Rozdział 10

976 89 26
                                    

Todoroki odniósł wrażenie, że profesor Aizawa wciąż o czymś myślał. Shoto był spostrzegawczy i potrafił dostrzec ten nieobecny wzrok wychowawcy. W dodatku chodził dzisiaj po całej szkole, co było do niego niepodobne. Zwykle spał albo przynajmniej leżał w pokoju nauczycielskim. Czyżby miał papierkową robotę do wykonania? Ale aż tyle? Todoroki szczerze w to wątpił.

Wyszedł ze szkoły, zastanawiając się nad tym, co go czekało. Egzaminy. Dla Shoto nie stanowiły one jednak wielkiego problemu. Wystarczy, że porządnie się przyłoży do nauki. Od ostatniego spotkania z Hitomi minęło już trochę czasu i Todoroki zastanawiał się coraz częściej, czy i kiedy znów się spotkają. Nie wątpił, że kiedy już zostanie zawodowym bohaterem, będzie ją spotykał dość często, a nawet sam będzie ją prosił o pomoc.
Westchnął cicho. Miał do niej jeszcze pełno pytań. O jej rodzinę. Przeszłość. Plany. Bo Hitomi była wiecznie rozgadana, ale umiejętnie omijała niektóre tematy, przez co Todoroki czuł, jakby tak naprawdę jej nie znał.

Przechodził obok placu zabaw, kiedy usłyszał jakieś śmiechy i krzyki. Zaciekawiony, zbliżył się do źródła. W piaskownicy był piesek. Jeszcze szczeniak. A naprzeciwko...

- Dawaj, jeszcze raz!

- Nie trafisz!

- Patrz na to!

- Co za przegryw!

Shoto zmarszczył brwi. Pies był po szyję zakopany w piasku. A trójka chłopców rzucała w niego kamieniami. Szczeniak wiercił się, szczekał i warczał, ale nie potrafił się wydostać. Kamienie raz po raz trafiały w jego pyszczek. Czasem się uchylał, ale innym razem nie zdążył.
Todoroki poczuł ukłucie w piersi. Okrucieństwo. Co za potwory. Zrobił krok w ich kierunku, gdy nagle...

- Ej!

Zatrzymał się. Z przeciwnej strony właśnie przyszła jakaś niska dziewczyna. Shoto się jej przyjrzał. Miała na sobie czarną bluzę, której kaptur założyła na głowę. Spod niego wymykały się kosmyki włosów w odcieniu ciemnego fioletu. Zielone oczy wściekle taksowały trójkę chłopców.

- To świństwo z waszej strony. - odezwała się ponownie dziewczyna. - Co on wam niby zrobił?

- Zamknij buźkę, dziewczynko. - warknął jeden z oprawców. - To nie twoja sprawa.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. - syknęła fioletowowłosa. - Spadajcie stąd.

- Patrzcie, jaka odważna! - roześmiał się inny chłopak.

Todoroki zrobił kolejny krok. Był gotowy zamrozić tych trzech. Głos dziewczyny był znajomy. Ale to niemożliwe. Shoto nie mógł w to uwierzyć.
Dziewczyna podeszła pewnie do pieska. Szarpał się, gdy go wyciągała, a kiedy już był wolny, otrzepał się z piasku i zawarczał nieprzyjaźnie. A jednak nie uciekł.

- Nie wiesz, co to zabawa? - przewrócił oczami jeden z chłopców.

- Ach, czyli to była zabawa? - dziewczyna rozciągnęła usta w fałszywym uśmiechu. - No to teraz ja się zabawię.

- Taka jesteś pewna siebie? - jeden z nich podszedł do niej. - No to da-

Nie było dane mu skończyć, bo dziewczyna uderzyła go w szczękę. Aż coś strzeliło. Todoroki odskoczył zaskoczony. Poleciała krew, agresor upadł na ziemię. Szczeniak cofnął się o krok, ale wciąż nie uciekł.
Drugi chłopak nagle zerwał się i rzucił na dziewczynę. Zrobiła unik przed ciosem i sprawnie chwyciła go za rękę. Wykręciła ją, a wolną dłonią złapała lecący w jej kierunku kamień. Spiorunowała wzrokiem trzeciego śmiałka. Zrobiła szybki ruch ręką i ten oberwał w czoło odrzuconym kamieniem.
Zwróciła się do chłopaka w wykręconą ręką. Jęczał i wił się, ale nie potrafił wyswobodzić. Todoroki patrzył na to wszystko w bezruchu. Dziewczyna odezwała się po chwili:

Quirkless - Todoroki Shoto x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz