Rozdział 20 - "Teoria chaosu"

305 31 212
                                    

Rozdział 20 - „Teoria chaosu"

23 lipca 2039 roku, Detroit

Piątek przeminął bardzo szybko, nie wydarzyło się nic szczególnego, ciągle to samo: brak jakichkolwiek śladów, tropów, kolejnych uliczek, które mogłyby jakkolwiek dać nowe światło na sprawę. Nic.

Nadia niespecjalnie cieszyła się na myśl dzisiejszej wolnej soboty i niedzieli, nie miała jakichkolwiek planów, aby jakoś produktywnie wykorzystać ten weekend.

Podczas gdy ona myślała nad tym, jak urozmaicić sobie te dni, Jane z lekkim bólem serce ścinała włosy przyjaciółki. Myślała, że Nadia w końcu postanowi znowu mieć długie włosy, jednak kolejny raz się pomyliła. Niezwykle ostrożnie ścinała czekoladowe pasma do obojczyków, jak poprosiła ją androidka. Maddy, która poszła na fryzjerstwo, nauczyła ją podstawowych cięć, z zwykłej nudy. Sama Jane miała lekkie zawahanie, czy aby nie pójść na ten kierunek, lecz wizja słuchania wywodów klientek na temat swojego jakże strasznego życia skutecznie wybiła jej z głowy ten pomysł i Bogu dzięki, że tak się stało.

- Skończyłam - oświadczyła Smith, patrząc na swoje dzieło.

Nadia spojrzała na swoje lustrzane odbicie w lustrze. Odruchowo przeczesała włosy, które obecnie sięgały jej do obojczyków. Krzywo się uśmiechnęła i podniosła głowę, aby spojrzeć na Jane.

- Dzięki - powiedziała, wstając z krzesła.

Smith westchnęła, pomagając zbierać z kafelków ścięte włosy.

- Już miałam nadzieję, że znowu będę mogła ciągnąć cię za tego warkocza - powiedziała Jane, lekko się śmiejąc.

Przez chwilę dioda androidki zaświeciła się na czerwono, lecz po chwili także się uśmiechnęła.

- Nie tęsknię za tym - odpowiedziała. - Znowu mogłabym skończyć z rozbitą głową.

- Nie moja wina, że jesteś o wiele ode mnie szybsza, chciałam cię jakoś spowolnić - broniła się Smith.

- Nie musiałabym lecieć na łeb na szyję, gdyby komuś się nie przysnęło o dobrą godzinę - przypomniała Nadia. - Byłyśmy cholernie spóźnione, a i tak musiałyśmy zahaczyć o ostry dyżur.

- Skąd mogłam przewidzieć, że kiedy złapię cię za tego warkocza, to ty się poślizgniesz na chodniku, a ja polecę razem z tobą do tyłu, bo nie puściłam tych włosów - mruknęła Jane.

Dziewczyny przez chwilę wymieniały się spojrzeniami, a po chwili obie wybuchnęły głośnym śmiechem.

- Jesteś niemożliwa - powiedziała Nadia, wyrzucając pasma włosów do kosza.

- Wiem.

Androidka spojrzała na Jane i kolejny raz podziękowała wszystkim bóstwom świata, że ma ją obok siebie. Czasami bywała irytująca, lekko szalona, a także za bardzo wybuchowa, jednak jednocześnie była opiekuńcza, zawsze skora do pomocy, a także zawsze by ją wysłuchała, o czym czasem zapominała, nie chcąc jej zamartwiać swoimi problemami.

- Może przyjdziesz z Johnem do mnie wieczorem? - zaproponowała Nadia, opierając się o blat kuchenny.

Smith przystanęła, przeklinając siebie w myślach, że ma pamięć złotej rybki.

- Zapomniałam ci powiedzieć - przyznała Jane, niepewnie patrząc na androidkę. Zobaczyła w jej oczach, aby mówiła dalej, co zrobiła po głębokim wdechu. - Za godzinę razem z nim pakuję się do samochodu i jedziemy do Cleveland. Zbieramy materiały do artykułu, który mógłby sprawić, że w końcu przestalibyśmy dostawać beznadziejne tematy do pisania.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz