Rozdział 12 - "Po prostu daj mi powód"

320 39 146
                                    

Rozdział 12 - „Po prostu daj mi powód"

15 lipca 2039 roku, Detroit

Nadia zapukała do drzwi z numerem dwa. Odczekała chwilę, mocniej przyciskając do piersi książkę. Po minucie drzwi odtworzyły się, a w nich zobaczyła Emilię, która na jej widok uśmiechnęła się szeroko.

- Dzień dobry Nadio – przywitała się staruszka. - Co cię do mnie sprowadza?

Przyszłam odnieść książkę – odpowiedziała androidka, podając ją Emilii.

Siwowłosa z uśmiechem wzięła swoją własność.

- Podobała ci się? - zapytała staruszka.

- Bardzo – przytaknęła Nadia. - Przeczytałam ją w jeden dzień.

- Chyba ci już mówiłam, że jesteś szybka, prawda?

Nadia skinęła głową ze śmiechem.

- Wejdziesz? - zapytała Emilia.

- Chciałabym, ale muszę lecieć do pracy, dzisiaj wyjątkowo mam na osiemnastą i aż do drugiej – wytłumaczyła androidka.

- Szkoda, ale rozumiem – powiedziała Emilia. - Leć, ja ciebie nie zatrzymuję.

- Do zobaczenia – pożegnała się Nadia, powoli schodząc na dół.

- Do zobaczenia Nadio – odpowiedziała Emilia, zamykając drzwi.

Androidka przystanęła, kręcąc głową. Czemu cały wszechświat z całej swej siły chciał jej o wszystkim przypominać, pomimo jej sprzeciwu?

Nadia wyszła z klatki i od razu włożyła słuchawki do uszu. Wybrała z telefonu losową piosenkę, podgłaśniając dźwięk na maksa.

Ever wonder about what he's doing?
How it all turned to lies
Sometimes I think that it's better
To never ask why

Nadia przymknęła oczy, idąc cały czas prosto.

Miłość do muzyki, głównie tej starszej, wykwitła u niej dzięki trzem osobom, którym naprawdę była wdzięczna za wiele.

Where there is desire
There is gonna be a flame
Where there is a flame
Someone's bound to get burned
But just because it burns
Doesn't mean you're gonna die
You gotta get up and try and try and try
Gotta get up and try and try and try
Gotta get up and try and try and try

* * *

- Hanka nie ma? - zapytała Nadia, rozglądając się po prawie pustym posterunku.

Connor pokręcił przecząco głową, siadając za swoim biurkiem.

- Wybłagał Fowlera, aby jemu oszczędził nocnej zmiany, której szczerze nienawidzi, powtarzając: „Noc jest od spania, a nie do pracowania." - wytłumaczył android.

Nadia kiwnęła głową, pomału siadając na krześle porucznika.

- Nie obrazi się, jak go znowu podsiądę? - zapytała na wszelki wypadek.

Connor pokiwał przecząco głową, zabierając się za uzupełnianie raportów. Nadia przyglądała mu się z zaciekawieniem. Wczoraj jeszcze z porucznikiem gdybali nad sprawą, głównie na temat tego, jak dziewczynki wyszły z mieszkania. Prawdopodobna wersja wydarzeń brzmiała, że ktoś wcześniej z ofiarami nawiązał więź porozumienia, możliwe, że nawet lekkiej przyjaźni. Dziewczynki za namową osoby wymknęły się z domu. Rodzice zeznali, że jak kładli je spać, to zachowywały się normalnie, bez żadnych podejrzanych oznak. Kiedy ofiary wymknęły się, poszły w okolice placu zabaw, na którym czekał prawdopodobnie morderca. W ramach prezentu dał Amelii ciastka, a Laurze thyrium. Reszty ciąg historii był im znany.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz