Rozdział 7 - "Nadzieja"

373 38 206
                                    

Rozdział 7 - „Nadzieja"

11 lipca 2039 roku, Detroit

Nadia obserwowała, jak za weneckim lustrem Connor i Hank przesłuchiwali Olivię Higgins. Pomimo tego, że mężczyźni starali się na wszystkie możliwe sposoby przekonać dziewczynę, aby cokolwiek powiedziała, to marnie im to szło. Blondynka uparcie milczała, głowę miała spuszczoną, a pod stołem bawiła się swoimi pacami.

Nadia westchnęła, trzymając w dwóch palcach swoją zawieszkę z gitarą. Według niej to była jedna z najgorszych części pracy. Zmuszanie ludzi do mówienia nie było jej mocną stroną.

Do małego pomieszczenia wszedł Adam. Brązowe włosy były w miarę ułożone, a ubrania przynajmniej trochę wyprostowane.

- Hej – powiedział.

Androidka skinęła głową, nawet się do niego nie odwracając.

- Chciałem tylko powiedzieć, że sprawdziliśmy jeszcze raz dokładniej wszystkie kamery monitoringu. Na ostatnim obrazie przez ułamek sekundy zobaczyliśmy dwóch podejrzanych mężczyzn. Byli w ogóle inni z wyglądu niż ci z pierwszego morderstwa – wytłumaczył Adam.

Kolejne skinienie głowy niebieskookiej.

- Nic nie mówi? - zapytał mężczyzna, podchodząc bliżej do Nadii.

Ta instynktownie trochę odsunęła się od niego. Skinęła jeszcze raz głową, aby potwierdzić pytanie bruneta.

Mężczyzna westchnął.

- To tyle, do zobaczenia – powiedział, widząc niechęć dziewczyny do rozmowy i wyszedł.

Nadia odczekała parę sekund, po czym westchnęła.

Nie wiedząc czemu, nie ufała Adamowi. Instynkt podpowiadał jej, aby na razie trzymać go na dystans. Chociaż możliwe, że przez swoją zbytnią ostrożność powoli wariowała i traktowała wszystkich obcych, jakby byli źli.

Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł wściekły Hank oraz Connor, który wyglądał, jakby nie przespał całej nocy.

- Nic nie powiedziała – powiedział zły Anderson,siadając na krześle. - Jak ja tego nienawidzę.

Android milczał, przecierając oczy.

- Może się boi? - powiedziała Nadia, przyglądając się Olivii. - Może została zastraszona, tak jak Horse?

Porucznik wzruszył ramionami. Skończyły mu się wszystkie możliwe wersje wydarzeń oraz rysopisy mordercy. Nic w tej układance mu już nie pasowało. Miał wrażenie, że zamiast iść na przód, cofają się kilka kroków do tyłu. Te same poszlaki, te same wyniki. Żadnych postępów. Nic. Zaczynało go to powoli martwić.

- Może ja spróbuję ją przesłuchać? - zaproponowała androidka.

Hank zmierzył wzrokiem dziewczynę. Warto było spróbować.

- Czemu nie – odpowiedział, zerkając na Connora. - Co o tym sądzisz Connor?

Android zamrugał parę razy, po czym spojrzał na Nadię.

- Tak, może spróbować – odpowiedział zmęczonym i obojętnym tonem.

Anderson zmarszczył brwi. Przeczuwał, że chłopak znowu zarwał noc, aby pracować. W myślach przeklął siebie, że tego nie zauważył. Postanowił, że ochrzani go w domu, ponieważ nie chciał tego robić przy Nadii.

- Droga wolna - powiedział Hank, pokazując głową drzwi prowadzących do Higgins.

Androidka skinęła głową.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz