Rozdział 38 - "Wiatry grozy"

261 21 165
                                    

Rozdział 38 - "Wiatry grozy"

12 sierpnia 2039 roku, Detroit

- Dziękuję ci - powiedziała Emilia, przyglądając się śnieżnobiałym talerzom z subtelnymi wzorkami. - Trochę mi głupio, że prosiłam cię o biegnięcie do sklepu specjalnie na promocję.

Nadia machnęła lekceważąco ręką, po czym wzruszyła ramionami.

- Nie ma za co, sama się rozejrzałam po tym sklepie i znalazłam parę rzeczy do domu, które przydałoby się kupić - powiedziała androidka. - Jak to podkreśliła parę razy Jane, moje mieszkanie wygląda jak sterylnie czyste laboratorium, więc wypadałoby to zmienić. 

Akurat w tej chwili drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, na co Emilia wywróciła oczami.

- Ty to masz wyczucie czasu, aby prosić mnie o zakupy przed pracą - powiedział Gavin, odkładając siatkę z zakupami na stole kuchennym. Poszedł do salonu, chcąc ponownie coś powiedzieć, jednak na widok gościa babci zmarszczył nieco brwi. - A ona tu po co?

- Nie tak cię wychowałam - mruknęła Emilia, wywracając oczami. - Jakiś przywitanie czy coś.

- Cześć - zwrócił się niechętnie do Nadii, po czym znowu przeniósł wzrok na babcię. - Więc?

- Zrobiła mi zakupy - odpowiedziała niewinnie Emilia.

- To po jakie licho mnie też wysyłałaś? - zapytał z wyrzutem Reed.

- Ciebie poprosiłam, abyś poszedł do spożywczego, Nadię poprosiłam, aby kupiła mi nową zastawę na promocji w tym sklepie od tych wszystkich domowych dupereli - wyjaśniła Dwojakowska, siadając na swoim fotelu.

- Czyli, wysługujesz się nami? - zapytał Gavin, przecierając twarz dłonią. 

- Nie mój drogi, ja was tylko ładnie proszę - odparła Emilia, uśmiechając się lekko. 

- A idź ty - Reed machnął ręką. - Taka z tobą rozmowa.

- Pff, a niby z tobą inna - powiedziała Dwojakowska, patrząc na niego z jedną podniesioną brwią do góry. - Bóg mi świadkiem, że z tobą się dogadać, to są dopiero przeboje. Nie dziwota, że nadal nie doczekałam się prawnuków.

- Taa, bo to najważniejszy wyznacznik w życiu.

- Nie najważniejszy - przyznała Emilia. - I niczego ci nie nakazuję, po co, skoro po pierwsze i tak zrobisz jak będziesz uważał, po drugie nie każdy o tym marzy, wyczuj te wyolbrzymienie, sarkazm czy jak to nazywacie. 

- Z tobą to nigdy nie wiadomo, co brać za żart, a co na serio - mruknął Reed. Na cichy śmiech Nadii odwrócił się do niej i zmarszczył brwi. - A ty czego rżysz?

- Nic, po prostu ta kłótnia mnie śmieszy - wyjaśniła androidka.

- Usłyszałem coś podobnego bodajże wczoraj od takiej jednej wariatki - powiedział Gavin.

Emilia raptownie się odwróciła w jego stronę, mierząc go dokładnie spojrzeniem.

- Jak ma na imię? - zapytała z ciekawością Dwojakowska.

- To nikt ważny - odparł Reed.

- Nadia, jak ma na imię? - zwróciła się do androidki.

- Z tego co mi wiadomo, tylko jedna kobieta na posterunku jest nazywana wariatką...

- Ani mi się waż mówić, bo odeślę cię na złomowisko - powiedział Reed, wbijając spojrzenie w Nadię.

- Chcesz się przekonać, czy przypadkiem nie ja ciebie? - zapytała Emilia. - Co ci szkodzi powiedzieć?

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz