Rozdział 8

2.4K 177 104
                                    

- Zadrapał go?

- No...

- Dziobek?

- Tak.

- I dobrze tak skubańcowi. - Megan włożyła do ust kawałek mandarynki.

Rzuciła Malfoy'owi krótkie spojrzenie spod zmarszczonych brwi. Chłopak rozczulał się nad sobą w towarzystwie innych Ślizgonów. Meg nie wątpiła, że inteligencja tego indywiduum nie przekraczała poziomu mrówki, ale myślała, że ma jeszcze jakiś instynkt samozachowawczy...

- Żeluś, nie marszcz się, bo ci tak zostanie. - usłyszała obok siebie głos George'a.

- Staram się wyglądać groźnie. - spojrzała na niego ze swoim nieudolnym grymasem ma twarzy.

Weasley się roześmiał i zmierzwił jej włosy. Darcy momentalnie go dopadła i zabrała jego rękę z włosów Meg.

- Czy ty masz pojęcie, ile ja jej to czesałam? - zapytała, żywo wymachując rękami, pokazując na zgrabny warkocz na głowie przyjaciółki. - Pół godziny! Pół godziny mojego cennego życia!

- To nie moja wina, że się uparłaś. - Meg uniosła ręce w obronnym geście. - Zawsze czeszę się sama, a tej nagle coś odbiło. Wyrwała mi połowę mojej szopy!

- Ale przynajmniej raz wyglądasz jak człowiek!

- Takie mam włosy, no nic nie zrobię.

- Mogłabyś użyć swoich „czary-mary jestem psem" i spożytkować je na jakieś szczytne cele. Jak na przykład twoje... To coś, co nazywasz włosami!

- Słuchaj! - Meg udała oburzoną.

Owszem, jej włosy były falowane, nieposłuszne i przeczyły każdemu znanemu prawu fizyki. Ale nie, Meg nie zmieni ich za żadne skarby tego świata!

- Moje „czary-mary" nie służą do takich bzdur! - założyła ręce na piersi.

Brązowe włosy Megan często uciekały jej z uczesanego końskiego ogona albo warkocza. Z reguły sama się czesała, ale Darcy sam brak logiki w działaniu antygrawitacyjnym jej włosów doprowadzał do szału.

Teraz tylko machnęła ręką i udała rozdrażnienie.

- Jeszcze się policzymy. Wyprostuję ci te włosy, choćbym miała je usmażyć prostownicą. - pogroziła jej palcem, ale kąciki jej ust drgnęły ku górze.

- Tylko spróbuj! - dziewczyna chwyciła się za ogon z warkocza, jakby Darcy już trzymała znienawidzone przez Meg urządzenie.

Darcy miała zamiar coś odpowiedzieć, ale przerwał jej głos jednego z Gryfonów. Meg kojarzyła go. To był Seamus Finnigan.

- Widzieli go! Widzieli go! - krzyczał i biegł w stronę Harry'ego z gazetą.

- Kogo znów widzieli? - mruknęła Meg i włożyła do ust kawałek mandarynki.

George nachylił się, a ona przewróciła oczami i włożyła mu do buzi kawałek, a jeden rzuciła siedzącemu dalej Fredowi.

- Syriusza Black'a! - mówił Seamus. - Ktoś go widział. Piszą o tym!

Meg nie słuchała dalszych słów chłopaka, tylko wychyliła się, by dojrzeć artykuł.
Syriusz Black. Przestępca, który uciekł z Azkabanu.
Megan zmarszczyła brwi. Musiała ćwiczyć intensywniej. Musiała być gotowa, by obronić swoich przyjaciół.

- Co tam, Mała Meg? - Cedric położył jej dłoń na ramieniu.

Uśmiechnęła się i machnęła ręką. Wstała i spojrzała na przyjaciela.

Puchońskie dziewczę - George Weasley x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz