Draco
- Opanuj się - zanucił Blaise, siedzący obok mnie.- Co? - wyrzuciłem pod nosem, nie do końca przejmując się kierowanymi do mnie słowami.
- Mówię, żebyś się ogarnął - westchnął, opierając łokieć o stół.
- O czym ty mówisz? - pokręciłem głową, wracając do jedzenia.
- Właśnie o tym. Przed chwilą wpatrywałeś się w bliznowatego. Dosłownie, nie mogłeś oderwać od niego wzroku.
- O czym ty mówisz? - przewróciłem oczami, nie zwracając na niego uwagi.
- Dobrze wiesz o czym. W dodatku znikasz wieczorami i nic nie mówisz. Czyżbyś spotykał się z naszym złotym chłopcem? No, no, nieźle się bawisz - zaśmiał się.
- Daj mi spokój, masz jakieś urojenia.
- Raczej ty - odezwała się, nieobecna do tej pory Pansy.
- Merlinie, kolejna - westchnąłem.
- Może nam opowiesz co tam się u ciebie ostatnio dzieje, hm? Tak dawno nie rozmawialiśmy - zrobił minę zbitego psa.
- Dobra zamknij się. Muszę iść.
- Znowu to robisz! - krzyknął, gdy wstałem od stołu, opuszczając salę.
Zamykając drzwi, rozejrzałem się dookoła. Gdzie on mógł...
Oh no tak.
Szybko poszedłem, za rozchodzącymi się po korytarzu dźwiękami kroków.Ciekawie się zapowiada. Jestem ciekawy co dzieje się z Potter'em skoro kolejny raz wybiega z wielkiej sali, zostawiając swoich znajomych. Jestem pewny, że nie mówi mi jeszcze wielu rzeczy, a ja czuję dziwną potrzebę poznania wszystkich jego tajemnic. Sam nie wiem czy to dobrze. Powiedziałbym raczej, że bardzo źle.
- Potter? - zawołałem, gdy wszedłem do łazienki.
- Tutaj. - usłyszałem głos chłopaka, dochodzący z jednej z kabin.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, opierając się bokiem o drzwi. - Szybko uciekłeś. Czyżby śniadanie nie było wystarczająco dobre dla niezwykle wrażliwych kubków smakowych wielkiego wybrańca? - zapytałem ironicznie chcąc rozluźnić atmosferę.
O Merlinie. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Ale ze mnie kretyn. Co on sobie pomyśli? Co muszą myśleć Blaise i Pansy? Cholera. Co myśli cała Wielka Sala, gdy jak ten dureń wybiegłem za wybrańcem, zostawiając całe śniadanie? Ale ja jestem głupi o Merlinie. Nie, nie. Nie wierzę, że mogłem być tak nieuważny. Ten błąd może mnie dużo kosztować. Zdecydowanie za dużo. Co jak on się dowie? Co jak... ? Nie. Dosyć tego. Nikt mu nie powie. Nikt nie ma powodów. Nie. Uspokój się Draco. Wdech wydech. Już.
- Malfoy?
- Co? - dopiero zaczęły dochodzić do mnie jakiekolwiek głosy z zewnątrz. Muszę zacząć nad tym panować. Nie mogę pozwolić by takie sytuacje miały miejsce chociaż jeden kolejny raz.
- Pytałem czy mógłbyś odscunąć się od drzwi. Muszę wyjść.
- Oh, tak jasne.
- Dlaczego przyszedłeś? - rzucił luźno, podchodząc do umywalki.
Cóż, moja odpowiedź taka nie będzie. Wlansie tego się obawiałem. Co ja mam niby odpowiedzieć? Wiesz Potter, sam nie wiem dlaczego. Jakiś taki odruch, że zawsze jestem obok jak próbujesz się zabić albo coś ci się dzieje, może ty mi wytłumaczysz o co w tym chodzi? Ta już to widzę.
- Sam nie wiem. Myślałem, że znowu będziesz miał jakąś wizję, a potrzebujemy jak najwięcej informacji. Tak?
Nie.
CZYTASZ
•Believe• {Drarry}•
Fiksi PenggemarPo śmierci Syriusza, z Harrym jest coraz gorzej. Mimo jego pogarszającego się stanu zdrowia, nie chce pomocy. Gnije wewnętrznie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Czy stara, nie najlepiej zaczęta znajomość może przerodzić się w coś, co uratuje złot...