.31.

3.7K 220 194
                                    

- To co? Zaczynamy imprezę! Tak jest! - krzyknął Seamus, gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju wspólnego Gryffindor'u.

- Chwila co? - spytałem Ron'a cicho, widząc, że wszyscy pobiegli zająć miejsca, a dziewczyny się przebrać.

- A co ty myślałeś? Chłopaki planowali to od kiedy dowiedzieli się, że wychodzisz.

- Masz na myśli od rana?

- Eee, tak. Dokładnie.

- To faktycznie zaplanowane.

- Znasz ich przecież. Potrafią zorganizować imprezę w 15 minut. Cały dzień to dla nich jak tydzień. Pamiętaj, każda okazja jest dobra, a powrót kapitana?

- I wybrańca - wtrąciła przechodząca obok Ginny.

- I wybrańca. - zgodził się Ron - Nie ma lepszej.

- No dobra, może masz rację - zaśmiałem się.

Parę chwil później na małym stole przy kominku pojawiły się butelki z ognistą, które Seamus musiał skitrać pod łóżkiem. Ktoś wyczarował kolorowe światła,  nadające klimat a na stole pojawiły się pierwsze przekąski i brakowało już tylko muzyki.

- Kto będzie robił za DJ'a?

- JA!  - wydarł się Dean.

- Em, jesteś pewny?

- Oczywiście - przewrócił oczami - puszczę wam takie hity, że się nie pozbieracie - wyciągnął przed siebie ręce, wyłamując palce.

- W takim razie, dawaj.

Dean uśmiechnął się szeroko, wybierając odpowiednie piosenki. W całym domu Gryffindor'a zabrzmiały wesołe, szybkie dźwięki, do których nieliczni zaczynali nucić, a niektórzy nawet tańczyć. Muszę przyznać, że niestety była to zdecydowana mniejszość.

- Dean, co to ma być? - spytał rozczarowany Seamus.

- Jak to co? Największe hity tego lata. Nie mówcie mi, że ich nie znacie.

Odpowiedziała mu głucha cisza, urozmaicona jedynie cichymi pomrukami lub kręceniem głów.

- No nie! Nie żartujcie sobie ze mnie! To niemożliwe!

Nikt nie ruszył się ani odrobinę.

- Dobra, tak nie będzie. Musicie powtarzać za mną i zaraz będziecie wywijać.

I tak, po chwili, w której Dean czekał chyba na refren.  Wszystko się zaczęło. On zaczął pokazywać po kolei kroki zachęcając resztę do poddawania się muzyce, a oni powoli zaczynali się wkręcać.

- I raz, dwa, trzy, cztery, bardzo dobrze! I obrót! Teraz wyciągamy ręce...

- Chyba nie pozostaje mi nic innego - pokręcił głową Finnigan, po czym pociągnąwszy zdrowego łyka prosto z butelki, dołączył do chłopaka, starając się naśladować wszystko co robił. Nie wychodziło mu zbyt dobrze, ale przynajmniej dobrze się oglądało.

- Chłopaki to jest super! Chodźcie tu!

- Nie dzięki, Neville. Na razie dobrze nam tu gdzie jesteśmy. Ale tobie idzie świetnie! Naprawdę! Tak trzymaj! - krzyknąłem, by przebić się przez hałas, na co odpowiedział mi uśmiech chłopaka. 

- Renegade.. Rene..rere.renedaee - zataczał się chłopak. Ewidentnie przesądził z alkoholem.

- Seamus! Tobie chyba już starczy brachu! - krzyknął również nie do końca trzeźwy Ron, leżący na całej szerokości kanapy.

•Believe• {Drarry}•  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz