.11.

6.8K 451 310
                                    

Harry

Ugh, serio? Co się znowu stało? Niedość, że wpadłem spóźniony na lekcje Snape'a, straciłem punkty i zarobiłem szlaban, to jeszcze w trakcie przyrządzania eliksiru z nosa pociekła mi krew.
Przemierzałem puste korytarze Hogwartu, starając się nie brudzić ich podłóg bordową cieczą, w trakcie poszukiwania najbliższej łazienki.
Jest.
Wszedłem do środka i szybko odkręciłem kurek z zimną wodą. Jak ze zmyciem krwi z twarzy nie miałem większego problemu, tak z wypraniem białej koszuli mojej szaty samą wodą, mogło być więcej zabawy.

- Kurde - wymamrotałem pod nosem, mocniej szorując biały materiał, tym samym mocząc rękaw już do łokci.

Nagle usłyszałem cichy szmer dochodzący z którejś z kabin. Odwróciłem się na chwilę w tamtą stronę, ale nie zauważyłem nikogo.
Potem do hałasu dołączył cichy chichot.

- Co Harry Potter robi tu podczas lekcji eliksirów? - zapiszczała swoim wysokim głosem.

- Marta, to jest męska łazienka. Nie powinno cię tu być. - przewróciłem oczami. - Cholera - przeklnąłem, gdy na moim ubraniu pojawiły się nowe plamy. Odwróciłem się w stronę lustra i zauważyłem, że krwawienie zamiast się zmniejszać, albo najlepiej - wogóle znikać, staje się coraz mocniejsze.

- Chyba masz mały problem - jęknęła i podleciał bliżej mnie. - Mogę ci pomóc jeśli chcesz. - oparła dłonie o umywalkę, przy której stałem ( a raczej próbowała, bo przecież jest duchem )

- Nie dzięki, Marta. Przypominam - to męska łazienka a ciebie tu nie powinno być. Wracaj do swojej. - powiedziałem niezbyt miło, ale sama się o to prosiła.

- Czemu jesteś dla mnie taki niemiły, gdy ja tylko chciałam pomóc - zawyła i znów schowała się w jednej z toalet. Teraz słychać było tylko jej regularne pociągnięcia nosem.

Czemu to nie chce przestać lecieć? Nieważne. Wziąłem kawałek papieru toaletowego i przyłożyłem do nosa. Snape by mnie zabił jakbym nie wrócił do końca lekcji. Obmyłem zakrwawioną umywalkę i postanowiłem opuścić łazienkę.

Zmierzając ponownie w kierunku lochów, natknąłem się na kolejną niespodziankę. Z naprzeciwka szła w moją stronę Pani Pomfrey.

- Harry? Panie Potter, a co pan tu robi? - zapytała z miłym uśmiechem. Szybko jednak zmienił się on w grymas, gdy podeszła bliżej. - A co tu się stało? - wskazała na w większości zakrwawiony już kawałek papieru.

- Eee... To tylko krwawienie z nosa. Właśnie wracam z łazienki. - wykrztusiłem z siebie.

- Widzę, że na nie wiele się to zdało. - skrzywiła się nieznacznie. - Chodź, zaraz coś zaradzimy. Złapała mnie za rękę i i ruszyła żwawym krokiem w stronę skrzydła szpitalnego.

- Nie chciałbym być nieuprzejmy, ale wie Pani... Bo ja mam teraz eliksiry z Profesorem Snape'em i nie wiem czy byłby zadowolony, jeśli opuściłbym większość zajęć z powodu zwykłego krwawienia z nosa. To przecież nic szczególnego.

- Nonsens. Ten stary nietoperz nic ci nie zrobi kochanie, nie martw się. Już ja tego dopilnuję.

Odpuściłem, bo i tak wyglądało na to, że zdania nie zmieni. Trudno się mówi. Snape i tak już mnie nienawidzi, gorzej być nie może. Ron najwyżej weźmie moje rzeczy.

***

- No to powiedz kochaneczku, co się stało? - spytała podając mi lód i siadając na krześle obok łóżka.

- Em... W sumie to nie jestem pewny. Nic nie robiłem.

- Jesteś pewien? - zmarszczyła brwi. - Jesteś strasnzie chudy. Trzymasz dietę?

•Believe• {Drarry}•  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz