Rozdział 46

587 66 22
                                    

Patrolowali ulice przy ratuszu. Hitomi co chwila rzucała spojrzenie Shoto. Chciała mu to powiedzieć. Chciała być tak bezpośrednia jak on. Ale nie potrafiła się zdobyć na wyznanie miłości. Dlaczego to było takie trudne?

- Coś się stało, Hitomi? - zapytał chłopak. - Mam coś na twarzy?

- Co? A, nie! - zaśmiała się nerwowo. - Tak tylko sobie myślałam...

- O czym?

Wzięła głęboki wdech, ale jedynie wymamrotała coś niezrozumiałego. Nie wiedziała, jak mu to powiedzieć. Bo to, że go pokochała, już wiedziała. Przyznała się przed samą sobą zeszłej nocy. Ale jak mu o tym powiedzieć? A może on już jej nie kocha i to było tylko zauroczenie? Może nie powinna nic mówić?

- Ja... - zawahała się. - Myślałam o tym i owym... - nerwowo poprawiła snajperkę na plecach.

Pani Kikuchi dzwoniła do niej dzisiaj i kazała jej, w ramach treningu, patrolować dzisiaj ze snajperką. Nie mniej jednak, Hitomi przypięła do pasa jeszcze pistolet. Gryzak został w kwaterze, choć Hitomi wahała się, czy nie wziąć go ze sobą w ramach treningu. Mógł się przydać jego węch, który już z nim wyćwiczyła. Chowała różne rzeczy, a potem polecała mu je wytropić. Gryzła doskonale sobie z tym radził. Ostatnio udało mu się nawet wytropić Urarakę.

- Myślę o tym, że mogłam wziąć ze sobą Gryzaka. - odparła w końcu. - Mógłby się przydać i pewnie pomógłby mi w unieszkodliwianiu wrogów... Ale może on jest jeszcze za mały...

- Hitomi. - przerwał jej Todoroki.

Spojrzała na niego pytająco. Shoto patrzył na nią nieco rozbawiony. Czyli domyślił się, że próbuje ominąć temat tego, o czym naprawdę myślała.

- Nie oszukasz mnie. - uśmiechnął się lekko. - O czym myślałaś?

Hitomi się zarumieniła. Zatrzymali się i chwilę patrzyli na siebie w milczeniu. Hitomi poczuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić. Czy to już teraz? Czy to teraz ma mu powiedzieć?

- Shoto... - odezwała się w końcu, patrząc mu w oczy. - Ja...

Rozległ się wybuch. Oboje natychmiast spojrzeli w stronę, skąd dochodził. Gdzieś z plaży. Ludzi uciekali, krzycząc coś o złoczyńcach.

- Co się dzieje? - Hitomi rozejrzała się.

- Patrz tam. - Shoto wskazał na plażę.

Jakiś statek leżał na piasku, a wszystko było tam pogrążone w zupełnym chaosie.

- O co chodzi? - Hitomi zmarszczyła brwi. - Atakują nas?

- Najwyraźniej. - Todoroki chwycił ją za rękę. - Później porozmawiamy. Chodźmy do pozostałych. Musimy ułożyć jakiś plan.

- Zaczekaj. - Okada przystanęła.

Shoto spojrzał na nią pytająco. Hitomi uśmiechnęła się i chwyciła snajperkę.

- Mam przeczucie, że Kotori tam jest. - spojrzała w kierunku, skąd dochodził dym. - To jej bomby.

- Zamierzasz tam iść? - Shoto podszedł do niej. - Zupełnie sama?

- Wezmę ją na siebie. Wy się zajmijcie resztą. - uśmiechnęła się szerzej. - Liczę na ciebie, Shoto.

Todoroki westchnął i również zdobył się na uśmiech. Podszedł jeszcze do niej i nieśmiało pocałował w czoło.

- Ja na ciebie również, Hitomi. - i odbiegł w kierunku biura.

Okada jeszcze chwilę stała, patrząc jak znika wśród tłumu ludzi. Dotknęła miejsca, gdzie ją pocałował. Zarumieniła się i pobiegła w stronę wybuchów, wyciągając z plecaka wizjer z maską. Pustą torbę rzuciła niedbale na ulicę. Tylko by jej przeszkadzała.
Tym razem załatwi Kotori. Sama musi przeżyć. Jeszcze przecież musi powiedzieć Shoto, co do niego czuje.

~*~

Kotori wymierzyła do kolejnej skrzynki elektrycznej. Strzeliła i iskry posypały się, a potem nastąpił mały wybuch, wzbudzający panikę mieszkańców wyspy.
Nine poszedł po swój cel, a ona miała za zadanie jedynie przypilnować, by ludzie wpadli w panikę trudną do opanowania, by utrudnić zadanie bohaterom. Palce jej drżały, gdy rzucała bomby, strzelała w słupy wysokiego napięcia. Czuła, jakby słabła z każdym oddanym strzałem. Miała dość. Dość krzywdzenia ludzi dla własnych idei. Nie była taka. Nie chciała być taka. Ale czy teraz miała wybór?

Jej okulary zaświeciły się na czerwono, co oznaczało, że ktoś jest za nią. Odwróciła się i zdrętwiała.
Hitomi. Dlaczego?
Nie mogła jednak się wahać długo, bo Hitomi wystrzeliła pierwszy pocisk w jej stronę. Kotori zeskoczyła z dachu i rzuciła bombę w stronę Okady. Dziewczyna uniknęła jej i spojrzała na Parasite. Nakagawa zdębiała. Zobaczyła wizjer taktyczny profesorki. Czyli Hitomi w ogóle się nie zniechęciła do pomocy bohaterom, a jeszcze bardziej się do tego przyłożyła.

- Hitomi. - odezwała się. - Przestań.

- Oczekujesz, że cię posłucham po tym, jak mi odebrałaś oko? - Hitomi zaśmiała się. - Płonne twe nadzieje.

- Nie, Hitomi. - Kotori złapała się za głowę. - Nie rozumiesz. Przestań im pomagać! Ciągle wchodzisz mi w drogę!

Hitomi zmarszczyła brwi. Zacisnęła zęby i wymierzyła do Kotori.

- Przykro mi, Kotori. - powiedziała. - Ja już wybrałam swoją drogę.

Kotori odskoczyła i sama oddała parę strzałów. Żałowała, że tu przyszła. Żałowała, że nie przeciwstawiła się decyzji Shigarakiego. Żałowała, że Hitomi tu była. Żałowała, że nie zabiła Todorokiego Shoto, tylko odłożyła to na później.
Prychnęła pod nosem. Może nie jest jeszcze za późno. Może... Jeśli teraz go zabije... Hitomi w końcu odsunie się od bohaterów. Kotori obejrzała się za siebie. Hitomi goniła ją, strzelając jej pod nogi. Kotori podjęła decyzję.
Dzisiaj go zabije.

Quirkless - Todoroki Shoto x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz