- Widoku nic nie psuje, bo bucik pięknie pasuje. Nie barwi go krew czerwona, bo panną młodą zaprawdę jest ona.* - kącik moich ust machinalnie uniósł się do góry. Zamknęłam książkę i odłożyłam ją na bok, spoglądając na śpiącą w łóżeczku dziewczynkę. Jej ciemne pasma włosów rozrzucone po poduszce tworzyły aureolę wokół jej pulchnej, zaróżowionej twarzyczki.
Odgarnęłam ostrożnie palcem jeden z kosmyków, który przykleił się do jej czółka. Nie chciałam jej zbudzić. Poprawiłam koc, pod którym leżała i wstałam z fotela.
- Bracia Grimm?
Wzdrygnęłam się nieznacznie na dźwięk aksamitnego głosu kobiety. Nie zauważyłam, kiedy zjawiła się w pomieszczeniu, ale najwyraźniej stała w progu wystarczająco długo, by rozpoznać bajkę którą czytałam.
Odwzajemniłam jej serdeczny uśmiech i skinęłam nieśmiało głową.
- Zabrałam kilka książek mojej siostry. - odłożyłam tomik na drewniany stolik i delikatnie skrzyżowałam ręce na piersi, kuląc się pod wzrokiem swojej pracodawczyni. Nigdy wcześniej nie obserwowała mnie podczas opieki nad trzyletnią Jeną. Zazwyczaj była zbyt pochłonięta własnymi obowiązkami.
Pani Wang była osobą życzliwą, pełną wdzięku i uroku osobistego, ale również poważną i wymagającą kobietą. Wszystko czego się podejmowała musiało być dopięte na ostatni guzik. Niemal bliskie ideału. Więc i ja starałam się wykonywać swoje obowiązki w ten sam sposób. Czułam przed nią respekt. Budziła we mnie podziw.
- Bardzo się cieszę, że czytasz jej książki zamiast puszczać je w telewizji.
- Telewizja zabija wyobraźnie. - odparłam, a ona znów się uśmiechnęła.
Obserwowałam jak jej wyprostowana sylwetka podąża w moim kierunku w dostojnym kroku. Miała na sobie zwiewną sukienkę, choć zazwyczaj jej ciało opinał dopasowany materiał. Tym razem wyglądała mniej wykwintnie. I nie była to tylko zasługa ubrań. Jej zazwyczaj ciasno spięte z tyłu głowy czarne włosy, teraz opadały prostymi pasmami na jej ramiona. Przyjrzałam się tej wersji kobiety, której wcześniej nie dane było mi widzieć. Stwierdziłam, że i w tej odmianie wygląda wytwornie.
- Chciałabym z tobą porozmawiać, Eloise.
Usiadła na kanapie, a ja tylko potaknęłam głową. Mój oddech przyspieszył, kiedy chwyciła mnie za dłoń, nakazując w ten sposób bym również usiadła. Przez myśl przemknęły mi dziesiątki scenariuszy, które mogły być powodem jej posągowego tonu głosu.
Odchrząknęłam.
- Słucham?
Starałam się brzmieć spokojnie. Ukryłam swoje zdenerwowanie pod zachęcającym półuśmiechem, przeczuwając że za moment wcale nie usłyszę nic przyjemnego. Miałam wewnętrzne przeczucie, które rzadko mnie myliło.
Zacisnęłam palce, wbijając paznokcie w środek dłoni. Chciałam w ten sposób dać upust swojemu spięciu. Nieznacznie pomogło.
- Chciałabym podzielić się z tobą nowiną. - na jej policzku pojawiła się zmarszczka, gdy kącik pomalowanych pomadką ust uniósł się ku górze. - Ja i mój mąż spodziewamy się drugiego dziecka.
Wypuściłam niezauważalnie powietrze z ulgą. Machinalnie spuściłam wzrok na jej brzuch ukryty pod luźnym materiałem. Nagle powód jej niecodziennego wyglądu wydał mi się oczywisty.
- To... - nabrałam powietrza. - To bardzo świetna wiadomość. Gratulacje!
Pani Wang uśmiechnęła się wdzięcznie i skinęła głową na znak podziękowania. Nie ośmieliłam się jej przytulić. Dalej siedziałam nieruchomo na kanapie naprzeciwko niej, oczekując dalszego rozwoju wydarzeń. Minęło kilka sekund zanim kobieta wyprostowała się i ponownie spojrzała na moją twarz. W jej oczach błysnęło coś co zniknęło zbyt szybko bym mogła to zidentyfikować.
CZYTASZ
Oren
Teen FictionEloise Whitlaw miała zaledwie dwanaście lat, kiedy po tragicznej śmierci ojca, życie zażądało od niej bycia dorosłą. Odpowiedzialność za młodszą siostrę, obskurne mieszkanko i pogrążającą się w depresji mamą spoczęło na jej barkach. Przez pięć lat w...