Rozdział 13 - "O tym, jak ludzie reagują na pocałunek w miejscu publicznym"

356 32 129
                                    

Rozdział 13 - „O tym, jak ludzie reagują na pocałunek w miejscu publicznym"

16 lipca 2039 roku, Detroit

Hank otworzył oczy i od razu miał wrażenie, że coś jest nie tak.

Spojrzał na zegarek, ciężko wzdychając, kiedy zobaczył szóstkę na nim. Z wielkim ociągnięciem wstał, wychodząc na korytarz. Zaglądnął do pokoju Connora, jednak zastał tam porządek i pustkę.

- Connor, zmieniam zdanie, rób mi te wszystkie posiłki, bo jestem cholernie głodny - rzucił w głąb mieszkania, idąc do salonu.

Odpowiedziała mu cisza, a kiedy wszedł do salonu zastał tylko Sumo, który spał w spokoju. Hank patrzył na wszystkie rzeczy szeroko otwartymi oczami.

- Co jest do kurwy nędzy? - zapytał, idąc do łazienki. - Connor, jesteś?

Po pięciu potężnych uderzeniach w drzwi oraz ciszy, wszedł do pomieszczenie, jednak tam nie było androida. Znowu stanął w salonie, próbując połączyć fakty.

- Wróciłem do domu po osiemnastej - zaczął, masując skronie. - On miał nocną zmianę, razem z... Nadią!

Sumo wstał i patrzył ze zdziwieniem na swojego pana.

- Pracują beze mnie. Zmiana trwa do trzeciej, go nie ma w domu - łączył fakty Anderson.

Opadł na kanapę z załamanymi rękami. Nie wiedział, czemu tak zareagował, możliwe, że po prostu trudno mu było uwierzyć, w nieobecność Connora, który zawsze wracał punktualnie do domu, czasem informował o późniejszym powrocie, jednak zawsze był.

- Kurwa, co ja zrobiłem...

* * *

Było ciemno, czarna próżnia otaczała androidkę. Nadia miała wrażenie, że nie ma ciała, że jest czymś niematerialnym. Nie widziała swoich dłoni, nóg, nic. Była tylko jej świadomość.

Mogła się poruszać, więc zaczęła iść przed siebie. Szła dosyć długo, aż w końcu zobaczyła miganie niebieskiego światła, jakby diodę androida. Idąc dalej dostrzegła świecący mundur CyberLife, dokładniej na prawej piersi numer modelu, KL600.

Nadia zamarła, kiedy podeszła wystarczająco blisko postaci, aby dokładnie ją zobaczyć.

Była to ona, stojąca na baczność, z założonymi do tyłu rękami. Włosy spięte szpilą, nienaganny ubiór.

Pustka w niebieskich oczach...

Nadia patrzyła na samą siebie, sprzed stania się defektem. Przeraziło ją to, że kiedyś faktycznie taka była, wyprana z emocji, bezwzględnie posłuszna.

Nagle światło diody KL600 zmieniło barwę na żółć, lekko marszcząc brwi, jakby zastanawiała się nad czymś.

Po numerze modelu pojawiło się imię, Nadia, a w niebieskich oczach można było dostrzec coś innego niż tylko posłuszeństwo.

Jej dioda migała raz na żółto, a raz na czerwono, a kiedy patrzyło się w jej oczy, można było dostrzec coś bardziej ludzkiego, chodź mimiką i swym ubiorem mówiła, że jest tylko maszyną, zaprogramowaną do wykonywania misji.

Przed androidką wyrosła czerwona bariera, a na niej był rozkaz, który wydawał się uszkodzony i nietrwały, jakby jeden dotyk mógł sprawić, że rozpłynie się w pył, że to co musi robić będzie tylko wspomnieniem, a zamiast tego pojawi się opcja jeśli chcesz. Nadia przyłożyła rękę do bariery, a ona automatycznie się rozwaliła, a jej resztki lekko na nią spadły, lecz szybko zniknęły. Na twarzy androidki pojawiło się niedowierzanie, które chwilę później zmieniło się w przerażenie i strach.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz