Rozdział 3 - "Małymi krokami"

469 41 324
                                    

Rozdział 3 - "Małymi krokami"

7 lipca 2039 roku, Detroit

Promienie słońca wpadały przez okno do mieszkania Nadii i ogrzewały twarz dziewczyny.

Spała w nietypowym miejscu, mianowicie głowę miała położoną na stoliku kawowym, gdzie były różne kartki z jej zapiskami. Zjechała z kanapy, przez co siedziała na podłodze. Można by powiedzieć, że wyglądała jak uczennica, która całą noc odrabiała jakąś ważną pracę domową.

Pomału androidka się budziła. Zamrugała parę razy niebieskimi oczami i pomału podniosła głowę. Złapała się za kark, chociaż ją nie bolał. Ludzki odruch.

Spojrzała na papiery. Była naprawdę z siebie zadowolona, że udało jej się rozgryść chodź część zagadek z sprawy, którą prowadził Anderson i RK800.

Nawet nie pamiętała, kiedy zasnęła. Może po prostu zmęczenie wzięło górę, przymknęła oczy i się wyłączyła. Czasem się zastanawiała, czy ludzie mają tak samo. Znaczy się, wiedziała, że nawet często im się to zdarza. Na przykładzie Jane mogła to potwierdzić. Przyjaciółka wręcz padała ze zmęczenia, kiedy przychodziła z pracy, gdy zarywała nocki, aby załatwić wszystkie potrzebne rzeczy. Zdarzyło jej się nawet zasnąć, pijąc kawę, a Nadia musiała łapać kubek z napojem, by dziewczyna się nie oparzyła. Zastanawiało ją, czy ludzie tak samo jak ona, budzili się otumanieni, nie pamiętając, kiedy zasnęli. A może byli już do tego przyzwyczajeni i nie zwracali na to uwagi? Nie wiedziała i postanowiła, że przy najbliższej okazji spyta się Jane. Już sobie wyobraziła jej zdziwioną minę tym pytaniem.

Nadia spojrzała na wiszący ścienny zegar i momentalnie oderwała się ze swoich rozmyślań.

- Cholera jasna! - krzyknęła i podniosła się z ziemi, jakby była wystrzelona z procy.

Zegar pokazywał siódmą czterdzieści pięć. Już dawno powinna być w połowie drogi do pracy.

Zawsze starała się być chociaż kilka minut przed rozpoczęciem swojej zmiany, przynajmniej miała pewność, że się nie spóźni. Cóż, jeśli teraz, wśród korków i ruchu ulicznego dojdzie na styk na komisariat, będzie to prawdziwy cud.

Pośpiesznie wyciągnęła z komody pierwsze lepsze granatowe dżinsy (których miała sporo w garderobie), do tego białą bluzkę z napisem "Relax". Zabawne, że akurat taka koszulka wpadła jej w ręce.

Szybko się przebrała, rzucając wczorajsze ciuchy na łóżko, które po pracy pozbiera.

W korytarzu założyła swoje ulubione czarne tramki. Wyszła z mieszkania, zamknęła drzwi i pędem schodziła po schodach. W połowie drogi zejścia na dół, przypomniała sobie o swoich notatkach. Już wkurzona i zirytowana wróciła do mieszkania, wydobyła klucze, które jak na złość nie chciały wyjść z tylnej kieszeni spodni, po czym weszła do środka. Jak burza pozbierała kartki, wygrzebała z szafki pod telewizor jakąś zwykłą teczkę i wsadziła cenne informacje do niej.

Miała znowu wychodzić, kiedy sobie przypomniała, że nie wzięła plecaka, w którym była odznaka i broń. Szybko go znalazła, przy okazji wsadzając do niego notatki.

Tym razem już pewna, że wszystko wzięła, wyszła z mieszkania, pośpiesznie zamykając drzwi, po czym zaczęła zbiegać po schodach.

Znalazła się już na samym dole. Z całej siły pchnęła drzwi, dzielące ją od wyjścia na zewnątrz. Kiedy znalazła się na podwórku, zaczęła biec, tak szybko jak mogła. Nie przebiegła nawet trzydziestu metrów, ponieważ na kogoś wpadła. Szybko odsunęła się od postaci.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz