Rozdział 6 - "Praktycznie nic o tobie nie wiem"

430 35 339
                                    

Rozdział 6 – ''Praktycznie nic o tobie nie wiem''

10 lipca 2039 roku, Detroit

- Jak to nic nie macie?! - wrzasnął mężczyzna, momentalnie podnosząc się z kanapy.

Sam Hank się wzdrygnął, tak głośno wypowiedziano te słowa.

Richard Cade był ojcem zmarłego Davida. Siwizna już praktycznie pokrywała każdy włos na jego głowie. Jasnoniebieskie oczy wyrażały zmęczenie, a także wściekłość. Ubrany był w czarny garnitur, zapewne w żałobie po stracie syna.

Mężczyzna mierzył wzrokiem całą trójkę. Z niesmakiem przyglądał się dwóm androidom, ale w szczególności patrzył się z nienawiścią na dziewczynę, coraz mrugającą.

- Ona ma prowadzić sprawę zabójstwa mojego syna? - zapytał z kpiną.

Nadia momentalnie się ocknęła. Nic nie spała w nocy, próbując wyrwać się z koszmaru, jakim była jej własna wyobraźnia i wspomnienia. Udało jej się to dopiero o piątej, a w pracy musiała być już o szóstej.

- Co ma pan na myśli? - zapytała chłodno.

- Wyglądasz na kogoś...

- Od kiedy jesteśmy na „ty"? - zapytała, jeszcze z większym chłodem niż na początku. Aż sam porucznik spojrzał na nią ze zdziwieniem.

- Przepraszam. Wygląda pani na kogoś niekompetentnego oraz bez kwalifikacji – wytłumaczył Cade.

Na te słowa dziewczyna mimowolnie zacisnęła pięści.

- Zapewniam pana, że nie brak mi kwalifikacji oraz że moja praca na pewno pana zadowoli – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby.

Connor kątem oka obserwował androidkę. Nie podobało mu się, w jakim kierunku zmierzała ta rozmowa.

- Odnoszę przeciwne wrażenie – odpowiedział z przekąsem Richard.

Nadię dosłownie nosiło od emocji. Już całym sercem zdążyła znienawidzić Richarda Cada.

- Jak panu nie odpowiadam, to może pan ze mną nie rozmawiać – powiedziała powoli i dosadnie dziewczyna.

Cade ręką pokazał wyjście z salonu.

- Proszę, tam są drzwi – odpowiedział z satysfakcją.

Hank już chciał coś powiedzieć, ale zatrzymała go Nadia.

- Nie trzeba poruczniku, już wychodzę – powiedziała androidka, po czym nawet nie spojrzawszy na Richarda, odwróciła się na pięcie i zaczęła kierować się do wyjścia.

- Nadia, czekaj – zawołał za nią porucznik. Kiedy dziewczyna się zatrzymała, rzucił w jej kierunku klucze, które ta sprawnie złapała. - Zaczekaj w aucie, nie będziesz musiała czekać na dworze.

Nadia skinęła głową, a po chwili już jej nie było.

Connor z niepokojem obserwował dzisiaj Nadię. Była jakaś nieobecna. Wszystkie czynności robiła wolniej, jakby zamknęła się w swoim świecie. Zawieszała na wszystkim wzrok o wiele dłużej niż to było potrzebne. Dodatkowo, zwracała się do nich z większym chłodem, niż na początku ich znajomości. Martwiło to androida i to bardzo. Zdążył już polubić tą bardziej otwartą Nadię. Zaczął za nią tęsknić.

- Przysięgam panu, jeśli przy następnym naszym spotkaniu znowu ją tak potraktujesz, to przysięgam, że dam panu mandat za obrazę funkcjonariusza na służbie – poinformował wściekły Anderson.

Autofobia | Detroit: Become Human ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz