszędzie. Raz nawet musiała go powstrzymać, by nie wszedł za nią do łazienki. Kiedy zaczęła chodzić do Zakazanego Lasu sama (bo centaury nie lubiły głośnego towarzystwa), zaczęła również wysłuchiwać narzekań Freda, że George zaczyna „łazić po ścianach". Osobiście była w stanie w to uwierzyć. Jednak wiedziała, że musi z nim o tym porozmawiać.

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz