Hitomi nie mogła spać. Miała jakieś dziwne przeczucie, że nie powinna. Pani Kikuchi wybrała się na misję ratunkową, by pomóc pozostałym bohaterom. Nawet Daizō się w to włączył. Wyłowił parę przydatnych informacji o Lidze Złoczyńców. Kotori się nie udzielała. Stwierdziła otwarcie, że zostawi to zawodowcom.
Hitomi czuła się okropnie, że nie mogła pomóc bardziej niż tym nadajnikiem. Czyżby teraz naprawdę była bezużyteczna? Poruszyła palcami lewej dłoni. Nie czuła już bólu, bo dzięki leczeniom była już właściwie całkiem zdrowa. A mimo to jej nie wypuścili.Hitomi westchnęła ciężko. Gardło jeszcze ją trochę bolało, ale poza tym czuła się dobrze. Mogłaby spokojnie wrócić do domu. Spróbowała znów zasnąć, ale w ogóle nie była śpiąca. Czuła w sercu jakiś dziwny niepokój. Zastanawiała się nad tym, dlaczego Todoroki wspomniał o podsłuchanej rozmowie z Yaoyorozu. Czyżby coś kombinował i dawał jej tym samym sygnał?
Hitomi spojrzała w kąt szpitalnej sali. Na krześle wisiała wyprana kurtka, a obok leżał karabin, który miała na tamtej akcji. Sama poprosiła, żeby to tu zostawić. Czuła się w ten sposób jakoś bezpieczniej. Teraz pomyślała, że karabin chyba jest popsuty. W ciemności zauważyła pokaźne uszkodzenie w miejscu przy lufie. Nie ma szans, żeby wciąż działał. Jej przeciwnik najwyraźniej wiedział, gdzie trafić.Hitomi usiadła na łóżku i spuściła nogi na podłogę. W pełni zagojone i sprawne. Dary działają cuda. Okada sięgnęła do szafki w stoliku nocnym. Shoto przyniósł klucze do jej domu i tam je schowała. Wyciągnęła je teraz i wstała z łóżka. Szpitalna koszula była luźna, ale zupełnie nie w stylu Hitomi. Czuła się jak w worku. Podeszła do krzesła z kurtką. Chwyciła ją i przyjrzała się ubraniu. Zauważyła lekkie rozdarcie pod pachą. Na plecach w paru miejscach była przetarta.
Hitomi westchnęła głęboko. Zabrała telefon ze stolika nocnego i napisała wiadomość do Shoto:„Śpisz?"
W końcu był środek nocy. Na pewno był w domu. Chociaż... Może nie na pewno?
Odpisał po dłuższej chwili. A kiedy Hitomi zobaczyła odpowiedź, o mało się nie przewróciła. Wyszeptała tylko zszokowana:- Ale jak to „poszliście go ratować"?
Momentalnie zerwała się i ubrała kurtkę. Chwyciła karabin i obejrzała go dokładnie. Linka z hakiem powinna działać. Otworzyła okno i stanęła na krawędzi. Wzięła głęboki wdech, zaczepiła linkę i spuściła się na dół. Wszystko robiła cicho, najwyżej potem wyśle wiadomość do profesorki.
Skoro nie chcieli jej wypuścić, to sama się wypuściła. Szpital to przecież nie więzienie.~*~
Gryzak uważnie się przyglądał swojemu tymczasowemu właścicielowi. Shoto chodził po pokoju, przynosząc i odnosząc różne rzeczy. Gryzak próbował się domyślić, co się dzieje i czy może idą na wieczorny spacer, ale przecież przed chwilą wrócili, a on zrobił już kupkę i nie potrzebował nic więcej.
Shoto w pewnym momencie na niego spojrzał.- Nie, Gryzak. Ty zostajesz w domu. Ja muszę coś załatwić. - schylił się i podrapał go za uchem, a potem podszedł do szafy.
Gryzak zaskamlał cicho. Złego Pana nie było w domu, ale nie chciał, by Shoto wychodził. Poczłapał do niego i chwycił zębami nogawkę jego spodni. Shoto westchnął i znów się schylił. Gryzak nie chciał puścić nogawki.
- Gryzak, przecież Natsuo i Fuyumi są w domu. - pogłaskał psiaka po łebku. - Mam kogoś do uratowania. Nie możesz iść ze mną. - uśmiechnął się lekko, gdy Gryzak posłał mu błagalne spojrzenie. - Rano wrócę.
Upewnił się, że piesek ma wodę i jedzenie, po czym cicho wyszedł z domu. Wiedział, że Gryzak nikogo nie zaatakuje. Nie w tym stanie. Bez Hitomi był trochę mniej żywiołowy, jakby nie miał kogo bronić. Nie mniej jednak, kiedy Shoto wyprowadził go na spacer, a ktoś się chociażby zbliżył, Gryzak zażarcie obszczekiwał natręta, za co Todoroki potem przepraszał.
Kiedy znalazł się już pod szpitalem, czekał tam Kirishima.