Rozdział 43 - "Skarbie, bądź dobrą dziewczyną"

156 21 61
                                    

Rozdział 43 - "Skarbie, bądź dobrą dziewczyną"

20 marca 2039 roku, Chicago

Nadia otworzyła oczy na dziwny i niecodzienny hałas. Jej pokój był skąpany całkowicie w ciemności, zegar wskazywał pierwszą w nocy, a w mieszkaniu dało się słyszeć chrzątanie się. Coś było nie tak.

Powoli wyciągnęła spod łóżka pistolet, delikatnie stając na panele. Cicho szła przez pokój, starając się nie wydobyć żadnego dźwięku. Mocno trzymała broń, jakby bojąc się, że zaraz ktoś jej ją wyrwie.

Wyszła z pokoju, kierując się w stronę hałasu. Dostrzegła w ciemności jakąś sylwetkę, szukającą czegoś w szafkach w korytarzu.

- Ręce do góry - rozkazała, celując broń w stronę nieproszonego gościa.

Postać gwałtownie podskoczyła, prawie się wywracając. Mimo to podniosła ręce do góry, jednak nagle prychnęła śmiechem. Dziwnie znajomym.

- Kate? - zapytała Nadia, znajdując włącznik światła i go pstrykając. Widząc twarz kobiety, odetchnęła z ulgą, spuszczając broń. - Co ty robisz o tej godzinie? I czemu nie zapaliłaś światła?

- Wybacz, nie chciałam cię obudzić, ale widzę, że nic ci nie umknie - odpowiedziała ze śmiechem Kate. Mimo to wydawała się niezwykle zmęczona, jakby nawet ta czynność ją wykańczała. - Clayson niedawno do mnie zadzwonił, że jestem potrzebna, więc muszę się zbierać.

- Beze mnie?

- A co, zazdrosna? - odparła pytaniem na pytanie Page. - Clayson docenił to, że w ostatnim czasie tak pomagałaś przy innych śledztwach, więc postanowił ciebie nie targać. Ja jak zawsze nie mogę mieć litości, więc jestem wyciągana w środku nocy, nawet nie wiem gdzie, a piździ niesamowicie. Ale ten drań Roger też będzie na mnie skazany, to go nauczy, że nie podbiera się moich babeczek, które przynoszę na komisariat.

Nadia parsknęła śmiechem, odkładając pistolet na szafkę na buty. Nawet w środku nocy Kate potrafiła ją rozbawić.

- Czego szukałaś? - zapytała androida.

Kate wróciła do szafki, jeszcze chwilę w niej grzebiąc, po czym wyciągnęła z niej ciemnożółty szalik. Uśmiechnęła się na jego widok, od razu zaplatając go wokół szyi.

- Jeszcze nie za zimno na niego? - zapytała zaskoczona Nadia. - Znowu spadł śnieg.

- Nic się nie stanie, chcę, żeby dzisiaj ze mną był - odparła Page.

Nadia zmarszczyła brwi, a jej dioda zabłysła żółcią. Przecież Kate nienawidziła zimna, a taki cienki szalik w taką pogodę równał się dla niej z istnym samobójstwem.

- Nie patrz tak na mnie podejrzliwie, dawno go nie miałam, a nie chcę, aby Nate mnie z góry wyklął - powiedziała Kate, zakładając buty. - Będę leciała, bo zaraz dostanę opieprz od Claysona.

Mimo, że miała dłoń zaciśniętą na klamce, nie otworzyła drzwi. Odwróciła się do Nadii, która nadal spokojnie stała, ewidentnie zaniepokojona. Uśmiechnęła się, idąc w jej stronę. Wzięła twarz androidki w swoje dłonie, gładząc kciukiem jeden z policzków, nie przestając się uśmiechać, choć było w nim coś smutnego.

- Skarbie, bądź dobrą dziewczyną - szepnęła Kate, przytulając się do niej. Zrobiła to mocno, jakby bojąc się, że jej ucieknie. - Bez względu na wszystko, okej?

- Czemu mnie o to prosisz? Coś się stało?

- Nic. Po prostu chcę, abyś pozostała taka, jaka jesteś. Jesteś idealna. Nie zmieniaj się, pozostań taka, bez względu na wszystko - wyjaśniła Page, głaszcząc ją po włosach.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz