Rozdział 4 - "Współpraca"

443 40 359
                                    

Rozdział 4 - "Współpraca"

8 lipca 2039 roku, Detroit

Connor i Hank stali przed lustrem weneckim, patrząc na przerażoną twarz Horsa, który wczoraj ich okłamał. Dopiero dzisiaj mogli go zatrzymać.

- Który z nas idzie go przesłuchać? - zapytał Anderson.

- Może obaj? - zaproponował android. - Wczoraj, kiedy obaj zadawaliśmy mu pytania, był autentycznie przerażony. Możliwe, że dzisiaj sytuacja by się powtórzyła i w końcu zacząłby gadać.

Porucznik pokiwał głową.

- Dobrze, więc chodźmy.

Mężczyźni odblokowali drzwi, za którymi znajdował się Horse.

Na widok policjantów, mężczyzna pobladł jeszcze bardziej niż poprzednio.

- Okłamałeś nas Jack - zaczął Hank siadając naprzeciwko podejrzanego, to samo zrobił Connor.

- Nie okłamałem was - zaprzeczył Horse.

W tym momencie android wyjął z teczki różne zdjęcia. Był na nich podejrzany z dwoma wielkimi mężczyznami. 

- Przestań kłamać Horse - powiedział brązowooki, patrząc prosto w oczy podejrzanemu. Ten na widok niezbitych dowodów, pobladł już całkowicie.

- Jaka jest prawda Jack? - zapytał Hank. - A może zleciłeś te zabójstwa, co? Druga ofiara miała być tylko przykrywką dla prawdziwego motywu? Taka jest prawda?

- Nie, to nie tak! - krzyknął Horse, ciężko oddychając. - Nie zrobiłbym czegoś takiego Helen!

- Więc jak naprawdę było? - naciskał Connor. - Dlaczego zatajasz przed nami ważny szczegół śledztwa? 

Horse milczał. Ciężko oddychał i ledwie siedział prosto na krześle. Jego poziom stresu był bardzo wysoki.

Hank westchnął. Zawsze to samo. Trzeba wręcz wydusić jakiekolwiek informacje od świadków i podejrzanych.

- Była dla ciebie ważna, prawda? - zapytał Connor po chwili namysłu.

Horse raptownie podskoczył na te słowa.

- Czyli była - stwierdził android. - Skoro zależało ci na niej, to czemu nie chcesz nam pomóc w złapaniu tych, którzy ją skrzywdzili?

Mężczyzna milczał, jednak jego poziom stresu lekko się obniżył.

- Kochałem ją - powiedział w końcu Horse. - Dziwne, prawda? Zakochać się w maszynie? To niemożliwe.

- Cóż, po pewnych wydarzeniach, dla mnie wszystko już jest możliwe - odparł Hank.

Była to prawda. Anderson po poznaniu Connora i rewolucji androidów, patrzył na wszystko inaczej. Rzeczy, które kiedyś były dla niego nierealne, stały się niekiedy oczywiste. Przestał krzywo patrzeć na wszystkie androidy wokół, częściowo stracił ten swój chłód oraz przestał obwiniać cały świat o wszystkie swoje niepowodzenia i straty. W myślach przyznawał, że była to poniekąd zasługa Connora. Stał się dla niego partnerem w pracy, najlepszym przyjacielem.

Stał się dla niego rodziną, chociaż tą opcję czasem wyrzucał z świadomości, nie wiedząc czemu. Możliwe, że musiał jeszcze się przyzwyczaić do swojego obecnego życia, które na pewno było dużo lepsze niż przed rewolucją androidów.

Był tylko człowiekiem, któremu po prostu trudno było przyjąć raptownie wszystkie zmiany.

- Tak... Muszę się z panem zgodzić - z rozmyślań Hanka wyrwał go głos Horse. - Ja także po niektórych wydarzeniach zmieniłem swój światopogląd.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz