Rozdział 32 - "Nowa, lepsza rzeczywistość"
18 listopada 2038 roku, Chicago
Minął tydzień od wydarzeń z jedenastego listopada. Można było je nazwać wręcz szalonymi, gdyż powstanie było na samym początku skazane na porażkę. A jednak mimo nieciekawych statystyk, wszystko poszło jak z płatka. Androidy odzyskały wolność, stały się nowym gatunkiem, który miał prawo do emocji, uczuć, wolności i przede wszystkim życia. Zapewne minie jeszcze sporo czasu, zanim ludzie w pełni zaakceptują otaczającą ich nową rzeczywistość. Będzie to trudna droga, jednak trzeba było być dobrej myśli. To trudna sztuka, często pisana na straty, lecz warto ją posiadać, ponieważ nadzieja to czasem jedyne, co trzyma ludzi przy życiu i wiary. Niby nic, a jednak coś.
Podczas gdy na dworze szalał porywisty wiatr wraz z obfitymi opadami śniegu, w środku komisariatu Kate wraz z Rogerem próbowali jakkolwiek ogarnąć wszelką papierologię, gdyż następstwa odzyskania przez androidów wolności były aż nadto namacalne. Przybyło zabójstw, kradzieży, niszczenia mienia publicznego i można byłoby wymieniać tak jeszcze długo. Namnożyło się tego tak dużo, że Clayson musiał utworzyć tymczasowy wydział do uzupełniania wszelkich raportów, gdyż najzwyczajniej w świecie nie było sensu, aby każdy policjant wykonywał swój raport. Zabierało to czas, a także rąk do pracy, których powoli zaczęło brakować.
Roger przetarł ręką zmęczoną twarz, wzdychając ciężko. W tym tygodniu to on wraz z Kate musiał uzupełniać te badziewie. Mężczyzna był całkowicie padnięty, gdyż nie spał od piątej, a dochodziła dziesiąta w nocy. Wszyscy pracowali nad swoje siły, starając się jakoś opanować chaos w mieście. Nie było to wcale na marne, oprócz pomagania ludziom każdy funkcjonariusz miał zafundowane od państwa podwyżkę za to wszystko. Szkoda, że ani to, ani tamto nie dawało Evansowi jakiejkolwiek motywacji do wykonywania swojej pracy. Marzył o spaniu, a patrzenie się na dopiero co napisane słowa tylko bardziej go muliło.
Mężczyzna miał jeszcze jeden powód do zmartwień, mianowicie od czasu rewolucji nie widział Nadii. Traktował ją jak codzienność na tym posterunku, tak bardzo zdążył się do niej przywiązać. Jej brak tylko bardziej go dobijał, bo nie miał do tego otworzyć ust, porozmawiać, czy zbawiennie poprosić o kawę. Poważnie się obawiał, że Nadii już nigdy nie zobaczy. Podczas rewolucji zginęła masa androidów, a wrodzony pesymizm mówił mu jedno: jedną z ofiar była niebieskooka androidka, która jako jedna z niewielu osób potrafiła znosić Kate. Ta myśl sprawiała, że tym bardziej nie chciało mu się pracować, gdyż obawiał się, że niedługo trafi na raport o zabójstwie modelu KL600.
- Co ty taki smętny? - z jego rozmyślań wyrwało go pytanie Kate. Podniósł głowę na kobietę, który patrzyła na niego z jedną podniesioną brwią do góry. O dziwo wyglądała całkiem dobrze po nieprzespanych nocach i ślęczeniu nad papierami. Ubrana była w cienki, czarny sweter, najzwyklejsze dżinsy i buty z jakimś futerkiem. - Wiem, że często chodzisz z głową w chmurach, ale dzisiaj to już całkowicie odpłynąłeś.
Roger podrapał się po głowie, prostując się na krześle, przez co poczuł, jak coś strzyknęło go w kręgosłupie. Wydał jęk niezadowolenia, po czym ponownie spojrzał na Page.
- Mam dziwne przeczucie, że Nadia nie żyje - powiedział prosto z mostu, uważnie obserwując reakcję Kate.
Page zamrugała parę razy, po czym niewzruszona ponownie pochyliła głowę nad papierami.
- Nie zamęczaj tym sobie swojej biednej główki - odparła ze spokojem. - Nadia żyje i obecnie przebywa u mnie.
Źrenice Rogera rozszerzyły się do granic możliwości. Bardzo się cieszył, że androidka żyje i najwidoczniej ma się dobrze, lecz druga część odpowiedzi wprowadziła go do granic szoku oraz niedowierzania.
CZYTASZ
Autofobia | Detroit: Become Human ff
FanfictionW mieście Detroit zostają znalezione dwa ciała - człowieka i androida. Charakterystyczną cechą zbrodni jest to, że obok nich jest ogromna ilość czerwonej i niebieskiej krwi, jakoby miało to symbolizować dwa gatunki. Sprawa zostaje przydzielona dla C...