Było wtedy śniadanie. Atmosfera była gęsta, wśród ciszy odznaczały się jedynie nieliczne szepty uczniów, którzy albo byli ciekawi wcześniejszych wydarzeń i musieli rozważyć każdą teorię, albo próbowali zapomnieć, że cokolwiek miało miejsce i zachowywać się jakby nigdy nic. Strach, ciekawe uczucie. Zabawne co potrafi zrobić z człowiekiem.
Byłem w trakcie nakładania drobnej porcji potrawki, gdy nagle niewielki samolocik wylądował przed moimi oczami. Szybko wziąłem do ręki papier, rozwijając go w jeszcze szybszym tempie, ucieszony, że moi znajomi byli zajęci czymś innym i nie zauważyli, że coś dostałem.
Dziś 13.
I tylko tyle. Mimo niewielu informacji, nie musiałem długo myśleć od kogo była wiadomość. Byłem niemal w stu procentach pewny, że nadawcą był Malfoy, który chciał się spotkać dziś wyjątkowo wcześniej, na pewno ze względu na ostatnie sytuacje. Zgniotłem papier w ręku i schowałem do kieszeni szaty. Nikt nie zauważył, a przynajmniej taką miałem nadzieję.
Wyszukałem go wzrokiem, po czym gdy nasze spojrzenia po chwili się spotkały, lekko skinąłem głową. Blondyn uśmiechnął się lekko i prędko odwrócił wzrok. Przewróciłem oczami, ignorując unoszenie się kącików moich ust.
- Lepszego roku nie mogliśmy sobie wymarzyć - wymamrotał Ron z pełnymi ustami. - A chyba nie muszę przypominać co się działo w poprzednich latach? - przysięgam, że byłem w stanie usłyszeć przełykanie jedzenia, które jeszcze chwilę wcześniej, tak łapczywie nakładał na talerz.
- Racja... - Hermiona przyznała mu rację, po czym zamilkła na chwilę - każdy rok jest coraz mroczniejszy. - skupiła wzrok na jakimś punkcie w oddali. Sekundy później jednak, jakby wyrywając się z transu, pokręciła głową, próbując ukryć swoje zmartwienie.
- Ta przerwa nie będzie taka jak inne - stwierdził rudzielec, na chwilę przestając żuć. - Normalnie cieszyłbym się z przedłużonego wolnego. Teraz brak zajęć do końca tygodnia, potem parę dni i bal, ale teraz jest inaczej. Wydaje się, że nic już nie będzie takie samo. - wokół zapanowała ciężka atmosfera. Każdy skupił się na swoich myślach, zamykając we własnym świecie i jedynie spadające za oknem płatki śniegu, zdawały się tańczyć beztrosko.
***
- Cześć - drzwi za mną stuknęły miękko o framugę, zamykając się za mną powoli.
- Cześć - odpowiedział ślizgon, czekający już na kanapie.
Wchodząc, zauważyłem, że łokcie miał oparte na kolanach. Był pochylony do przodu i lekko zgarbiony, co tak bardzo różniło się od wszystkim znanej postawy, którą tak się szczyci. Głowę miał pochyloną, a jego długie palce były splecione. Jednak gdy mnie dostrzegł, wyprostował się odrobinę, opierając kark o kanapę. Jego oczy przymknęły się momentalnie, a dłonie po chwili znalazły w blond włosach, nerwowo drapiąc skórę głowy.
Nie trzeba być jasnowidzem, by wiedzieć, że jest czymś zdecydowanie za mocno spięty. Lubiłem przychodzić na nasze spotkania i odkrywać go na nowo za każdym razem. Będąc tam, wśród innych nigdy nie da się powiedzieć, co chłopak czuję w danej chwili. Jego twarz jest ciągłym wyrazem znudzenia i obojętności. Żadna z osób, które była dziś na sali, nie mogłaby powiedzieć, że to co miało ostatnio miejsce, wpłynęło na młodego Malfoy'a w jakikolwiek sposób. Nie wykazał nawet nuty zainteresowania, przez cały ten czas, zostawiając to wszystko na dzisiejsze popołudniowe spotkanie. Dopiero w tym momencie byłem w stanie powiedzieć, że chłopak się tym przejął i to o wiele bardziej niż kiedykolwiek mógłbym przypuszczać.
- Wszystko w porządku? - głupie pytanie Potter. Przecież doskonale widać, że nie.
- Tak. Tak wszytsko w porządku. - westchnął i wyprostował się, wracając do swojej codziennej perfekcji.
CZYTASZ
•Believe• {Drarry}•
FanfictionPo śmierci Syriusza, z Harrym jest coraz gorzej. Mimo jego pogarszającego się stanu zdrowia, nie chce pomocy. Gnije wewnętrznie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Czy stara, nie najlepiej zaczęta znajomość może przerodzić się w coś, co uratuje złot...