- Późno, późno, późno - szeptałem do siebie, starając się jak najszybciej zebrać rzeczy i wyjść z tego przeklętego pokoju.
Było przed szóstą rano, a ja właśnie obudziłem się, o Merlinie, obok Potter'a. Przez pierwszą chwilę spanikowałem i jak najszybciej wydostałem się z łóżka, całkowicie nie wiedząc, co się dzieje. Potem dopiero, w mojej głowie zaczęły pojawiać się przebłyski wczorajszych wydarzeń, a ja opadłem na fotel obok. Przetarłem twarz, po czym z moich ust wydostał się cichy jęk. Co powinienem teraz zrobić? Udać, że to nie miało miejsca? Zignorować to, co prawie zabiło wybrańca i zachowywać się normalnie? A może powiedzieć o tym komuś? Nie, Draco, kretynie. - skarciłem się w myśli. Niby komu miałbym powiedzieć? Jedyną opcją, by się dowiedzieć, było porozmawianie z nim.
Z drugiej jednak strony, wątpię, żeby powiedział mi cokolwiek. Nie przyjaźnimy się, ani nawet nie kolegujemy. Nie sądzę, by ten pomysł wypalił. A może znajdę coś w bibliotece? Nie, to...
Usłyszałem, jak Złoty Chłopiec przekręcił się na drugi bok. Serce zabiło mi mocniej i szybko zerwałem się na nogi. Cicho podszedłem bliżej, błagając w duchu, by się nie obudził. Co miałbym mu powiedzieć? Tak, Potter, martwiłem się jak kretyn, żebyś nie zabił się w nocy więc zostałem i cię przypilnowałem.
Oczywiście, jeśli spanie można nazwać pilnowaniem.
Chwila, co.
Poprawka - martwiłem się, by podejrzenia nie spadły na mnie, gdyby jednak się nie obudził albo wykrwawił w jakiś dziwny sposób. Kto wie co mogłoby mu wpaść do tej głowy? Proszę was, to Harry Potter.Postanowiłem jednak, nie ryzykować przeżyciem niemożliwie krępującej chwili, w której to ja musiałbym się tłumaczyć. W dodatku musiałbym mieć zaplanowane jak się zachowywać, i którą z opcji wybrać. Tak, potrzebowałem do tego spokoju, daleko od chłopaka.
W ten sposób, wylądowałem tu gdzie jestem teraz, szukając tego głupiego zeszytu. Wystarczająco długo go miał, teraz moja kolej. Poza tym, jeśli będzie mu potrzebny, przyjdzie z tym do mnie a ja wtedy będę mógł zapytać o to... O to coś, co wydarzyło się wczoraj. Plan idealny. Trzeba myśleć przyszłościowo.Rozejrzałem się jeszcze raz po całym pokoju, sprawdziłem stół oraz przestrzeń pod fotelami, ale nigdzie nie było go widać. W momencie, w którym miałem się poddać i po prostu dać sobie spokój, dostrzegłem jego ciemną okładkę, wystającą spod koca, którym był przykryty Gryfon.
Oczywiście.
Hm... Ryzykować tym, że się obudzi i odzyskać zeszyt, czy odpuścić i spokojnie wyjść? Malfoy'owie się nie poddają, nie w tym życiu. Dostanę swoją własność.
Podszedłem powoli do kanapy i złapałem za notes. Miało być łatwo, szybko i bezproblemowo. Wyszło jak zwykle.
Nie dość, że przykryty był kocem, to jeszcze ciałem chłopaka, którego chyba właśnie obudziłem. To nie może się dziać na prawdę.
Nie jestem gotowy na tą rozmowę. Na żadną nie jestem gotowy. Spanikowałem i szybko uciekłem, zostawiając to, czego nie zdążyłem zabrać w pokoju.Harry.
Otworzyłem szybko oczy, ryzykując niesamowitym bólem głowy, który już po chwili zaczął mi towarzyszyć. Cudownie.- Malfoy? - powiedziałem niewyraźnie, gdy za drzwiami mignęła mi blond czupryna.
Co robił Malfoy w dormitorium Gryffindor'u? Co tu się dzieje? Normalnie przejąłbym się tym bardziej i zaczął za nim biec, ale skoro chłopaki nie wyrzucili go wcześniej, a mnie nikt nie obudził, to znaczy, że nie było takiej potrzeby. A ja naprawdę nie miałem siły się podnieść.
Westchnąłem głęboko i przewróciłem na plecy. Przyłożyłem dłoń do czoła, przecierając zmęczoną twarz. Było mi tak cholernie ciężko. Tony powietrza dociskały moją klatkę piersiową w dół, sprawiając, że każdy wdech był wyzwaniem, każdy mięsień nieprzyjemnie pulsował, a gdy próbowałem nim poruszyć, ból promieniował całą kończynę. Wysuszone gardło przypominało o sobie z każdym przełknięciem śliny, a piekące oczy bardzo domagały się snu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, chcąc sprawdzić, czy reszta już wstała albo czy ktokolwiek jest w tym pokoju, ale z lekkim zdenerwowaniem zauważyłem, że to na pewno nie jest moje dormitorium.
CZYTASZ
•Believe• {Drarry}•
FanfictionPo śmierci Syriusza, z Harrym jest coraz gorzej. Mimo jego pogarszającego się stanu zdrowia, nie chce pomocy. Gnije wewnętrznie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Czy stara, nie najlepiej zaczęta znajomość może przerodzić się w coś, co uratuje złot...